[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rodzeństwem, heroinowym rodzeństwem. Kurczak położył się na podłodze z głową
opartą o fotel. Przeleżał tak do drugiej po południu. Potem wstał, bo znów zaczynał
się głód i musiał sobie zorganizować towar.
Na całym ciele czułam niesamowite swędzenie. Rozebrałam się do naga i drapałam
się szczotką do włosów. Podrapałam się do krwi, zwłaszcza na łydkach. Zupełnie się
tym nie przejęłam. Wiedziałam, że narkomani się drapią. Po tym drapaniu już w
Soundzie od razu poznawałam, kto ćpa. Aydki Kurczaka były tak rozdrapane, że nie
było na nich kawałka całej skóry, a w niektórych miejscach widać było mięso. Kurczak
drapał się po łydkach nie szczotką, tylko scyzorykiem.
Przed wyjściem Kurczak powiedział: Jutro mogę ci oddać porcję, którą mi dałaś
Dla niego było więc już jasne, że zostałam regularną narkomanką, która najpózniej na
drugi dzień znów musi zaćpać. Udałam kompletną obojętność i powiedziałam: Co się
szczypiesz. Nie ma pośpiechu. Wystarczy, jak mi oddasz za miesiąc.
Ponownie usnęłam, absolutnie szczęśliwa i spokojna. Wieczorem pojechałam do
domu. Były takie chwile, że mówiłam sobie mniej więcej tak: Dziewczyno, masz
trzynaście lat i brałaś już heroinę. Coś tu jest do dupy. Ale to tylko chwilami. Za
dobrze mi było, żebym się miała zastanawiać. Jak się zaczyna, to nie ma przecież
objawów abstynencyjnych. Ten mój wspaniały nastrój utrzymywał się przez cały
tydzień. Wszystko szło jak trzeba. W domu ani jednego spięcia. W szkole byłam
kompletnie zrelaksowana, od czasu do czasu się włączałam i wpadło parę dobrych ocen.
Przez następne tygodnie z wielu przedmiotów wyciągnęłam się na czwórki. Nagle zaczęło
mi się zdawać, że potrafię z każdym i ze wszystkim jakoś dojść do ładu. Zupełnie
luzniutko płynęłam sobie przez życie. W ciągu tygodnia znów łaziłam do Haus der
Mitte . Okazało się, że już czwórka ludzi z naszej starej paczki przeszła na heroinę.
Właśnie z nimi siedziałam gdzieś z boku. W ciągu niewielu tygodni w Haus der Mitte
gwałtownie wzrosła liczba narkomanów. Heroina wkraczała też ostro do Gropiusstadt.
JURGEN OUANDT
pastor, kierownik Ewangelickiego Centrum Młodzieżowego Haus der Mitte
Klub młodzieżowy w centrum ewangelickim Haus der Mitte przez całe lata był
głównym miejscem spotkaÅ„ mÅ‚odzieży z Gropiusstadt i Neukölln. Co wieczór
przychodziło do nas około pięciuset dziewcząt i chłopców, aż do grudnia roku 1976,
kiedy to zamknęliśmy placówkę w związku z gwałtownym wzrostem liczby młodocianych
zażywających heroinę, aby w ten sposób zwrócić uwagę opinii publicznej na
katastrofalność sytuacji.
Co było zaskakujące dla nas, pedagogów, którzy w okresie ruchów studenckich
dyskutowali na temat używania tzw. miękkich narkotyków głównie pod kątem ich wpływu
na rozwój świadomości, to szybkość, z jaką w Gropiusstadt wytworzył się rynek
twardych narkotyków. W ciągu niewielu miesięcy od trzydziestu do pięćdziesięciu
młodocianych z naszego terenu przerzuciło się na heroinę. Podejmowane przez nas
dotąd, poparte rzeczową argumentacją, a nie środkami dyscyplinarnymi, próby
przekonania młodzieży o szkodliwości używania narkotyków musiały podziałać na
młodzież wręcz jak zaproszenie do dalszego narkotyzowania się i przyznanie się do
naszej bezradności w walce z narkotykami Praktyka naszego klubu w Haus der Mitte
wykazała dowodnie to, czemu władze z takim uporem zaprzeczały: mianowicie, że tak
zwana fala narkomanii bynajmniej nie opada Wprost przeciwnie nawet, problem
narkomanii przybrał jakościowe i ilościowe rozmiary porównywalne z amerykańskimi.
