[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pozwoliłbym ci głodować? Nigdy. W końcu siedzę w biznesie
restauracyjnym, a poza tym właśnie przyjechał nowy kucharz.
Przygotuj siÄ™ na wyjÄ…tkowe rarytasy. UsiÄ…dz wygodnie, moja
droga panno Austin.
Lilah nie podobało się, że nazywa ją panną Austin",
podczas gdy jeszcze kilka dni temu mówił do niej kochanie" i
skarbie", ale lepiej będzie nie snuć rozważań na ten temat.
Usłyszała, jak Tyler wstaje. Chwilę pózniej nocną ciszę
wypełniły ciche dzwięki muzyki, którym towarzyszyły szum
fal i krzyki mew. Usłyszała też trzask zapałki, poczuła zapach
siarki, a chwilę pózniej łagodna woń wanilii.
- Odpocznij - szepnął Tyler. - Miałaś ciężki tydzień.
Musisz się zrelaksować. Twoje potrzeby są najważniejsze.
Lilah.
Ciepły ton jego głosu wpływał na nią kojąco. Pragnęła, by
przysunął się bliżej, ale Tyler chyba nie miał takiego zamiaru.
Usłyszała ciche kroki i dyskretny brzęk porcelany, a po chwili
poczuła woń bazylii i tymianku.
Tyler podziękował człowiekowi, który przyniósł jedzenie.
- Czy mogę cię nakarmić? - spytał, gdy zostali sami. Z
wrażenia zaschło jej w gardle.
- Chyba... nie mam nic przeciwko temu. Zaśmiał się z jej
niezdecydowania.
- Nie umiesz kłamać. Moja słodka Lilah, musisz mi
zaufać.
Ufała mu, więc pozwoliła się nakarmić. Delikatnie dotknął
jej ust widelcem, a ona rozchyliła wargi. Przez chwilę
wydawało się jej, że Tyler mocniej wciągnął powietrze, ale
najwyrazniej wyobraznia spłatała jej figla, bo jego głos
brzmiał spokojnie.
Lilah rozkoszowała się smakiem jedzenia. Tyler karmił jej
zmysły, ale... ani razu jej nie dotknął. Jak gdyby naumyślnie
trzymał ręce z dala od niej. Traciła go, i była tym faktem
zrozpaczona.
- Tyler?
- Tak?
- Czy niedługo wyjeżdżasz? Zapanowało milczenie.
- Tak... tak mi się wydaje - powiedział. - Dlaczego
pytasz?
- Bo przez cały wieczór mam wrażenie, że się ze mną
żegnasz.
- Chyba tak, choć nie to było moim zamiarem. Zostało
nam jeszcze trochÄ™ czasu...
W oddali słychać było jedynie szum fal. Poczuła na
ramieniu dłoń Tylera. Pomógł jej wstać, ale zaraz po tym się
odsunÄ…Å‚.
- Chodz - powiedział, a ona podążyła za nim. Wdychali
aromat róż.
- Ogród jest już chyba skończony! - wykrzyknęła
podekscytowana.
- Prawie - przytaknÄ…Å‚. Koniec remontu Sea Watch
oznaczał koniec ich znajomości.
Pozwoliła, by odsłonił jej oczy. Na chwilę zachodzące
słońce oślepiło ją, ale zamrugała i za moment świat odzyskał
ostre kontury. Lilah rozejrzała się wkoło. Podziwiała piękno
pokrytych zielenią gór, urodę oceanu, przepych otaczających
ją różnobarwnych kwiatów i... mężczyznę u jej boku.
Tyler nie patrzył w jej stronę. Miała wrażenie, że
specjalnie unika jej wzroku. Zdawał się być skoncentrowany
na usuwaniu kolców z czerwonej róży, którą zerwał z
rosnÄ…cego nieopodal krzaka.
Uśmiechając się smutno, skłonił się nisko i delikatnie
wpiął kwiat w jej włosy.
- Wybierzemy się na przejażdżkę, maleńka -
zaproponował, a Lilah dostrzegła jadącą w ich stronę bryczkę.
Lśniący powóz ciągnięty przez białego konia. Woznica
zatrzymał się i czekał. Jak w bajce o Kopciuszku.
Tyler podał jej rękę i Lilah natychmiast poczuła się
bezpieczna."
- DokÄ…d pojedziemy?
Spojrzał na nią i uśmiechnął się, ale jego oczy wciąż były
zachmurzone: instynktownie wyczuwała, że coś przed nią
ukrywa.
- Do miasta. Obiecuję, że odwiozę cię do domu, zanim
nasza kareta zamieni siÄ™ w dyniÄ™, a woznica w szczura.
Pomógł jej wsiąść i usiadł obok, cały czas bacząc na to, by
zachowana została między nimi odpowiednia odległość.
Pojechali w stronÄ™ Sloane's Cove.
Lilah patrzyła na złociste pola i zastanawiała się nad tym,
w ile miejsc chciałaby zabrać Tylera. Wspaniale byłoby
pojechać z nim do Bar Harbor podczas odpływu, kiedy można
suchą nogą przejść od końca ulicy Nadbrzeżnej do wyspy.
Pragnęła wspólnie z nim podziwiać urodę świata, ale
wiedziała, że nie jest to im pisane.
Zwróciła się w stronę Tylera. Był wspaniałym
towarzyszem. Prosił, by opowiadała mu o każdej mijanej
budowli. Słuchał jej opowieści, jak gdyby chciał każde słowo
zapamiętać do końca życia.
Mimo to Lilah czuła się niepewnie. Ta noc była inna od
poprzednich. Tego wieczoru nie było namiętnych spojrzeń,
czułych słów, dotyku. Tyler trzymał się swojej strony powozu
i wyglądało ha to, że nie zamierza przysunąć się bliżej. Gdy
wjechali do miasteczka, uśmiechnął się do niej.
- Tu jest niezwykle pięknie - zauważył. - To dobrze, że
mieszkasz w cudownym otoczeniu. Tak jak Sloane's Cove,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]