[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wziął żonę za rękę.
- Nikt nie odmawia pięknej kobiecie - rzekł.
- Co mamy zrobić, gdy ktoś zapyta nas, co tu robimy? - Zapytał Eddie
nerwowo. Nie był przyzwyczajony do swej nowej roli. Potrzebował zabezpieczenia.
Lichfield odwrócił się do nich. Jego głos zagrzmiał w ciemności.
- Co macie robić? Grać życie, oczywiście! I uśmiechać się!
W GÓRACH I MIASTACH
Nie minął tydzień ich podróży do Jugosławii, a Mick już miał dosyć politycznej
bigoterii swego kochanka. Przecież go ostrzegano. Powiedziano mu na kąpielisku, że
Judd ma bardziej prawicowe poglądy niż Hun Atylla. Jednak facet, który go ostrzegł,
był jednym z eks-kochanków Judda i dlatego Mick sadził, że nie jest obiektywny.
Powinien był jednak go posłuchać. Nie siedziałby teraz w volkswagenie, który
wydawał mu się nie większy niż trumna i nie jechałby tą nie mającą końca drogą.
Judd bez przerwy przedstawiał swoje poglądy na sowiecki ekspansjonizm. O Boże,
jakiż on był nudny! On nie rozmawiał, on wykładał, w nieskończoność wykładał. We
Włoszech przekonywał Micka, że komuniści wykorzystali głosy ludu. Teraz, w
Jugosławii, Judd naprawdę się zapalił i Mick miał ochotę rozwalić jego zadufany łeb
młotkiem.
Miał go dosyć wcale nie dlatego, że się nie zgadzał z jego poglądami. Niektóre
z przytoczonych argumentów / te, które Mick pojął / wydawały się całkiem sensowne.
Zresztą, co on wie? Jest tylko nauczycielem tańca. Judd natomiast był dzien-
nikarzem, człowiekiem wykształconym. Wydawało mu się, jak zresztą większości
dziennikarzy, że powinien mieć gotową opinię na temat wszystkiego, co się działo na
świecie. Szczególnie fascynowały go kwestie polityczne. Mógł o tym rozprawiać
godzinami. Babrał się w tym politycznym bajorku i ba-brał, a ty babrałeś się razem z
nim. Temat był dla Judda niewyczerpany, potrafił pod politykę podciągnąć dosłownie
wszystko. Wszystko bowiem, według Judda, miało swe odbicie w polityce. Sztuka
jest upolityczniona. Seks jest upolityczniony. Religia, handel, ogrodnictwo, jedzenie,
picie i oddychanie też są upolitycznione.
Jezu, on był wykańczające, zabójczo, śmiertelnie nudny.
Co gorsza, Judd zdawał się nie dostrzegać znudzenia Micka, a nawet jeśli je
widział, to najwyrazniej nic go to nie obchodziło. Po prostu kontynuował swą tyradę,
argumenty stawały się coraz gorętsze, a zdania wydłużały się z każdą przebytą przez
nich milÄ….
Mick doszedł do wniosku, że Judd jest po prostu samolubnym pierdołą.
Zdecydował, że rozstanie się z nim, jak tylko ich miesiąc miodowy dobiegnie końca.
Judd dosyć szybko zdał sobie sprawę z tego, że Mick absolutnie nie jest
odpowiednim dla niego partnerem do dyskusji. Facet nie wykazywał żadnego
zainteresowania ekonomią i polityką krajów, przez które przejeżdżali. Nie obchodziła
go sytuacja ekonomiczna Włoch. Ziewał, tak ziewał, gdy Judd próbował rozmawiać o
rosyjskim traktowaniu pokoju na świecie. Mick był po prostu damą, to najtrafniejsze
słowo. Mimo, iż nie nosił eleganckich sukni i biżuterii, to jednak był damą. Wystar-
czało mu, że wyglądał przez okno jadącego samochodu i patrzył na ruiny kwitnących
niegdyś kultur. Był ograniczony. Po prostu był ładny i zadbany, ale nic więcej.
MiesiÄ…c miodowy.
Droga prowadząca z Belgradu do Nowego Pazaru była, jak na
jugosłowiańskie standardy, całkiem niezła. Nawierzchnia nie miała tylu dziur, co
drogi, którymi podróżowali dotychczas. Nowy Pazar leżał w dolinie rzeki Raska, na
południe od miasta nazwanego imieniem rzeki. Nie były to tereny często odwiedzane
przez turystów. Oprócz dobrej drogi nie było tu żadnych innych udogodnień. Mick
jednak koniecznie chciał zobaczyć klasztor w Sopocani leżący na zachód od miasta.
Po dyskusji Judd się zgodził.
Podróż była męcząca. Po obu stronach drogi ciągnęły się wysuszone i
piaszczyste pola. Lato było bardzo gorące i susza ogarnęła spory obszar kraju.
Zboże wyschło, a inwentarz domowy zarżnięto i zjedzono, aby uchronić go przed
śmiercią z pragnienia. Kilka twarzy, które dostrzegli mijając wioski, sprawiało
przygnębiające wrażenie. Nawet dzieci były posępne. Zbyt wcześnie zwaliły się na
nie troski godne dorosłych ludzi.
Po kłótni w Belgradzie nie odzywali się do siebie. Jednak prosta droga, którą
jechali, była tak nudna, że zmusiła ich do rozmowy. Gdy prowadzenie samochodu nie
wymaga uwagi, umysł zaczyna szukać innego zajęcia. Można się na przykład
pokłócić.
- Po co do cholery chcesz zobaczyć ten klasztor? - zapytał Judd. To było
niewÄ…tpliwe zaproszenie do rozmowy.
- Skoro przejechaliśmy już tyle... Mick starał się mówić tonem
konwersacyjnym. Nie miał ochoty na argumentację.
- Pieprzona Dziewica, Tak?
Powstrzymując wybuch, Mick podniósł do oczu przewodnik i przeczytał
głośno:
- "... być może najwspanialsze dzieło serbskich malarzy. Nadal znajduje się w
dobrym stanie. Specjaliści sądzą, że może być to największe arcydzieło ze szkoły
Raska: Sen Dziewicy".
Cisza.
- Mam już dosyć kościołów - powiedział Judd.
- To arcydzieło.
- Według tej cholernej książki wszystko jest arcydziełem. Mick czuł, że powoli
traci panowanie nad sobÄ….
- Tylko dwie i pół godziny jazdy, aby zobaczyć najbardziej...
- Powiedziałem ci, mam już dosyć kościołów. Mdli mnie od panującego tam
smrodu. Stare kadzidło, stare kłamstwa i gadki...
- To krótka wycieczka. Potem wrócimy i będziesz mi mógł urządzić kolejny
wykład na temat subwencji na rolnictwo w Sandzak.
- Staram się po prostu nakłonić cię do inteligentnej rozmowy, zamiast tego
objeżdżania pieprzonych, serbskich arcydzieł...
- Zatrzymaj siÄ™!
- Co?
- Zatrzymaj siÄ™!
Judd zatrzymał volkswagena na poboczu. Mick wysiadł. Mimo lekkiego
wiaterku było potwornie gorąco. Mick odetchnął głęboko i stanął na środku drogi.
Droga była pusta. Ani samochodów, ani pieszych. Góry lśniły w blasku słońca. Na
polach rosły dzikie maki. Mick przeszedł na drugą stronę drogi, pochylił się i zerwał
kwiat.
Usłyszał trzaśniecie drzwi samochodu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]