[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nocy.
Nick jechał przodem. Po chwili dołączyła do niego Deir
dre, zadając mnóstwo pytań na temat mijanych roślin. Ca
roline żałowała, że to nie ona wysłuchuje tych cennych
informacji, ale nie mogła się przełamać, żeby do nich pod
jechać.
George jechał obok niej, a za nimi jeszcze dwóch innych
uczestników wyprawy.
- Nick powiedział mi, że oddałaś te róże Mamie Jorden.
- To prawda.
- A co powiedziałaś Nate'owi?
- Nic, ponieważ nie widziałam się z nim. Właściwie to
wypadałoby chociaż napisać kartkę i podziękować mu za
ten miły gest.
- Nie zapominaj, że to przez niego rozpadło się mał
żeństwo Alexa i Tessv.
119
MAA%7łECSKA UMOWA
- Tak wiem. Nick mi o tym opowiadał. Tylko, że naj
łatwiej zwalić na kogoś winę. Mieszkam tu już dostatecznie
długo i mogę sobie wyobrazić, jak czuła się Tessa.
- Od początku wiedziałem, że nie zagrzejesz u nas
miejsca - powiedział George z wyrazną satysfakcją.
Caroline odwróciła się bokiem na koniu i ze złowrogim
błyskiem w oczach powiedziała:
- Posłuchaj mnie, George. Przestań mi wreszcie wma
wiać rzeczy, których nie zamierzam zrobić. Nie po to po
ślubiłam Nicka, żeby się z nim rozwodzić. Ale nie jest mi
łatwo, jeśli na każdym kroku muszę uważać, czy aby przy
padkiem nie przeszkadzam komuś swoją osobą. Kiedy bio
rę prysznic, kiedy kąpię Amandę, kiedy... - Caroline zawa
hała się przez chwilę.
_ Albo kiedy kochasz się z Nickiem - dokończył za nią
George.
- Tak to też - powiedziała z gniewem.
George nie odzywał się przez chwilę, jak gdyby anali
zując to, co usłyszał od Caroline.
_ Rozumiem cię. Myślę, że zwłaszcza takiej osobie jak
ty musi być ciężko. Nie masz chyba zbyt dobrego mnie
mania o mężczyznach.
- To prawda. Ale ty i Nick również nie należycie do
miłośników kobiet.
- Mamy swoje powody.
- A myślisz, że ja ich nie mam?
- Nick nie zaznał jeszcze prawdziwej miłości. I nie
zdaje sobie sprawy, co znaczy jej utrata.
Caroline nic nie odpowiedziała.
- Jesteś w nim zakochana - kontynuował George -I to
widać. Pewnego dnia on też to zauważy. Tak samo jak
zauważyła to Deirdre i dlatego jest taka wściekła.
120 MAA%7łECSKA UMOWA
- Ale Nick nie chce, żebym go kochała - powiedziała
rozgoryczona.
- Ponieważ on niewiele wie o miłości. Matka zostawiła
go, kiedy był jeszcze dzieckiem. Jego narzeczona zdradziła
go z innym mężczyzną. Tessa opuściła Alexa. Oto są przy
kłady kobiecej miłości, które dane mu było poznać.
Bacznie przyjrzała się George'owi.
- Czy ty przypadkiem nie przedstawiasz tego w zbyt
jaskrawych kolorach?
- Chcę tylko, żebyś go lepiej rozumiała.
Nick rzeczywiście nie miał doświadczenia z kobietami,
ale i jej przeszłość nie była zbyt imponująca. Gdyby jednak
ktoś zapytał ją, czy kocha swojego męża, bez wahania
odpowiedziałaby, że tak. Czy on również obdarzy ją kiedyś
takim uczuciem? Tak bardzo pragnęła miłości. Azy nabie-
gły jej do oczu, kiedy uświadomiła sobie, że Nick rozmawia
teraz z Deirdre, a nie z własną żoną. Czy będzie musiała
długo czekać, zanim jego uczucia do niej się odmienia?
