[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gię przed nimi, ów dobroduszny człeczyna! Bernard Palissy, nękany był namiętnością szu-
kania tajemnic; ale miał żonę, dzieci, całą dzielnicę przeciw sobie. %7łona sprzedała mu narzę-
dzia... Błądził po wsiach, nie zrozumiany, ścigany, wytykany palcem!... Ale ja jestem kocha-
ny...
Mocno kochany! odparła Ewa ze spokojnym wyrazem miłości, która jest pewna samej
siebie.
Można ścierpieć wówczas to, co wycierpiał ów biedny Bernard Palissy, twórca ekueń-
skich fajansów, którego Karol IX oszczędził w noc św. Bartłomieja i który w końcu, w obli-
czu Europy, stary, bogaty i szanowany, wygłaszał swoje publiczne wykłady o nauce ziemnej,
jak ją nazywał.
Póki moje ręce będą miały siłę utrzymać żelazko, nie będzie ci zbywać na niczym!
wykrzyknęła biedna kobieta z akcentem najgłębszego poświęcenia. Gdy byłam starszą pra-
cownicą u pani Prieur, zaprzyjazniłam się z młodą panienką bardzo zacną, krewną Postela,
Brygidą Clerget; otóż Brygida oznajmiła mi, odnosząc bieliznę, że obejmuje zakład po pani
Prieur; pójdę pracować u niej...
Och! Nie bÄ™dziesz pracowaÅ‚a dÅ‚ugo! odparÅ‚ Séchard. ZnalazÅ‚em...
Pierwszy raz szczytna wiara w zwycięstwo, która podtrzymuje wynalazców i daje im od-
wagę, aby iść naprzód w dziewicze lasy odkryć, wywołała u Ewy uśmiech niemal smutny,
pod którym Dawid opuścił głowę posępnym ruchem.
Och, najdroższy, ja nie drwię sobie, ja się nie śmieję, nie wątpię! wykrzyknęła piękna
Ewa klękając przed mężem. Ale widzę, jak słusznie postępowałeś zachowując najgłębsze
milczenie o swoich próbach, nadziejach. Tak, najdroższy, wynalazcy powinni skrywać uciąż-
liwe rodzenie swej chwały; powinni je ukrywać całemu światu, nawet własnej żonie!... Ko-
bieta jest zawsze kobietą. Twoja Ewa nie mogła się wstrzymać od uśmiechu słysząc, jak mó-
wisz: Znalazłem!... siedemnasty raz w ciągu miesiąca.
Dawid zaczął się śmiać tak szczerze z samego siebie, że Ewa wzięła go za rękę i ucałowała
ją ze czcią. Była to rozkoszna chwila, jedna z owych róż ukochania i tkliwości, jakie kwitną
na skraju najbardziej wyschłych dróg nędzy, niekiedy na dnie przepaści.
Ewa zdwoiła męstwo, widząc, jak nieszczęście podwaja swą furię. Wielkość męża, naiw-
ność wynalazcy, łzy, jakie podchwyciła nieraz w oczach tego człowieka serca i poezji,
wszystko rozwinęło w niej niesłychaną siłę oporu. Szukała jeszcze raz ratunku w sposobie,
który siÄ™ jej tak powiódÅ‚. NapisaÅ‚a do Métiviera, aby ogÅ‚osiÅ‚ sprzedaż drukarni, ofiarujÄ…c siÄ™
spłacić go z uzyskanej sumy i błagając, by nie rujnował Dawida niepotrzebnymi kosztami.
Wobec tego sprytnego listu Métivier przytaiÅ‚ siÄ™; dysponent odpowiedziaÅ‚, iż w nieobecnoÅ›ci
pana Métiviera nie może na wÅ‚asnÄ… rÄ™kÄ™ wstrzymać poÅ›cigu, ponieważ nie jest to obyczajem
jego pryncypała. Ewa ofiarowała odnowienie weksli z poniesieniem wszystkich kosztów, na
co dysponent przystał, byle ojciec Dawida zgodził się dać gwarancję lub pokrycie. Wówczas
Ewa udała się pieszo do Marsac w towarzystwie matki i Kolba. Wzięła w obroty starego wi-
niarza; była urocza, zdołała rozchmurzyć tą wyschłą fizjonomię, ale kiedy z bijącym sercem
wspomniała o gwarancji, ujrzała nagłą i zupełną zmianę na twarzy opoja.
