[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Thorpe mia³ prawie gotowy plan dzia³ania. Jad¹c wind¹ w towarzy-
stwie uzbrojonego wartownika, porz¹dkowa³ w g³owie pytania. Podstêp
mia³ polegaæ na tym, aby spacyfikowaæ go, prowadz¹c spokojn¹ rozmo-
187
wê; sprawiæ, aby siê otworzy³. Thorpe by³ przekonany, ¿e wyjdzie z tego
obronn¹ rêk¹. Liban wiele go nauczy³.
Korzysta³ z tej windy wiele razy. To, co mia³ zrobiæ, by³o jedynie
czêSci¹ rutynowo wykonywanych czynnoSci. Czy¿ Alex Haley nie prze-
prowadza³ wywiadu z Rockwellem, podczas gdy lider amerykañskich na-
zistów przez ca³y czas bawi³ siê broni¹? I to by³ niesamowity wywiad.
Reporterzy nie zawsze mog¹ siê kierowaæ rozs¹dkiem.
Winda otworzy³a siê i po chwili Thorpe min¹³ hol. PodSwiadomie
czu³, i¿ by³o tu znacznie wiêcej uzbrojonych osób, ni¿by na pierwszy rzut
oka siê zdawa³o. Nie zwraca³ jednak na to uwagi i po chwili puka³ ju¿ do
drzwi biura Wyatta.
 T.C.?  us³ysza³ niespokojny g³os Morrowa.
 Tak. Jestem sam.
 Wchodx powoli. Mam doskona³y widok na drzwi.
Thorpe zrobi³ to, co mu polecono. Morrow sta³ przy wejSciu do gabi-
netu Wyatta, trzymaj¹c w rêku pistolet wycelowany w g³owê senatora.
 T.C.  Twarz Wyatta, zazwyczaj purpurowa, tym razem by³a szara
jak popió³.  Ty chyba zwariowa³eS.
 Jak siê pan ma, senatorze?
 Nic mu nie jest  warkn¹³ Morrow, jego oczy uwa¿nie lustrowa³y
przestrzeñ za Thorpe em.  Zamknij drzwi i odsuñ siê od nich.  Kiedy
Thorpe wype³ni³ jego polecenie, ruchem g³owy poleci³ mu, aby siê zbli¿y³.
Zauwa¿y³ magnetofon.  Postaw go na pod³odze i zdejmij marynarkê.
 Nie mam broni, Ed  uspokaja³ go Thorpe, Sci¹gaj¹c jednoczeSnie
marynarkê.  To tylko magnetofon. UmówiliSmy siê przecie¿.  USmiech-
n¹³ siê przepraszaj¹co do Wyatta.  Musisz nam wybaczyæ senatorze, Ed
i ja mamy prywatnie porozmawiaæ.
 Taaak.  Morrow chwilê patrzy³ na Thorpe a w milczeniu, po czym
opuSci³ wycelowan¹ w Wyatta broñ.  Taaak. Mo¿esz iSæ.
 T.C....
 Powiedzia³em, ¿e mo¿esz iSæ.  Morrow podniós³ g³os.  Tym ra-
zem on tu jest dla mnie.
 Przykro mi, senatorze  g³os Thorpe a by³ ch³odny i opanowany.
Poczu³ mrowienie w czubkach palców, kiedy zobaczy³, ¿e rêka trzymaj¹-
ca broñ wyraxnie dr¿y.  Ed i ja mamy sobie wiele do powiedzenia.
Wyatt skin¹³ g³ow¹ i chcia³ siê odwróciæ.
 Nie!  zatrzyma³ go Morrow. Obliza³ wargi, po czym otar³ je wierz-
chem d³oni.  Nie odwracaj siê. Idx ty³em ca³y czas, a¿ do drzwi.
188
Thorpe zaczeka³, a¿ Wyatt wype³ni polecenie Morrowa. W pokoju
wisia³ strach. Mia³o siê wra¿enie, ¿e jest czymS realnym, ¿e mo¿na go
dotkn¹æ. Nie znikn¹³ nawet wtedy, gdy Wyatt wyszed³. Morrow chwilê
sta³ bez ruchu, gapi¹c siê na drzwi.
Thorpe nie chcia³ dopuSciæ, aby Morrow nabra³ jakichS podejrzeñ
i sta³ siê zbyt ostro¿ny.
 W porz¹dku  powiedzia³, zaj¹wszy miejsce.  Zaczynajmy. 
W³¹czy³ magnetofon.