Uwielbiała obserwować, jak jezdzi konno. Biła od niego
siła, pewność siebie, męskość. Był małomówny, ale spo
strzegawczy; trudno było przed nim cokolwiek ukryć. Dla
czego jednak nie widział, co działo się w sercu żony?
A może domyślał się wszystkiego, tylko nie chciał o tym
mówić?
Caroline podjechała bliżej.
- Dobrze się czujesz? - zapytał.
- Niezle, dziękuję. Choć myślę, że wieczorem prawdo
podobnie będę miała trudności z siadaniem. Dawno już nie
jezdziłam konno.
- Podejrzewam, że wszyscy będziemy w takiej samej
sytuacji - odezwała się Deirdre. - Mam nadzieję, Nick, że
wziąłeś jakąś maść.
MAA%7łECSKA UMOWA
121
- Jak długo będziemy dziś jechać? - zapytała Caroline.
- Nie dłużej niż dziesięć godzin. Chcę obejrzeć studnie
artezyjskie i sprawdzić, jaka część stada przeniosła się na
inne pastwiska.
- A jutro?
- Podobnie. Oczywiście, jeśli masz ochotę, możemy
zwiększyć tempo.
Caroline skinęła głową. Bardzo lubiła jezdzić konno,
a od czasu przyjazdu do Australii nie miała ku temu jeszcze
okazji.
- Deirdre, dołącz do dziadka, a Caroline i ja wyskoczy
my do przodu.
Po kilku minutach zostawili całą grupę daleko w tyle.
Caroline była zachwycona, kiedy mknąc przez rozległe
łąki, czuła w uszach świst wiatru.
- To było cudowne - powiedziała, gdy zwolnili nieco
tempo.
- Nie wiedziałem, że tak dobrze jezdzisz. Chyba powi
nienem kupić ci konia.
Oboje zeszli na ziemię i zaczęli maszerować.
- Amanda nie pozostawia mi niestety zbyt wiele czasu
na konne przejażdżki.
- W południe kładziesz ją przecież spać. Mogłabyś wte
dy pojezdzić. Albo, jeśli chcesz, możemy jezdzić wie
czorami.
Caroline ucieszyła się z tej propozycji, choć wiedziała,
że po całym dniu w siodle, Nick marzy tylko o kąpieli
i łóżku. Nie miała sumienia, żeby wyciągać go wtedy na
przejażdżki.
Kiedy doszli do zacienionego wysokimi krzewami miej
sca, Nick zatrzymał konia.
- Zaczekamy tutaj na pozostałych. Po lunchu ruszymy
122 MAA%7łECSKA UMOWA
w dalszą drogę. Chcę przed zmrokiem dojechać do obo
zowiska, gdzie zaplanowałem nocleg.
Usiedli w cieniu. Nick zaczął opowiadać jej o farmie
i problemach, z jakimi musiał na początku radzić sobie
dziadek. Pytał ją również o wrażenia z pobytu w Australii
i o życie w Teksasie. Po kilkunastu minutach musieli jed
nak przerwać tę interesującą pogawędkę, ponieważ dołą
czyła do nich reszta grupy.
Po lunchu niezwłocznie ruszyli w dalszą drogę i do
miejsca biwakowego dotarli póznym popołudniem.
Mężczyzni szybko rozbili namioty, a następnie pojechali
odnalezć znajdujące się w pobliżu stado. Caroline zaczęła
przygotowywać obiad, podczas gdy Deirdre usiadła obok,
narzekając na bóle mięśni. Jednak gdy tylko pojawili się
mężczyzni, natychmiast ozdrowiała, a jej twarz rozpromie
niła się uśmiechem.
Caroline była bardzo zmęczona po wielogodzinnym sie
dzeniu w siodle. Gotowanie na turystycznej kuchence rów
nież nie należało do przyjemności, ale wszyscy tak zachwa
lali jej obiad, że od razu poczuła się lepiej.
- Często organizujesz takie wyprawy, Nick? - zapytała
Deirdre, sącząc z kubka kawę.
- Kilka razy w roku - odpowiedział.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]