Gdybym tylko pozwolił synowi, aby przyłożył mi rękę do warg, do krajuszka mej kasy,
zanurzyłby ją niebawem aż do samych trzewiów i wypróżniłby wszystko! wykrzyknął.
Dzieci zawsze żerują w sakiewce ojcowskiej. He he! A jakże ja dawałem sobie radę? Nie
kosztowałem rodziców ani złamanego szeląga. Drukarnia stoi pustką. Jedynie szczury i my-
31
szy przychodzą tam drukować... Ty jesteś ładna, lubię cię, jesteś dbała i pracowita; ale syn!...
Wiesz, co jest Dawid? Więc ci powiem: uczony nygus. Gdybym go był zostawił, jak mnie
zostawiono, nie znającego liter i gdybym zrobił zeń niedzwiedzia, jak jego ojciec, miałby dziś
majątek... Och, to mój krzyż, ten chłopiec, moje utrapienie!... I na nieszczęście jedynak; nie
ma co bowiem myśleć o drugim nakładzie! Wreszcie, ciebie unieszczęśliwia tylko...
Ewa energicznie zaprotestowała gestem.
Tak ciągnął odpowiadając na jej gest musiałaś wziąć mamkę, zgryzota spędziła ci
pokarm. Wiem wszystko, daj pokój, wisicie w trybunale, obębniono was po mieście. Ja byłem
tylko niedzwiedziem, nie jestem uczony, nie byłem protem u Didotów, chluby naszego dru-
karstwa; ale nigdy nie korespondowano ze mnÄ… na stemplowym papierze! Wiesz, co sobie
mówiłem obchodząc moje wino, pielęgnując je i zbierając, popychając pomału swoje intere-
sa?... Ot, co mówiłem: Mój biedny stary, zadajesz sobie wiele trudu, ciułasz talar do talara,
zostawisz ładny kawał grosza na komorników, na adwokatów albo na chimery, na fantazje...
Ot, moje dziecko, jesteś matką chłoptasia, który, tak mi się widziało, kiedy go trzymałem do
chrztu z panią Chardon, ma w miejsce nosa taką samą truflę jak jego dziadek; otóż słuchaj
mnie: myśl nie tyle o mężu, co o tym huncwocie... Mam zaufanie do ciebie... Ty mogłabyś
ocalić mój majątek... mój biedny mająteczek...
Ależ, papusiu, syn będzie twoją chlubą, ujrzysz go pewnego dnia bogatym, bogatym
własną pracą, ze wstążeczką legii honorowej na piersi...
Niby skąd? spytał winiarz.
Zobaczy ojciec! Ale nim to nastąpi, czy zrujnowałby cię tysiąc talarów?... Tysiącem tala-
rów mógłbyś wstrzymać pościg... Więc dobrze, jeśli nie masz zaufania do Dawida, pożycz
mnie, ja ci oddam, ubezpieczysz je na moim posagu, na mojej pracy...
Zatem Dawida ścigają? wykrzyknął winiarz, zdumiony, iż to, co uważał za potwarz,
jest prawdą. Oto co znaczy umieć się podpisać!... A moje czynsze!... O, panienko, trzeba mi
w te pÄ™dy iść do Angoulême, zabezpieczyć siÄ™ i pogadać z Cachanem, moim zastÄ™pcÄ…...
Slicznieś zrobiła, żeś mnie przyszła odwiedzić... Dobrze wiedzieć zawczasu, jak rzeczy sto-
jÄ…...
Po dwugodzinnej walce Ewa musiała odejść, pobita tym niezwyciężonym argumentem:
Kobiety nie mają pojęcia o interesach . Przybywszy z nieokreśloną nadzieją, Ewa puściła się
z powrotem niemal złamana. Wróciwszy trafiła właśnie na czas, aby otrzymać wyrok skazu-
jÄ…cy Sécharda na zapÅ‚acenie Métivierowi caÅ‚ej sumy. Na prowincji obecność woznego u
[ Pobierz całość w formacie PDF ]