[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyciągnąć rękę... ale nie była w stanie. narzeczoną, więc oczywiście zrozumieli, dlaczego chcesz
być ze mną. Tylko dlatego pozwolili mi zabrać cię do
Charlotte otworzyła oczy, zmęczona śnionym
domu.
koszmarem. W sypialni było ciemno, ale zarysy mebli
- Bo powiedziałeś, że będziesz przy mnie spać?
były znajome. Dlaczego więc wydawało jej się, że jest
- spytała ostrożnie. - Ale...
gdzie indziej... w szpitalu? I dlaczego budziła się tak
- Och, mało co nie pobiłem się z Sheilą o to, kto
często, wzywając 01ivera, pragnąc jego uspokajającej
ma się tobą zająć - powiedział. - Ale tak mocno się
obecności?
mnie trzymałaś, że w końcu przekonałem lekarzy, że
Głowa ją bolała. Podniosła rękę, by jej dotknąć, powinni mi pozwolić cię zabrać. Mogę ci powiedzieć,
krzywiąc się z bólu w ramieniu i marszcząc brwi, gdy że na szczęście nie masz żadnych trwałych uszkodzeń
palce dotknęły bandaża. - w każdym razie nie fizycznych. Tylko bardzo
nieprzyjemny zbiór siniaków i paskudnie rozciętą
Niejasne wspomnienia przemknęły jej przez głowę.
skórę na czole. Właśnie dlatego początkowo chcieli
Obrazy, które pojawiały się w koszmarnym śnie...
ból... strach... cię zatrzymać.
- Nie! - krzyknęła.
Nagle sobie wszystko przypomniała. Zadrżała w jego
- Charlotte, wszystko w porzÄ…dku. JesteÅ› bez­
ramionach, mówiąc stłumionym głosem:
pieczna.
- Nie dotknął mnie. Nie... nie w ten sposób. Ale
Leżała nieruchomo w ciemności, a serce biło jej
miał taki zamiar. Brał mnie za swoją żonę.
gwałtownie. Co 01iver robi obok niej w łóżku? Czy
- Ciii... Wiem o tym. To był bardzo niebezpieczny
całkiem zwariowała? A może sobie tylko wyobraża...?
człowiek. Chory psychicznie.
Nie. Nie mogła sobie wyobrazić czułości obejmujących
- Nie powinnam była tam jechać. W głębi duszy
ją ramion, dłoni przyciągających ją w ciepło jego
wiedziałam, że coś z nim jest nie tak. - Przekręciła się
ciała, głaszczących uspokajająco plecy.
w jego ramionach. - Chciałam sprzedać te domy,
- Oliver... Co ty tu robisz? - Jej głos był napięty
żebyś ty ich nie dostał. Nie sądziłam... To mogła być
i ochrypły.
Sophy! - wybuchnęła nagle. - Mogłam była posłać
- Chciałaś, żebym był przy tobie... Pamiętasz?
tam Sophy!
ZmarszczyÅ‚a czoÅ‚o. RzeczywiÅ›cie, niejasno przypo­
Zaczęła płakać. Jej głęboki, rozdzierający szloch
minała sobie, że go wołała. To chyba było w szpitalu?
chwycił go za serce. Pożałował, że nie miał kilku
SERCE W ROZTERCE 151
150 SERCE W ROZTERCE
majakach. 1 rzeczywiście uspokoiła się, gdy tylko
minut sam na sam z jej prześladowcą, zanim pojawiła
wszedł do pokoju i ujął jej dłoń.
siÄ™ policja.
Teraz była w domu już od blisko czterdziestu
To Sheila ostrzegÅ‚a go o potencjalnym niebez­
oÅ›miu godzin, ale tak naszpikowana Å›rodkami nasen­
pieczeństwie. Gdy odkrył, że Charlotte wyruszyła do
nymi, że nie mogÅ‚a pamiÄ™tać swego powrotu. Po­
pracy nie czekając na niego, też pojechał do miasta.
przedniej nocy spał trzymając ją w ramionach,
W biurze zastał zaniepokojoną Sheile. Przypadkowy
odganiając złe sny, uspokajając ją i tuląc. Jeśli mu
telefon od kogoś, kto rozmawiał z Danem Pear-
pozwoli, chciałby to robić do końca życia.
ce'em o Å‚Ä…cznym kupnie caÅ‚ego blizniaka za przy­
- Powinieneś był mi pozwolić pojechać z Sheila
zwoitÄ… cenÄ™ i zostaÅ‚ przez niego spÅ‚awiony, uÅ›wiado­
- powiedziała drżącym głosem. - Teraz całe miasto
mił jej, że Pearce na pewno nie zmienił zdania na
temat sprzedaży, a zatem wyciągnął Charlotte na już wie o naszych rzekomych zaręczynach, a gdy się
spotkanie w opuszczonym budynku z jakiegoÅ› in­ dowiedzÄ…, że to nieprawda...
nego powodu. - A muszÄ…?
Sheila wyjaśniła Oliverowi przyczyny swojego
Jego pytanie oszołomiło ją. Nagle poczuła chłód na
niepokoju, a on natychmiast zaproponował, że pojedzie
plecach. Objął dłońmi jej twarz, by nie mogła umknąć
tam, by sprawdzić, czy Charlotte jest bezpieczna.
przed jego wzrokiem.
Jego wyjazd nie uspokoił Sheili, zadzwoniła wiec
- Tak... Chyba że chcesz doprowadzić tę farsę aż
do swego męża, również prosząc o sprawdzenie.
do małżeństwa - powiedziała gwałtownie.
Dlatego też policja zjawiła się kilka sekund po
- Chętnie. Ale dla mnie to nie jest farsa, tylko
tym, jak 01iver wyważyÅ‚ drzwi i zobaczyÅ‚ nieprzy­
spełnienie pragnienia, które poczułem, gdy cię pierwszy
tomną Charlotte, leżącą na podłodze, z rozdartą
raz zobaczyłem.
bluzkÄ… i siniakami pojawiajÄ…cymi siÄ™ już na ra­
Patrzyła na niego niedowierzająco.
mionach.
- Gdy Vanessa nas przedstawiła? To niemożliwe.
Przez moment opanowała go dzika, ślepa żądza
- Nie. Pierwszy raz zobaczyłem cię na parkingu,
zniszczenia stojÄ…cego nad niÄ… mężczyzny, ale natych­
gdy zabieraÅ‚aÅ› mi miejsce do parkowania. Przy­
miast wrócił zdrowy rozsądek, podpowiadający, że
glądałem ci się i wiedziałem, że powinienem być
przede wszystkim musi zaopiekować się Charlotte,
na ciebie wściekły. Tymczasem jedyne, co chciałem
a napastnikiem zajmie siÄ™ policja.
Nie chciaÅ‚ jej jeszcze mówić, że gdy policja zawiozÅ‚a zrobić, to wysiąść z samochodu, wziąć ciÄ™ w ra­
Dana Pearce'a do domu, udaÅ‚o mu siÄ™ jakoÅ› wydostać miona i powiedzieć, że wÅ‚aÅ›nie siÄ™ w tobie za­
pistolet i odebrać sobie życie. Na to będzie czas kochałem.
pózniej... Charlotte patrzyła na niego z niedowierzaniem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sulimczyk.pev.pl