[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pewnie dotąd nie było na świecie. Jest to najlepszy, najmędrszy i
najodważniejszy z ludzi. To uczeń mój, który imię starego Balu wsławi
po najdalszych krańcach dżungli. Ponadto zaś wiedz, o mądry Kaa, że
kocham go, to jest że kochamy go oboje z Bagerą bardzo!
 Ts... ts...  odparł Kaa, kręcąc głową  Wiem ja dobrze, co miłość
znaczy... o... wiem! Mogę wam na dowód opowiedzieć ogromnie
wzruszajÄ…cÄ… historiÄ™...
 Ocenić ją jak należy można tylko podczas księżycowej nocy i to mając
pełny żołądek...  wtrąciła pośpiesznie Bagera.  Tymczasem nasz
chłopiec znajduje się w niewoli u bandar-logów, a wiemy, podobnie
jak cała dżungla, że małpy nie boją się nikogo prócz sławnego
skalnego pytona Kaa.
 Mnie się jednego boją!  zawołał Kaa z dumą  To prawda... To
prawda! Nędzne pyszałki, plotkarze i głuptaki... przeklęty małpi
pomiot! Ale, wracając do małego człowieka, smutna to sprawa, że
dostał się w ręce tego paskudnego plemienia. Wszakże często, gdy je
znudzą z mozołem zbierane orzechy, ciskają je na ziemię. Tak samo
łamią bez zastanowienia gałąz, którą przez pół dnia nosiły w triumfie
po całej kniei, w zamiarze zrobienia z niej czegoś cudownego. Smutny,
powtarzam, jest los tej biednej istoty ludzkiej w rękach bandar-
logów! O ile dobrze dosłyszałem, przezywały mnie jaskółką i zimną
rybÄ…... wszak prawda?
 JaszczurkÄ… i ziemnÄ… glistÄ…!
 Hm... hm... należy im się tedy admonicja, by wiedziały, jak się
wyrażać o swoim panu i pogromcy! Aaa tss... Muszę dopomóc ich słabej
pamięci.. Ale mówcież, gdzież to zawlokły owego malca?
 Jedna dżungla to wie!  odparł Balu  Wydaje mi się, że w kierunku
zachodzącego słońca. Sądziliśmy, o wielki Kaa, że ty musisz wiedzieć!
 Ja? Skądże by? Czasem chwycę którąś, gdy się nawinie, ale nie
poluję specjalnie na śmierdzące bandar-logi, równie, jak nie
pożeram żab i błota, w zapleśniałych kałużach gnijącego. Hss...
 Spojrzyjcie w górę! Chil... Chil... mówi Chil... Podnieś łeb, stary Balu
ze stada wilków seeoneeńskich!
Balu, zdziwiony tym okrzykiem, wytrzeszczył na niebo oczy i ujrzał
sępa Chila, spuszczającego się kręgami na skrzydłach, osrebrzonych
po brzegach słońcem. Chil przerwał swój zwykły spoczynek
popołudniowy i szukał Balu i Bagery po całej kniei, ale długo nie mógł
ich znalezć, bowiem przysłaniały je gałęzie drzew.
 Cóż tam nowego?  spytał Balu.
 Mauli-żabka znajduje się w niewoli u bandar-logów. Zobaczyłem
go i prosił mnie, bym was zawiadomił. Zaniosły go na drugi brzeg rzeki
do małpiego grodu, który nosi miano Mroznych Pieczar[2]. Pozostaną
tam zapewne czas jakiÅ›, ale nie wiadomo, czy przez jednÄ… noc, czy
przez tydzień, czy godzinę. Nakazałem nietoperzom, by ich pilnowały w
ciemności. Na tym koniec. Spełniłem me posłannictwo, a teraz życzę
wam wszystkim tam na dole pomyślnych łowów!
 Pomyślnych łowów, Chilu!  odkrzyknęła Bagera  Najedz się aż do
szczytu gardła! Wywdzięczę ci się, poczciwy sępie, przy pierwszej
sposobności, pozostawiając dla ciebie nietknięty łeb wielkiego wołu!
 Nie ma za co dziękować! Nie ma za co!  odpowiedział  Chłopak
znał hasło! Musiałem uczynić com uczynił, bo prawo jest prawem!
Chil machnął potężnymi barkami i zatoczywszy krąg, uniósł się w górę
z rozmachem.
