[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w nią wpatruje. Jego oczy pociemniały.
- O co chodzi? - spytał cicho. - Przed chwilą wyglądałaś na mocno nieszczęśliwą.
Po policzkach Terry popłynęły dwie duże łzy. Oto jaki jest skutek tego, gdy ktoś jest dla ciebie zbyt
dobry. Stajesz siÄ™ bezbronny i nie panujesz nad uczuciami.
- Przepraszam. Nic takiego się nie stało, po prostu coś mi się przypomniało...
- Tak? - Pochylił głowę, by ją lepiej słyszeć. -Opowiedz mi o tym.
Potrząsnęła głową. Nie chciała, aby ktokolwiek poznał jej sekret. Nie zdradzi nikomu powodu, dla
którego przyjechała do Szkocji.
- Tęsknię za ojcem - wyznała po chwili. - Czasami ta tęsknota dopada mnie niespodziewanie. Nie
martw się, nic mi nie będzie. - Uśmiechnęła się i otarła oczy.
230
JUDY CAMPBELL
- Domyślam się, że tęsknisz również za tymi, których zostawiłaś w Londynie.
- Dam sobie radę - powiedziała krótko. - Odcięłam się od tego.
Atholl spojrzał na nią z namysłem. Właściwie od czego się odcięła? Niechętnie rozmawiała p swoim
życiu w Londynie. Otarł palcem pojedynczą łzę, która płynęła jej po policzku.
- Przecież widzę, że coś cię gryzie.
Patrzył na nią z takim współczuciem, jakby wiedział, przez co przechodzi. Terry ponownie poczuła
pod powiekami łzy. Zamrugała, by je rozpędzić. Ależ z niej idiotka. Atholl pogładził ją pocieszająco
po ramieniu, po czym pochylił się i lekko pocałował w czoło. Pocałunek ten, choć delikatny jak
muśnięcie motyla, sprawił, że zrobiło się jej gorąco. Spojrzała na niego pytająco, po czym gestem,
który wydał jej się naturalny, objęła go za szyję i przyciągnęła do siebie. Pocałował ją ponownie, tym
razem w usta. Jego pocałunek był słodki i słony zarazem. Cudowny.
Och, jak bardzo potrzebowała czyjejś bliskości, czyjegoś współczucia i zainteresowania. Choć wie-
działa, że całowanie się z Athollem nie jest najrozsądniejsze, nie mogła się powstrzymać. Wszystko
działo się tak szybko. Serce biło jej jak oszalałe, w żołądku czuła dziwny ucisk. Nie dalej jak kilka
miesięcy temu sądziła, że jest zakochana w Maksie i że tylko on jest w stanie rozniecić w niej ogień. A
teraz proszę, mdleje z rozkoszy w ramionach niemal zupełnie obcego mężczyzny, marząc o tym, by
obdarzył ją czymś więcej niż tylko pocałunkiem.
Jak to by było się z nim kochać? Czuć na ciele dotyk
%7Å‚YCZ MI SZCZZCIA
231
jego dłoni, zatracić się całkowicie w jego pieszczotach, zawierzyć mu się bez reszty?
Nagle poczuła, że Atholl odsuwa się i delikatnie zdejmuje z szyi jej ramiona. Zaczerwieniła się za-
wstydzona.
Potrząsnął głową, obracając całe zajście w żart.
- Wybacz mi, chyba się zagalopowałem. To zapewne skutek dzisiejszego stresu. Po prostu nie mogłem
patrzeć, że jesteś taka smutna i tak jakoś... Chciałem ci podziękować za pomoc i okazać wdzięczność.
Nie miałem zamiaru posunąć się za daleko! - Uśmiechnął się. - Ale dobrze nam się razem pracowało,
prawda? Cieszę się, że tak doskonale się rozumiemy.
Terry była zaskoczona. Jej zdaniem to, co się właśnie wydarzyło, wykraczało poza sferę zawodową.
Najwyrazniej jednak zle zinterpretowała jego intencje. Wyraznie dał jej do zrozumienia, jaki ma do
tego stosunek. Uścisk pocieszenia, nic ponadto.
- Wykonywałam jedynie swoją pracę - powiedziała, starając się, aby zabrzmiało to lekko i naturalnie.
W głębi ducha odczuwała jednak zakłopotanie spowodowane faktem, że zle odczytała intencje
Atholła. Widząc jej smutek, on po prostu chciał ją pocieszyć. Ludzki odruch, nic ponadto.
Odsunęła się od niego zawstydzona. Zbyt gwałtownie zareagowała na jego pocałunek. Atholl
zapewne odczytał to opacznie, uznając, że jest osobą chętną do nawiązywania przelotnych romansów.
- Jak zostawimy Billa, wracamy do przychodni?
- Obawiam się, że nie mamy wyjścia. Dziś po południu jest poradnia małego dziecka. Mogłabyś się
tym zająć z Sue? Ja mam spotkanie z człowiekiem
232
JUDY CAMPBELL [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sulimczyk.pev.pl