Na zewn¹trz Liv bezustannie obserwowa³a budynek. Wszystko w niej
by³o jakby sparali¿owane, jedynie umys³ zdawa³ siê funkcjonowaæ nor-
malnie. Nie czu³a ani r¹k, ani stóp. Dooko³a niej  w samochodzie poli-
cyjnym i w strefie przeznaczonej dla prasy  trwa³a gor¹czkowa praca.
Ale mySli Liv bieg³y ku jednej tylko osobie. T¹ osob¹ by³ Thorpe.
Thorpe przygotowa³ ca³¹ seriê pytañ. Chcia³, aby by³y jak najbar-
dziej rzeczowe i pozbawione jakichkolwiek emocji.
 Ed, czy nie uwa¿asz, ¿e by³oby lepiej, gdybyS...  Wykona³ rêk¹
wymowny gest, wskazuj¹c na broñ. Morrow, po chwili wahania, odsun¹³
pistolet od piersi Thorpe a.  Dziêki. Rozumiem, ¿e wybra³eS biuro Wy-
atta, poniewa¿ tu w³aSnie pracowa³eS  ci¹gn¹³.  Czy s¹dzisz, ¿e sena-
tor, zwalniaj¹c ciebie, post¹pi³ bezprawnie?
 Jest czysty, niestety  odrzek³ Morrow.  Nie mogê go o nic oskar-
¿yæ. Bóg jeden wie, jak bardzo potrzebowa³em pieniêdzy. MySla³em
o zdobyciu pewnych Srodków, ale mia³em za ma³o czasu. Wyatt dowie-
dzia³ siê o moim hazardzie, o ludziach, z którymi ³¹czy³y mnie interesy.
Nie przypadli senatorowi do gustu.  Zachichota³ nerwowo i znowu
i przesun¹³ broñ. Teraz ponownie by³a skierowana w Thorpe a, ale
Morrow zdawa³ siê tego nie dostrzegaæ.  Liczy³em na pieni¹dze, bio-
r¹c Wyatta na zak³adnika. Jednak wiem, ¿e nic z tego nie bêdzie, praw-
da?  W jego oczach czai³ siê strach.  By³bym martwy, zanim zd¹¿y-
³bym wyci¹gn¹æ po nie rêce.
Thorpe zmieni³ sposób zadawania pytañ. Wiedzia³, ¿e cz³owiek, któ-
ry nie ma nic do stracenia, zawsze nale¿y do najniebezpieczniejszych.
 Ile jesteS winien?
 Siedemdziesi¹t piêæ tysiêcy.  Zadzwoni³ telefon i Morrow
wykona³ gwa³towny ruch. Teraz pistolet wymierzony by³ w g³owê Thor-
pe a.
189
 PiêtnaScie minut, Ed  przypomnia³ mu ch³odno Thorpe.  Uzgod-
niliSmy, ¿e bêdê siê meldowa³ co piêtnaScie minut, pamiêtasz?
KtoS wcisn¹³ w rêce Liv fili¿ankê kawy. Nie zd¹¿y³a jej jednak na-
wet spróbowaæ. Nieoczekiwanie dobieg³ j¹ g³os Thorpe a  spokojny
i ch³odny, gdzieS z wnêtrza policyjnego auta. WypuSci³a z r¹k fili¿an-
kê. Gor¹ca kawa obla³a jej palce. Nie mo¿esz tu staæ tak bezczynnie,
powiedzia³a do siebie. Rób to, co nale¿y do twoich obowi¹zków. Od-
wróci³a siê i podesz³a do swojej ekipy, aby przekazaæ kolejny reporta¿
 na ¿ywo .
TrzydzieSci minut uros³o do szeSædziesiêciu. W pokoju dos³ownie
nie by³o czym oddychaæ. Thorpe wiedzia³, i¿ dawno powinien ten wy-
wiad zakoñczyæ. Wszystko ju¿ zosta³o powiedziane. Jednak instynkt
podpowiada³ mu, ¿e Morrow nie by³ jeszcze gotowy. Siedzia³ zgar-
biony w fotelu, a jego oczy sprawia³y wra¿enie przymglonych. Nad
górn¹ warg¹ pojawi³y siê kropelki potu, a miêsieñ lewego policzka od
czasu do czasu nerwowo drga³. Jednak pistolet wci¹¿ tkwi³ w jego
rêku.
 Nie jesteS ¿onaty, mam racjê, T.C.?
 Nie jestem.  Thorpe ostro¿nie wyci¹gn¹³ papierosy i poczêsto-
wa³ Morrowa.
Morrow pokiwa³ g³ow¹.
 Masz jak¹S kobietê?
 Taaa...  Thorpe zaci¹gn¹³ siê papierosem i pomySla³ o Liv. Ch³od-
ne rêce, ch³odny g³os.  Taaa, mam kobietê. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sulimczyk.pev.pl