[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poszedł jeszcze dalej:
- Muszę tu dodać, że prawdziwy artysta będzie zawsze wolał kilku widzów od jednego.
Emmanuelle czuła się pewniej, kiedy o libertynizmie rozmawiali w tonie farsy.
- Innymi słowy - zażartowała - erotyka nie może istnieć bez ekshibicjonizmu?
- Hm! - zastanowił się Mario. - Nie bardzo wiem, co znaczy pani pytanie. Wiem tylko, że miłość nocą na
ulicy, na stojąco, kiedy obok spaceruje kilku przechodniów, działa podniecająco.
- Dlaczego nie od razu w biały dzień, w godzinie szczytu? - zapytała ironicznie.
- Bo erotyka - erotyka na pewnym poziomie - unika tłumów, jak wszelka sztuka. Nie lubi ścisku, hałasu,
wulgarności. Potrzebna jej natomiast kameralność, nonszalancja, luksus, odpowiednia oprawa. Tak jak teatr,
podlega określonej konwencji.
Emmanuelle zastanawiała się przez chwilę. Z zachwytem uświadomiła sobie, że zupełnie szczerze potrafi
teraz powiedzieć to, co jeszcze kilka sekund temu nie przeszłoby jej przez usta:
- Myślę, że byłabym do tego zdolna.
- Kochałaby się pani na ulicy, na oczach przyglądających się przechodniów?
- Tak.
- Dla samej przyjemności aktu miłosnego, czy też dlatego, że inni przyglądaliby się temu?
- Wydaje mi się, że dla obu powodów jednocześnie.
- A gdyby zażądano od pani, aby wszystko odbyło się tylko pozornie? Gdyby mężczyzna wziął panią tylko
na niby, czy wystarczyłaby pani sama przyjemność z wywołania zgorszenia?
- Nie - odparła zdecydowanie. - Bo w takim razie po co to wszystko?
Zdawała sobie sprawę, że jej słowa dotyczą również obecnej chwili, odczuwała bowiem chęć, by uczynić to
natychmiast. Chciała mu się oddać albo zacząć się onanizować, nie była jednak pewna, co wolałaby
bardziej. Ważne było tylko to, by poczuła pieszczotę. Po krótkim wahaniu dodała:
- Chciałabym zaznać przy tym rozkoszy.
- Chodzi pani o intensywnÄ… rozkosz, prawda?
- Owszem, dlaczegóż by nie? - Jej głos przybrał od razu ton agresywny. - Czy to coś złego? - Drażnił ją cień
drwiny, jaki wyczuła w jego słowach.
Skinął głową z powagą.
- Może się okazać, że tak. - Zastanowił się i dodał: - Zmysłowość jest grozbą dla erotyki.
- 0, Mario, staje się pan męczący. - Nudzę panią?
- Nie, ale za bardzo lubi pan paradoksy.
- To wcale nie paradoks. Chyba wie pani, co to takiego entropia? - Oczywiście - odparła, usiłując daremnie
przypomnieć sobie właściwą definicję.
- No, dobrze. A więc, entropia - tak z grubsza - czyli zużycie, przepadek energii, czyha na cały wszechświat,
również na erotykę. Właściwa erotyce forma entropii polega nie tyle na stopniowym stępieniu wrażliwości
społeczeństwa, co raczej na nasyceniu zmysłów. A seks nasycony, to taki, jaki zmierza ku śmierci. Nigdy
nie zapomnę wnikliwych słów Don Juana: "To, co mnie nie porywa, przyczynia się do mej śmierci! " To
właśnie miałem na myśli, mówiąc o równowadze. W każdej chwili żądza może być zagrożona przez
nasycenie. Zagrożona przez stagnację szczęścia, przez przesyt, gdyż to oznacza wieczny sen.
Szerokoekranowy napis KONIEC na piersiach narzeczonej. Ten "happy end" oznacza strasznÄ… perspektywÄ™.
Jest tylko jedna broń przeciw temu; przeciwstawić się pokusie zaspokojenia, tylko wtedy być gotowym do
zaznania rozkoszy, kiedy istnieje pewność, że będzie można ją przeżyć jeszcze raz, albo raczej, kiedy wie
się na pewno, że po orgazmie nadejdzie ponownie moment podniecenia.
- Mario...
Gestem wszechwiedzącego nauczyciela uniósł do góry palec. - Charakter erotyczny posiada nie ejakulacja,
lecz erekcja. Emmanuelle postanowiła dowieść, że jej odwaga nie ustępuje w niczym jego odwadze.
- Ta uwaga - powiedziała - dotyczy, jak mi się wydaje, nie tyle kobiet, co raczej mężczyzn, gdyż pod tym
względem kobiety górują nad większością swoich partnerów.
Jej słowa skłoniły go do uśmiechu.
- Psyche jest zawsze gotowa - zacytował. Ale Emmanuelle nie dawała za wygraną.
- Krótko mówiąc, pod pozorem erotyki należałoby, pana zdaniem, zrezygnować z miłości, aby przypadkiem
nie odczuć rozkoszy! Mówiłam już panu: w pewnym punkcie pańskie teorie pokrywają się z przykazaniami
katechizmu - dbajcie o swego ducha i umartwiajcie swoje zmysły! Wydaje mi się jednak, że dochowam
wierności poglądom, jakie wyraziłam już przedtem, a mianowicie, że gwiżdżę na wszelką moralność.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]