Materiał stanowiła teraz pozbawiona możliwości pracy oraz dalszego kształcenia się
młodzież z rodzin robotniczych. Jako pedagogom pozostał nam jedynie publiczny
protest przeciwko ignorancji władz. Zamknięcie naszego klubu młodzieżowego miało
wydobyć na światło dzienne to, co wielu wolałoby pozostawić w ciemności. Tak się też
stało dziś toczą się w Berlinie Zachodnim intensywne debaty na temat problemu
narkomanii oraz stanowiska władz.
Tymczasem klub otwarto ponownie Niektóre z żądań, będących warunkiem otwarcia
placówki, zostaÅ‚y speÅ‚nione. W Neukölln powstaÅ‚a finansowana przez paÅ„stwo poradnia
dla narkomanów, w Gropiusstadt utworzono placówkę, w której odbywają się spotkania
zagrożonej narkomanią młodzieży (tzw. Cleant'us), rozszerzono też wachlarz metod
terapeutycznych. Po upływie dwóch lat problemy związane z narkomanią wcale się nie
zmniejszyły, choć mamy teraz do czynienia z następną generacją dorastającej
młodzieży. Kilkoro z tych nastolatków, którzy przed dwoma laty zaczynali z heroiną,
już nie żyje.
Jednocześnie warunki życiowe młodzieży wcale się nie poprawiły. Obok starych
problemów pojawiają się nowe: coraz więcej młodocianych w Gropiusstadt nosi przy
sobie broń i w przypadkach krytycznych nie waha się jej użyć. Niejednokrotnie wiąże
się to obecnie z odpowiednim sztafażem narodowosocjalistycznym i gotowością do
przejęcia faszystowskiej spuścizny ideologicznej.
Większość osób, z którymi mamy do czynienia w Haus der Mitte , pochodzi z
rodzin robotniczych. Ich sytuacja, mimo pozornego wzrostu dobrobytu,
charakteryzuje się wzrastającym systematycznie pogarszaniem się warunków
egzystencji pogoń za wynikami i stresy w szkole, przepełnione klasy, brak miejsc do
nauki zawodu, bezrobocie i konflikty rodzinne sÄ… konkretnym wyrazem tego
pogorszenia.
W osiedlu mieszkaniowym, takim jak Gropiusstadt, liczącym około czterdziestu
pięciu tysięcy mieszkańców, dochodzi jeszcze dodatkowo i to, że w związku z
zagęszczeniem ludności wszelkie problemy zyskują charakter masowy: a więc mamy tu
wiele bezrobotnej młodzieży, wiele konfliktów rodzinnych, częste przypadki
wagarowania itd. W dodatku środowisko naturalne oferuje już tylko bardzo niewiele
natury, a co za tym idzie możliwości obcowania z nią. Najsłabsze grupy w
społeczeństwie, a więc dzieci, młodzież i ludzie starzy, najbardziej narażone są na
niszczycielski wpływ tego rodzaju warunków. Po zakończeniu budowy osiedla a oznacza
to wykorzystanie wszelkich terenów nadających się pod zabudowę brakuje w
Gropiusstadt odpowiednich warunków do zabaw dla dzieci, miejsc rozrywek dla
młodzieży i dorosłych, no i przede wszystkim terenów rekreacyjnych. Nie ma tu ani
rozległych parków, ani łąk czy lasów; po prostu nie ma terenów, na których dzieci
mogłyby się legalnie wyszaleć, a dorośli chodzić na spacery.
Logika takich osiedli, jak Gropiusstadt, opiera się na rentowności kapitału, bez
uwzględnienia potrzeb i elementarnych wymagań życiowych człowieka. Coraz wyrazniej
dają o sobie znać dotychczas jedynie domniemywane skutki wymuszanego stylu życia.
Troski materialne nadal stanowią przyczynę wielu konfliktów i problemów. Wysoki
czynsz oraz wciąż rosnące koszty utrzymania zmuszają do pracy w coraz większym
wymiarze godzin oraz do pracy zarobkowej obojga rodziców. Tak więc życie ludzkie
podlega tu pozornie nieuniknionemu przymusowi poświęcania coraz większej ilości czasu i
energii codziennej pracy zawodowej, bez możliwości osiągnięcia w zamian prawdziwego
szczęścia i dobrobytu.
Narkotyk z dawien dawna był jednym z najstraszniejszych środków pozbawiania
ludzi świadomości tego, że należą do ofiar rozwoju społecznego. Alkohol wystarczająco
[ Pobierz całość w formacie PDF ]