[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mam nadzieję, że Harry emu nic się nie stanie!
myślała Mattie. Była przekonana, że inaczej Jack
żywiłby już na zawsze urazę do jej matki i do niej
samej.
Dotarli do hoteliku Woofdorf.
Właśnie bada Harry ego weterynarz poin-
formowała ich Diana zaraz w drzwiach.
Porozmawiam z nim odpowiedział Jack
i ruszył do kuchni.
WEEKEND W PARY%7Å‚U 123
Ogromnie martwił się o Harry ego.
Kiedy znikł z oczu Mattie, kolejny raz pomyślała
ze smutkiem o tym, jak trudno jej będzie przyzwy-
czaić się do braku Jacka, kiedy się wkrótce rozstaną.
Martwię się, że tak się stało, i ogromnie cię
przepraszam, Mattie! odezwała się Diana, obe-
jmując ją. Ale chyba rozumiesz, że zawiadomie-
nie Jacka było moim obowiązkiem.
Oczywiście zapewniła Mattie. Jack nigdy
by nam nie wybaczył, gdyby... Jak naprawdę czuje
się Harry? spytała z niepokojem.
Dzisiaj trochę lepiej odpowiedziała Diana.
Na pewno pomoże mu obecność Jacka.
Niewątpliwie miała rację. Mattie wyobraziła so-
bie, jak ona by się ucieszyła, gdyby Jack odwiedził
jÄ… podczas choroby.
Jak minął wam weekend? spytała z cieka-
wością Diana. Dobrze się bawiłaś?
Tak odparła smutnym tonem Mattie. Ro-
dzina Jacka to wyjÄ…tkowo mili ludzie.
Nic dziwnego odpowiedziaÅ‚a z úsmiechem
Diana. Jack też jest bardzo miłym człowiekiem.
To prawda. Jest bardzo miły pomyślała Mattie.
A także nadzwyczaj przystojny i czarujący. I ko-
cham go! Mimo to więcej go nie zobaczę, kiedy
odjedzie.
Gdzie są pozostałe psy? spytała.
Zamknęłam wszystkie cztery w największym
boksie. Obawiałam się, że choroba Harry ego jest
124 CAROLE MORTIMER
zakazna. Jednak Michael miała na myśli wetery-
narza mówi, że nie. Mimo to nie wypuszczam ich,
żeby nie przeszkadzały Harry emu odpoczywać.
Potem pójdę się z nimi przywitać zdecydo-
wała Mattie. Chodzmy lepiej do domu, żeby
usłyszeć, co ?owi weterynarz. Jack chyba będzie
chciał zabrać Harry ego do siebie.
Nie myliła się. Kiedy weszły z Dianą do kuchni,
Jack dyskutował właśnie z weterynarzem o moż-
liwości przewiezienia Harry ego do domu.
Mattie pochyliła się nad koszem, w którym leżał
Harry. Collie wyglądał żałośnie. Podniósł ku Mat-
tie smutne oczy. Czyżby miał do niej pretensje za
to, że jego pan zniknął nagle na parę dni?
Mattie zawstydziła się, że pozostawili z Jackiem
Harry ego w obcym dla niego miejscu, u obcej
osoby. Gdyby nie wyjechali do Paryża, być może
Harry by nie zachorował.
Bez wątpienia choroba Harry ego rozwijała
się już od kilku dni, kiedy przywiózł go pan tutaj
oznajmił Jackowi weterynarz. Pani Diana za-
wiadomiła mnie natychmiast, kiedy się zoriento-
wała, że pańskiemu psu coś dolega.
Przynajmniej Jack nie będzie winił mamy za
chorobę Harry ego pomyślała z ulgą Mattie.
Ogromnie się martwiła o chorego psa, jak również
o zatroskanego Jacka.
Przewiezienie Harry ego w tej chwili napraw-
dę mogłoby mu zaszkodzić mówił weterynarz.
WEEKEND W PARY%7Å‚U 125
Radzę zaczekać z tym przynajmniej do jutra. Jeśli
nie ma pan nic przeciwko temu, chciałbym wpaść
tu ponownie jutro z samego rana, aby się upewnić,
czy Harry zdrowieje. Jeśli tak, nie będzie prze-
szkód, aby zabrał go pan do domu.
Może zostaniesz u nas na noc, Jack? za-
proponowała Diana.
Mattie popatrzyła na nią ze zdziwieniem.
Nie chciałbym sprawiać jeszcze większego
kłopotu odpowiedział, kręcąc głową.
To nie będzie żaden kłopot zapewniła Dia-
na. Możesz spać w pokoju Mattie. Mam dwuoso-
bowe łóżko; Mattie może spać ze mną. To szerokie
łóżko, na pewno będzie nam wygodnie. Popat-
rzyła znacząco na Mattie. Nie wiedziała, co zaszło
w Paryżu.
Mattie zaczęła przemawiać czule do Harry ego,
aby uniknąć pełnego ciekawości wzroku Diany.
Cieszyła się, że włosy zasłoniły jej policzki,
dzięki czemu nie było widać, jak się czerwieni.
Miała nadzieję, że dwaj mężczyzni nie zwrócili
uwagi na spojrzenie jej matki.
Nie będzie ci to przeszkadzało, Mattie? spy-
tał ponuro Jack.
Oczywiście, że nie odpowiedziała, podno-
szÄ…c wzrok.
W takim razie zostanę, dziękuję, Diano.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]