[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kron poczuł, jak mimowolnie zaczyna opuszczać broń. Słysząc nasilający się wśród
tłumu rwetes, zakrzyknął gniewnie:
- Nie jestem katem! Miecz zwrócę tylko przeciw uzbrojonemu wrogowi.
Zdecydowałem!
Ostatnie słowo skierował do stojącego nieopodal Grifa, który skinął głową, mówiąc
przy tym:
- Niech i tak będzie. Straż, zabić więznia.
Uzbrojeni mężczyzni posłusznie obnażyli miecze, ruszając w stronę skazańca. W tej
samej chwili Kron potężnym ciosem rozciął więzy Uziela, po czym wbił jego broń w
ziemię, dobywając własnej. Wówczas zdarzyło się coś, co całkowicie zaskoczyło nie
tylko Grifa, lecz i wszystkich mieszkańców Upadłego Miasta. Dwaj wrogowie, zamiast
natrzeć na siebie z furią, ruszyli ku najbliższemu strażnikowi. Szóstka jego towarzyszy
natychmiast przystąpiła do kontrataku, jednak niespodziewanie szybo ulegli
doświadczeniu dwóch zbuntowanych dowódców. Od strony tłumu dobiegały krzyki i
przekleństwa, lecz nikt nie próbował włączyć się do walki w końcu ta sprawa w
zasadzie ich nie dotyczyła. Grif został sam, z murem obojętnych ludzi za plecami,
dwoma śmiertelnie niebezpiecznymi wojownikami przed sobą oraz dłonią zaciśniętą
na przytroczonym do pasa krótkim mieczu. Rzucił za siebie gorączkowe spojrzenie,
nie dostrzegł jednak zrozumienia w twarzach rozentuzjazmowanego tłumu. To było
oczywiste, uznali go za zdrajcę. %7łył pośród nich przez lata, po czym nagle opuścił
miasto bez słowa wyjaśnienia, aby po niedługim czasie powrócić jako arcykapłan 
symbol władzy, która skazała ich na wegetację wśród ruin. Spojrzał na posiekane ciała,
z których obficie buchała krew, wsiąkając z wolna w ziemię. Zrozumiał, że już za kilka
chwil jego spotka podobny los.
- Wspaniałe umiejętności!  zawołał Sarafin, który właśnie wkroczył na plac walki.
Chromy kowal, bez żadnej broni, szedł z trudem w stronę Uziela, klaszcząc w dłonie.
- Cudowna rzez, rzezniku!  rzekł starzec, nie zaprzestając swego pokracznego
marszu.
- Nie mieszaj się do tego!  zawołał Kron.  Zabijemy arcykapłana i odjedziemy, nic ci
do tego!
Grif poczuł, jak przerażenie odbiera mu wszelkie siły, zrozumiał jaki był cel dziwnego
zachowania przyjaciela. Teraz nie był już częścią tego miejsca, opuścił je, zdradził. Nie
było tu też Sana, który stanąłby w jego obronie. Jednak Sarafina znali tu wszyscy od
wielu lat. Jeśli ucierpiałby z rąk obcych...
- Wracaj!  wrzasnął młody arcykapłan.
Kowal jednak stał już przed Uzielem i z uśmiechem na twarzy rzekł:
- Więc to ja, prosty rzemieślnik, pokonałem ciebie, wielkiego rzeznika, nienasyconego
Uziela.
- Chcesz umrzeć, głupcze?!
- Nie. Ale to niestety konieczne. ZabijajÄ…c mnie, zabijesz siebie, a mimo to i tak
zdecydujesz się to zrobić, psie wojny...
- Stul pysk szaleńcze!  krzyknął wojownik, jednym ciosem skracając swego rozmówcę
o głowę.
Martwa, złowroga cisza natychmiast zastąpiła wrzawę. Kron zrozumiał co się stało i
odrzucając swój miecz, rzekł z pogardą:
- Twoja żądza krwi zgubiła mnie i ciebie głupcze!
- O czym ty bredzisz?!
- Czas nam umierać, Uzielu. Zdychać jak psy na opustoszałych ziemiach. A tobie
przyszło drogo zapłacić za to zwycięstwo, mój arcykapłanie  rzekł wojownik.  Rządz
dobrze.
Nim przebrzmiały te słowa, przez tłum przetoczył się pełen nienawiści ryk. W ślad za
nim podążyły miotane z wściekłością pociski, za które posłużył wszechobecny gruz.
Grad kamieni runął na wojowników, w mgnieniu oka miażdżąc bezlitośnie ich ciała.
Grif, wykorzystując morderczy szał, który ogarnął mieszkańców Megiddo wymknął się
z tłumu, biegnąc w stronę bramy. Gdy znalazł się w mieście natychmiast osiodłał
swego konia i nie tracąc czasu na zabranie jakichkolwiek zapasów, ruszył galopem,
rzucając uprzednio ostatnie spojrzenie na opustoszałą kuznię. Nie mógł tu zostać ani
chwili dłużej, zapewne znalazłoby się wielu, którzy obwinialiby go o śmierć kowala.
Nigdy już nie będzie mógł wrócić do tego miejsca, nawet po to, aby przysiąść przy
mogile Sarafina. Od tej chwili jego dawne życie zostało definitywnie utracone,
pozostał mu tylko, a może aż, kraj. Był arcykapłanem i musiał walczyć o jego dobro,
nic innego nie mogło odtąd go obchodzić. Uśmiechnął się do tej myśli, szepcząc przy
tym:
- Więc ostatecznie to ty wygrałeś, tato...
EPILOG
PO ZMIERCI NASTPCY TRONU NOWYM KRÓLEM ZOSTAA ARCYKAPAAN, JU%7Å‚ NA STAAE
WI%7Å‚C ZE SOB TE DWA URZDY. DU%7Å‚A OSTRO%7Å‚NOZ, A W NIEKTÓRYCH PRZYPADKACH
NAWET WROGOZ, Z JAK LUDZIE PODCHODZILI DO WYDARZEC OSTATNICH MIESICY,
STOSUNKOWO SZYBKO PRZEMINAA POD WPAYWEM SUKCESÓW NOWEGO WAADCY. WYROSAY
NA WSCHODZIE SSIAD, ATIP, OKAZAA SI CENNYM yRÓDAEM TOWARÓW, ZAZ U%7Å‚YCIE [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sulimczyk.pev.pl