[ Pobierz całość w formacie PDF ]
benzyna. Bak jego motoru był już niemal pusty i wątpił, aby maszyna Rubensteina mogła
przejechać choćby dwadzieścia czy trzydzieści mil.
Zatrzymał się patrząc na ciało kobiety, odległe o cale od czubków jego zakurzonych,
czarnych wojskowych butów, Podniósł na czoło ciemne okulary i przyjrzał się jej z bliska. Była
niewiarygodnie piękna, nawet brudna i zaniedbana zachowała niezwykły urok, i coś mu mówiło,
że gdzieś już widział tę twarz.
- Nie mógłbym cię zapomnieć - mruknął i końcem buta poruszył jej ciało, a potem całkiem
ją obrócił. Bezwład świadczył albo o niedawnej śmierci, albo o stanie głębokiej utraty
świadomości. Przyklęknął przy niej, przewieszając CAR-15 przez ramię. Pochylił się i, delikatnie
ujmując jej głowę lewą ręką, kciukiem prawej dłoni powoli otworzył powiekę lewego oka. %7łyła.
Czuł jej puls, słaby, ale regularny. Jej skóra sprawiała wrażenie wywoskowanej i była zimna w
dotyku.
- Szok - mruknął do siebie. - Wycieńczenie upałem. Podniósł wzrok i zawołał przez drogę:
- Paul! Zrób spore kółko, by przekonać się, czy nie ma gdzieś jej przyjaciół, potem wróć
tutaj. Musimy zabrać ją ze słońca.
Rourke ogarnął wzrokiem horyzont, poszukując naturalnego cienia w obawie, że
dziewczyna może nie dożyć zapadnięcia zmroku. Około stu jardów po przeciwnej stronie drogi
zobaczył wynurzającą się z ziemi nagą skałę, tworzącą mały nawis. Szybko obmacał ramiona, nogi
i klatkę piersiową kobiety, na wypadek gdyby miała złamane jakieś kości. Wstał i podniósł
nieprzytomną dziewczynę, układając ją sobie w ramionach. Gdy Rubenstein zakończył kółko i
przystanął obok niego, John - kołysząc dziewczynę w ramionach jak dziecko - powiedział:
- Idę do tej skały po drugiej stronie drogi. Zaprowadz tam swój motor, a potem wróć po
mój.
Nie czekając na odpowiedz, ruszył przez beton, jego kolana lekko uginały się pod ciężarem
dziewczyny. Kiedy dotarł do przeciwległego pobocza, popatrzył na nią czując, że drży. Poruszyła
ustami:
- Znalezć Sama Chambersa... dostać się do jeepa...
Powtarzała te stowa bez końca, póki Rourke nie dotarł; z nią do schronienia pod skałą.
Nisko stojące słońce dawało tam obszerny cień. John złożył ją na piasku, najdelikatniej jak potrafił.
Rubenstein wracał już z jego harleyem. Rourke patrzył, jak zatrzymuje się w obłoku kurzu.
- Musimy doprowadzić temperaturę jej ciała do normy. Daj mi wodę, ona potrzebuje jej
bardziej niż my.
Rourke spojrzał na twarz dziewczyny. Kiwnął głową, przytakując samemu sobie. Była to
twarz, której nie mógłby zapomnieć. I, rzeczywiście, pamiętał ją lecz nie potrafił powiedzieć skąd.
ROZDZIAA XIX
Księżyc świecił jasno, ale było wokół niego halo. Sarah przypomniała sobie powiedzenie
męża: zbroczony księżyc . Teraz wystarczająco krwi rozlewano na ziemi, pomyślała. Przez cały
dzień podążała tropem bandziorów, którzy torturowali Rona Jenkinsa i wszędzie - na małych far-
mach, w miasteczkach - scena się powtarzała. Bezmyślne zniszczenia, wszędzie martwi ludzie i
zwierzęta. Lecz teraz ich ślad mówił, że zawrócili ku północno-wschodniej części stanu. Jeśli tylko
prawidłowo oceniała kierunek, to przekroczyła już granicę Tennessee, a oni z każdą milą oddalali
siÄ™ od niej w przeciwnym.
Popuściła cugle. Tildie zwolniła, zatrzymała się i opuściła łeb skubiąc trawę. Sarah
obejrzała się za siebie, Michael jechał sam na koniu jej męża, Millie i jej własna córka Annie
jechały na wierzchowcu Carli Jenkins. Wałach Rona dzwigał większość towaru. Już to było
dobrym rozwiązaniem dla zwierząt, a dodatkowo, co kilka godzin, dawała odpocząć Tildie od
ciężaru, siadając razem z Michaelem na Sam. Kilka dni zajmie im dotarcie do Mount Eagle i
odszukanie ciotki małej Millie, która miała tam niewielką fermę. Wcześniej Sarah usiłowała
wypytać Millie, gdzie jest ta farma, ale dziewczynka milczała. Nie powiedziała słowa od śmierci
rodziców zeszłej nocy. Choć nie chciała się do tego przyznać przed sobą, kobieta wiedziała, że jeśli
dziewczynka nie odpowie, szukanie jej żyjącej rodziny będzie beznadziejne. Opuszczając Georgię,
pomyślała gorzko, zmniejszyła własne szanse na połączenie z mężem. Utrwaliła w sobie
przekonanie, że Thomas Rourke wciąż gdzieś tam żyje i szuka jej, nawet w tej chwili. Zdawała
sobie sprawę, że jeśli porzuci ideę, wszystko stanie się beznadziejne.
Nie widziała żadnego sensu w życiu wypełnionym ciągłym uciekaniem przed bandytami,
życiu w dziczy jak zaszczute zwierzę. Pochyliła się niżej w siodle. Bóle żołądka przybrały na sile i
stały się częstsze. Nie była to jeszcze pora menstruacji, choć zakładała również, że okres uległ
skróceniu. Ale, tak czy inaczej, bóle były innego rodzaju. Przypomniała sobie, że w jednym z
mijanych miast próbowała wody. Wyczuła, że jest w niej jakiś obcy smak i nie pozwoliła pić
dzieciom, odsunęła od niej konie. Kilka godzin pózniej znalazła wodę w butelkach w porzuconym
bagażu i zabrała je.
Odwróciła się gwałtownie, gdy usłyszała za sobą hałas wywołany przez któregoś z koni. To
była Sam, klacz jej męża. Kiedy chciała odwrócić głowę z powrotem, zgięła się w siodle czując
wzbierające mdłości, nagle w jej głowie rozpalił się okrutny ból. Usiłowała zsiąść z konia, ale nie
mogła utrzymać równowagi i spadła z siodła uderzając kolanami o ziemię.
- Mamo!
- Mamusiu!
Ostatni głos należał do Annie. Sarah zaczęła podnosić się na nogi, chcąc powiedzieć coś do
Michaela. Wsparła się na lewym strzemieniu, które było blisko jej ręki, lecz gdy stanęła
wyprostowana, przed oczami zaigrały kolorowe błyski i ciężko oparła się o siodło. Czuła jak krew
[ Pobierz całość w formacie PDF ]