[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wybuchu, jeżeli zajdzie potrzeba.
Przerwał na widok technika z ekipy Chaosu, który w podnieceniu podtykał mu pod nos
jakiÅ› wykres.
To niemożliwe, a jednak się zdarzyło. Droga statku nie spada już do zera. Właśnie takie
rzeczy nazywają pózniej czarami. To idiotyczne.
Idiotyczne czy nie stwierdził Bron ale tak teraz się to będzie odbywać. Od tej chwili ja
będę decydował o tym, jak ma wyglądać wypadkowa. Ale powiem wam coś. Wątpię, żeby
Wszechświat wrócił po tym do normy.
Jesteś nie tylko pieprzoną świnią, ale na dodatek świnią megalomanem włączyła się
Jaycee w głowie Brona. Jeżeli zaczniesz jeszcze raz ten numer to powiem ci takie rzeczy o
twojej matce, że pożałujesz, że nie wyklułeś się z kurzego jaja .
75
Colin Kapp - Formy Chaosu
Rozdział XXXII
Ananias, odebrałeś te głosy z transferu?
Przed dwiema minutami. W tej chwili zawiadamiamy o tym wszystkie statki.
Zwietnie. I upewnij się, że twoi kapitanowie umieją się nimi posługiwać. Poleciłem
Niszczycielom podłączyć się pod ten sam kanał. Ponieważ jest tylko jeden sygnał, wiec lepiej
rozdzielić nasze ataki. Zakładam, że Obcy nie mają łączności nadświetlnej i nie będą
podejrzewali, że ich słyszymy. Korzystaj z broni klasycznych, żeby zbyt szybko nie
zorientowali się, że zmieniliśmy taktykę.
Przyjęte. Mamy się przyłączyć teraz?
Kiedy tylko będziecie gotowi. Zaczynamy od uformowania się w szyku, a potem lecimy
prosto na nich, atakujÄ…c wszystko, co nam wejdzie w drogÄ™.
Musze powiedzieć, że nie przebierasz w środkach, kiedy chodzi o potwierdzenie twoich
przeczuć.
Bron przerwał połączenie, a następnie zawołał przez interkom Cane.
Atakujemy za około 10 minut. Będę spokojniejszy, jeżeli zgodzisz się przenieść na pokład
jakiejś korwety i opuścisz pole bitwy.
Dlaczego? zapytał Cana. Co zamierzasz?
Zamierzam wypróbować technikę walki, która zakłóci równowagę Chaosu do tego stopnia,
że nie można będzie ufać naszym analizom. Nie mamy żadnego sposobu na stwierdzenie, czy
ten statek lub którykolwiek inny, przeżyje te bitwę. Wolałbym mieć świadomość, że lecisz
bezpiecznie do swojej bazy.
Jeżeli przegramy te bitwę stwierdził Cana to Obcy ruszą dalej. Nie będzie już
bezpiecznych planet. Dziękuję, ale zostanę na pokładzie Skuy.
Jak wolisz. Chciałem tylko, żebyś zrozumiał niebezpieczeństwo.
Bron. Od kiedy cię poznałem straciłem wszelką pewność, którą dotąd miałem o życiu i
naturze Wszechświata. Ty nie stawiasz czoła ryzyku. Ty je ugniatasz tak, żeby spełniało
twoje zachcianki i potrzeby. Jesteś najstraszliwszą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałem.
Szczera prawda dorzuciła Jaycee.
Przy wzrastającym huku silników wszystkie statki ruszyły na wroga, poprzedzane
mnóstwem torped mezonicznych wyglądających jak sfora psów biegnąca przed myśliwymi.
Obrazy na ekranach zaczęły się koncentrować na woranych odcinkach pola walki.
Chór obcych głosów wzrósł w głowie Brona, wyrażając zaalarmowanie, radość, nadzieję i
strach. Głośniki przekazywały wszystkim te różnorodność. W razie potrzeby można było je
przyciszyć, lecz Bron nie mógł zrobić niczego dla ulżenia swojej głowie.
Pózniej nastąpił pierwszy kontakt. Oślepiający błysk wybuchających torped zaciemnił na
moment ekrany. Kiedy znów się rozjaśniły widać było na nich trzy statki Niszczycieli
zbliżające się do jednego z wrogów. Atakowali klasycznie pikując, by w ostatniej chwili
zawrócić. Przez chwilę nic się nie działo. Wreszcie atakowany zabłysnął szatańskim ogniem i
rozprysnÄ…Å‚ siÄ™ na wszystkie strony.
Obcy wrzeszczeli z wściekłości. Bron nie przejmował się tym zbytnio, bo właśnie znalazł
sposób na utrzymanie tego hałasu na rozsądnym poziomie.
Dwie korwety runęły następnie na formacje złożoną z trzech wrogich statków. Po raz
pierwszy Obcy zawahali się. Dwa ich statki zmieniły pospiesznie kurs, jakby chroniąc się
przed atakującymi Niszczycielami. Trzeci natomiast posuwał się niewzruszenie i Bron zaczął
podejrzewać, że jest to kolejny pusty pojemnik. Bron sam przygotował ten manewr, ale mimo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]