[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przerwała i zaczerwieniła się po korzonki włosów. Edward zesztywniał.
- Co mi nie wychodzi?
- Ja... To nie w tym sensie. Nie miałam na myśli...
- Owszem. Miałaś.
- To znaczy... Cholera jasna. Aapiesz mnie za słowa.
Edward przymknął oczy i jednym łykiem wychylił zawartość swojego kieliszka.
- To znaczy, że nasze życie seksualne nie zadowalało Jessici.
- Nigdy tego nie mówiła. - Bella energicznie pokręciła głową.
- Prawdę mówiąc - Edward skinął na kelnera, wskazując ich puste kieliszki - nie można powiedzieć,
żeby kiedykolwiek ziemia poruszyła się pod nami.
- Nie chcę tego słuchać. - Bella podniosła w górę obie ręce.
- Sam tego nie rozumiem. Jessica jest piękna, ale kiedy przychodziło co do czego...
Bella zatkała uszy i zaczęła nucić. Potem zamknęła oczy, żeby nie czytać z ust Edwarda.
Kiedy po chwili rozwarła powieki, Edward i dwaj obładowani tacami kelnerzy wpatrywali się w nią
ze zdumieniem. Uśmiechnęła się przepraszająco i dała znak, że można nakładać jedzenie.
Potem podczas kolacji nie wracali już do tego tematu. Rozmawiali o wszystkim: o swojej
odpowiedzialnej pracy, polityce wewnętrznej państwa, wspólnych znajomych i o amerykańskim futbolu.
Atmosfera rozluzniła się na tyle, że wnet śmiali się bez przerwy, sprzeczali o .głupstwa i znowu się
śmiali. W głębi duszy oboje marzyli, żeby kolacja trwała jak najdłużej.
Na deser zjedli na spółkę wielką porcję sernika z cynamonowym sosem. Zapach cynamonu
przypomniał io prezencie od dyrekcji hotelu. Przełykając kawałki ciastka, wyobrażała sobie, że pożera
Edwarda, którego wcześniej posmarowała znalezionym pod poduszką olejkiem do ciała. Z każdym
50
kęsem sernika wizja ich erotycznych igraszek potężniała w jej wyobrazni. Bella doprowadziła się do
stanu, w którym ledwo wstrzymywała się, żeby nie jęczeć z rozkoszy.
- I jak? - głos Edwarda z trudem przebił się do jej świadomości.
- Wspaniale - uśmiechnęła się pod nosem.
- Doprowadzasz mnie do szału.
- Co!? - Drgnęła i nareszcie otworzyła oczy.
- Bello, czy ty zawsze jesz deser nożem?
Czerwona ze wstydu podniosła rękę, w której trzymała nóż. Na szczęście dla niej przy stole pojawili
się włoscy muzycy w błyszczących czerwono-czarnych kostiumach ze złotymi szamerunkami.
Skrzypek spojrzał pytająco na Edwarda, ucałował koniuszki palców Belli i zaczął słodką, rzewną
melodię, którą po chwili podjęły inne instrumenty.
To za dużo jak na raz, pomyślała Bella. Dobre jedzenie, znakomite wino, piękna muzyka i...
towarzystwo Edwarda. Zerknęła na niego i drgnęła zaskoczona pożądaniem, jakie wyzierało z jego
oczu. Nawet nie próbował go ukrywać. Powoli wstał i wskazując ręką niewielką wolną przestrzeń obok
ich stolika, zapytał:
- Czy mogę poprosić cię do tańca?
Potem pochylił się i dodał konspiracyjnym szeptem:
- Oczywiście, muszę się mocno do ciebie przytulić, żeby podtrzymać opadające spodnie.
Uśmiechnęła się tylko i wzięła go pod ramię. Kiedy zaczęli krążyć w rytm walca, oparła policzek na
ramieniu Edwarda i dała się prowadzić, zachwycona, że okazał się tak doskonałym tancerzem.
Wdychała jego zapach i czuła zarys każdego mięśnia pod jego skórą. Z trudem powstrzymała się,
żeby czubkiem języka nie dotknąć jego szyi. Wydawało się, że w całym wszechświecie nie ma nikogo
poza nimi.
Melodia dobiegła końca. Pozostali goście nagrodzili ich oklaskami. Bella z wielką niechęcią
oderwała się od Edwarda.
- Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Zakochanych - powiedział, całując jej dłoń.
W drodze do hotelu milczała. Zżerało ją pożądanie, choć w tym samym czasie przekonywała siebie,
że nie może sprzeniewierzyć się Jessice. Jak na ironię, Edward, rozluzniony i czarująco grzeczny,
gwizdał pod nosem jakąś melodię i niepokojąco długo nie wychodził z samochodu.
- Czy Lindzie nie udało się załatwić innego pokoju? zaśmiała się w drzwiach hotelu Bella,
próbując ukryć zdenerwowanie.
- Prawdę mówiąc, powiedziałem jej, żeby przestała szukać. Przecież zostały nam tylko dwie noce.
Może zejdziemy na plażę? - zaproponował.
Pokręciła przecząco głową. Lepiej nie. Poprzedni spacer w świetle księżyca skończył się fatalnie.
- A co byś powiedziała na kąpiel w gorącym basenie?
- O, nie! Zawsze twierdzę, że niełatwo mnie przestraszyć, ale nie jestem na tyle odważna, żeby
wejść do zagrzybionego basenu. Nie mówiąc o tym, że możemy spotkać tam Cheeka. Gołego, jak
można się domyślać.
- To by wyjaśniało pochodzenie grzybów - parsknął śmiechem.
- W takim razie zróbmy sobie własny gorący basen.
-Co?
- Ta idiotyczna wanna jest ogromna... Kiedy napełnimy ją po brzegi wodą, niczym nie będzie się
różnić od hotelowego basenu do masażu.
- No, no! Gdzie się podział Edward M. - jak megapesymista - Cullen?
- Jeśli nie chcesz, żeby wrócił, wkładaj kostium kąpielowy. Tylko się pośpiesz!
- W porzÄ…dku. Spotkamy siÄ™ na brzegu.
Bella, ignorując ostrzegawcze sygnały nadawane przez rozum, pognała do łazienki. Nie do wiary.
Takie zaskoczenie! Serce biło jej jak zwariowane, kiedy wkładała złociste bikini, na widok którego,
wtedy w sklepie, Edwardowi zabłysły oczy.
- Boże! - szepnęła. - Jeśli uważasz, że mam tego nie robić, ześlij mi znak.
51
Wtedy żarówka pod sufitem wydała z siebie cichy syk i zgasła.
Bella postała chwilę w całkowitej ciemności, a potem powiedziała:
- Muszę być naprawdę pewna. Czy mógłbyś zesłać jeszcze jeden?
- Bella? Z kim rozmawiasz?
- Z nikim! - krzyknęła przez drzwi. - Przepaliła się żarówka.
- No to mamy okazję, żeby zapalić świeczki z Elvisem - zachichotał.
Po minucie wręczył jej zapakowane pudełko i zapałki, i zaraz zniknął znowu. Bella rozstawiła
świece z napisem Love Me Tender" w strategicznych miejscach łazienki, która nagle, dzięki ruchomym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]