 Mauli nie zapomniał języka w gębie!  zawołał Balu z dumą  Choć
jest jeszcze dzieckiem niemal, zapamiętał hasło w narzeczu ptaków i to
mimo strasznej sytuacji, gdy go rzucano z drzewa na drzewo!
 Niezle mu, co prawda, wbijałeś tę wiedzę w głowę paskudnymi
łapskami swymi!  odrzekła Bagera.  Zresztą i ja dumna jestem z
niego! Teraz, nie tracÄ…c czasu, ruszajmy wszyscy w stronÄ™ Mroznych
Pieczar.
Wszyscy mieszkańcy dżungli wiedzieli dobrze, gdzie się miejscowość ta
znajduje, ale niewielu miało ochotę tam się udawać. Tak zwane Mrozne
Pieczary było to właściwie starodawne, opuszczone i zapomniane,
zapadłe w ostępie miasto, a zwierzęta, jak wiadomo, unikają miejsc,
gdzie bywali ludzie. Co najwyżej zachodzi tam odyniec, ale nigdy nie
zdarza się, by wyprawiały się do ruin stada łowieckie czworonogów.
Poza tym obrały sobie kryjówkę w Mroznych Pieczarach bandar-logi,
a przeto każde szanujące się stworzenie omijało tę miejscowość,
spostrzegłszy ją z dala. Jedynie w czasie posuchy letniej, pod wpływem
pragnienia zachodził tam ten i ów w nadziei znalezienia wody w
rozwalonych na poły zbiornikach i studniach.
 Nie zdążymy tam przed północą, mimo największego pośpiechu! 
powiedziała Bagera.
 Będę się starał biec co sił!  rzekł Balu z widocznym zakłopotaniem.
 Nie możemy krępować się tobą!  zawyrokowała  Pójdziesz sam
śladem naszym. My i tak będziemy zmuszeni porządnie machać
nogami... prawda, Kaa?
 Nogami albo i nie nogami!  zauważył poważnie  Ostatecznie
potrafię pędzić nie gorzej od ciebie, mimo twych czterech łap.
Ruszyli żwawo, ale Balu mimo wszelkich wysiłków musiał bardzo
prędko dać za wygraną i spocząć, bowiem zasapał się straszliwie.
Zostawili go zalecając, by przybył jak najprędzej, a Bagera pomknęła
szalonymi skokami. Kaa sunął w milczeniu, ale ani na chwilę nie udało
się panterze wyprzedzić potężnego pytona. Pozostawał w tyle tylko w
chwili, gdy przebywali potoki górskie, Bagera przesadzała je
ogromnym susem, zaś Kaa musiał płynąć, wznosząc ponad wodę głowę
i szyję. Ale dotarłszy do brzegu, równał się z nią rychło.
 Przysięgam na potrzaskane kraty  powiedziała o zmroku Bagera 
że dzielny z ciebie wędrowiec!
 Jeść mi się chce!  odrzekł  A przy tym nie zapomniałem, że te
pchlarze przezwały mnie cętkowaną kukułką!
 Jaszczurką!  poprawiła  A ponadto ziemną glistą!
 Mniejsza o wyrażenie! W każdym razie musimy się śpieszyć!
Wydawało się, że Kaa płynie po ziemi, niby rwący strumień. Bystrym
spojrzeniem obierał najkrótszą drogę i nie zbaczał na włos z obranego
kierunku.
Małpy zebrane w Mroznych Pieczarach zapomniały już całkiem o
opiekunach i obrońcach swego więznia. Zaniósłszy chłopca do
opuszczonego miasta, spoczęły na laurach po dokonaniu tak
doniosłego czynu. Mauli nie widział dotąd w życiu hinduskiego miasta,
więc mimo że ujrzał same tylko zwaliska, to dzieło rąk ludzkich wydało
mu się nad wyraz wspaniałe i zdumiewające. Miasto pobudowane w
niepamiętnych czasach przez jednego z radżów, którego posiadłości
pochłonęła z wiekami dżungla, położone było na niewielkim wzgórzu.
Widać było jeszcze ulice wyłożone flizami kamiennymi i bramy na poły
zburzone, z szczÄ…tkami drzwi wiszÄ…cymi na przegryzionych rdzÄ…
zawiasach. Głazy murów poprzerastały krzewy i wielkie drzewa, a ze
ścian pospadały sztukaterie i płaskorzezby, zaś leżąc długo na ziemi, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sulimczyk.pev.pl