[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Po raz pierwszy zrozumiał ogrom złożonej ofiary.
Z daleka już zobaczył nadchodzącego Piotra. Jezuita był ubrany w czarny,
doskonale uszyty garnitur. Tylko koloratka przypominała, że jest księdzem.
Po chwili był przy stoliku.
- Witaj - powiedział. Usiadł przy stoliku. Kelner, starszy mężczyzna,
zjawił się natychmiast jak spod ziemi. Piotr podał mu rękę. - Daj mi
mrożoną kawę, Giuseppe. Co tam w domu?
- W porządku, wielebny ojcze. Zięć dostał to zajęcie. Nie wiemy, jak
dziękować.
- Pomódlcie się za mnie. I niech Giuliana pamięta, o czym jej mówiłem.
Powtórz to jej, proszę?
- Sam jej ojciec powie...
- Nie, nie. Powiedz jej ty. Kelner odszedł, Jędrek zapytał:
'?Z- Dokąd chcesz mnie dzisiaj zabrać?
Zamiast odpowiedzi Piotr rzucił pytanie:
- Czy ty znasz niejaką Kubińską? Zawahał się przez chwilę.
- Znam...
- Dobrze?
- Skąd ci przyszło o to pytać?
- Zadzwoniła do mnie. Pytała o ciebie. Mówiła, że jesteście starymi
znajomymi i że bardzo chce ciebie zobaczyć.
Chwilę siedział bez słowa obracając w zamyśleniu stojący na stoliku
talerzyk. Obok cukierni przeszła grupa Murzynów. Język, którym mówili do
siebie przypominał gdakanie.
- Jola Kubińska... - zaczął. - Dziś nazywa się Rot-ter. A może znowu
inaczej... Znałem ją po wojnie, gdy mieszkałem w Belgii... Kiedyś ci się
spowiadałem...
- To ona?
- Tak... Co jej powiedziałeś?
- Powiedziałem, że jeśli chce cię spotkać, niech tu przyjdzie o dziesiątej.
- Spojrzał na zegarek. - Za trzy kwadranse. Nie zdradziłem jej, w którym
mieszkasz hotelu.
- Skąd mogła się dowiedzieć, że jestem w Rzymie?
- Pisały gazety o twoim porwaniu i o tym, że cię znaleziono w aucie.
- Ale jak trafiła do ciebie?
- Musiała pytać o ciebie w szpitalu, a tam jej niewątpliwie powiedzieli o
naszej znajomości. Widać wie, jak szukać. Chcesz ją widzieć?
- Przecież powiedziałeś jej, że mnie tutaj spotka.
- Powiedziałem, ale ty możesz nie czekać. Czy coś was jeszcze łączy?
- Nic.
- Nie widziałeś jej od tamtych czasów?
- Nie widziałem.
- Czy nie dostrzegasz jakiegoś powiązania między nią a tym Kilmanem, który
przyjeżdżał do ciebie?
- Powiązania... Czy ja wiem... Ale czekaj! Pamiętam, że Kilman, kiedy
widziałem go po raz pierwszy, proponował mi spotkanie z Jolą.
- Więc coś ich niewątpliwie łączy. Zastanawiam się: czy lepiej, abyś się z
nią zobaczył i dowiedział, czego chce, czy może, abyś jej zniknął z oczu.
- Jeżeli mnie nie spotka, znowu się zwróci do ciebie.
- Będę wiedział, co jej odpowiedzieć. Czy masz do
niej zaufanie? Wzruszył ramionami.
- Była mi kiedyś oddana. Myślę, że kochała mnie. Zdecydowała się jechać do
męża, ale nie chciała zerwać... Kilka razy wspominała, że gotowa jest wziąć
rozwód... Jeszcze potem pisała do Polski.
- Musisz sam zdecydować: chcesz ją zobaczyć czy nie chcesz.
Namyślał się czas jakiś.
- Powiem ci, Piotrze, jak na spowiedzi - zaczął. - Gdyby to było przed
pielgrzymką, miałbym na to spotkanie ochotę. Rozeszliśmy się - ale stare
grzechy ciągną. Nie, nie dlatego, abym na coś jeszcze czekał. Po prostu
jestem ciekawy...
- Ciekawość pierwszy stopień do piekła.
- Nigdy nie myślałem, że to takie dobre przysłowie. W tej ciekawości kryła
się na pewno pokusa. Ale dziś nic mi już nie grozi. Wysłałeś mnie do Ziemi
Świętej, abym znalazł, czego mi brak. Jeszcze nie ochłonąłem i nie wiem,
czy coś naprawdę znalazłem... Ale coś się chyba we mnie zmieniło... Dzięki
twojej kuracji mogę się spokojnie spotkać z Jolą.
- Dzięki mnie? Hm... Dobrze, niech ci będzie. Biorę na siebie
odpowiedzialność. Zobacz się z nią.
- Zostaniesz ze mną?
- Jeśli chcesz, mogę zostać do chwili, gdy się zjawi. Potem odejdę. Mam
nadzieję, że uszanujesz mój kapłański autorytet i nie narazisz go na jakiś
nieodpowiedni widok.
Mieli jeszcze pół godziny czasu. Coraz więcej osób szło w stronę placu
Świętego Piotra. Robiło się gorąco.
Rozmawiali teraz o sprawie, która od paru dni zajmowała żywo Rzym. Prasa
pełna była artykułów i niedyskrecji. Mówiono o pewnym bankierze, który
dokonał złośliwych machinacji na szkodę różnych instytucji. Okazało się, że
bankier prowadził również interesy watykańskie i naraził skarb papieski na
milionowe straty.
- Co o tym myślisz? - pytał Jędrek.
- Niewiele wiem. Sprawy finansowe Watykanu są zawsze otoczone wielką
tajemnicą. Oczywiście mogło się i tak zdarzyć, że dobrotliwy człowiek,
jakim jest Paweł VI, zawierzył komuś, kto się okazał nieuczciwy. Ale mówi
się także, że nie chodzi tu o zwykłą nieuczciwość, ale o świadome działanie
grup mafijnych. Tu w Rzymie mafią była
i jest masoneria. Po wojnie, jak może słyszałeś, masoneria zabiegała o to,
aby Kościół zmienił do niej swój stosunek. Jej ludzie przypominali, że i
masoneria była prześladowana przez hitleryzm. Że stawiane jej zarzuty były
niesprawiedliwe... Znaleźli się w Kościele ludzie, którzy te zapewnienia z
wielkim zapałem podtrzymywali. Już wyglądało na to, że coś się rzeczywiście
zmieni. Tymczasem nagle przyszła contra. Otóż przebąkuje się, że historia z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sulimczyk.pev.pl