[ Pobierz całość w formacie PDF ]
łóżku. Błądziła wzrokiem po jego ciele, po dumnych, arystokratycznych liniach nosa i szczęk.
Przez chwilę słabości pozwoliła sobie na szalone, niebezpieczne marzenie, kuszącą fantazję
wspólnej przyszłości, gdyby Sebastian nie zdołał oczyścić się z ciążących na nim zarzutów;
gdyby, zamiast z czasem zastąpić ojca jako hrabia Hendonu, miał zostać na zawsze
uciekinierem.
Niemal życzyła sobie, by tak się stało, jednak nie do końca; mimo że z piersi wyrwało
się westchnienie, a w oczach stanęły łzy. Bo właśnie dlatego, że Kat kochała Sebastiana tak
mocno, odepchnęła go przed sześcioma laty. I dobrze wiedziała, kim był ten, którego
obdarzyła miłością. Wiedziała, że do ostatniego tchu Sebastian będzie walczył, by oczyścić
swoje imię. Albo zginie w trakcie tej próby.
Następnego ranka, gdy Sebastian wrócił do Róży i Korony , słońce było ledwo
widoczne nad horyzontem. Tom znalazł go w pokoju, przy śniadaniu. Chłopak wpadł do
środka, przynosząc zapach miasta, śniegu, dymu węglowego i pieczonego mięsa
sprzedawanego przez ulicznych kiełbaśników.
- Niech mnie! Zimno jak diabli - powiedział strząsając śnieg z butów i chuchając na
sztywne, zaczerwienione dłonie, które następnie ogrzał nad ogniem.
Sebastian spojrzał znad grzanki, którą właśnie smarował masłem.
- Gdzie masz rękawiczki?
- Oddałem Paddy'emu.
- Komu?
- Paddy'emu O Nealowi. To sąsiad tego aktora, Hugh Gordona. I niech pan tylko
słucha: Paddy mówi, że Gordon buchnął mu dryndę, po którą Paddy wysłał jednego z
chłopaków z okolicy, we wtorek wieczorem. Nawet groził, że pobije Paddy'ego, jak ten pacan
zaczął mu wymyślać.
Sebastian odsunął krzesło i wstał.
- Jesteś pewny, że to było we wtorek? Stary dureń mógł pomylić dni...
- Nie ten cwaniak. Co wtorek od piętnastu lat bierze udział w Nieustającej Modlitwie
na Lower Weymouth Street. Jego działka trwa od dziewiątej do dziesiątej, i tam się wybierał,
gdy Gordon gwizdnął powóz.
Zaskoczony Sebastian spojrzał na chłopca.
- A skąd ty wiesz o takich rzeczach jak Nieustające Modlitwy? Tom zarumienił się
nieznacznie.
- Się wie...
Sebastian nie ciągnął tego tematu.
- Zatem Gordon wyszedł przed dziewiątą? Tom kiwnął głową.
- Zgadza się. I jeszcze jedno: nasz Paddy wie nawet dokąd Gordon wybył - słyszał, jak
dawał rozkaz stangretowi.
- I...?
- Kazał mu jechać do Westminsteru.
ROZDZIAA 47
Gdy kilka godzin po wyjściu Sebastiana Kat siedziała w garderobie, odpisując na listy,
jej zmieszana pokojówka wprowadziła do pokoju Pierreponta. Kat zerknęła znad biurka,
zaskoczona.
- Leo, czy to rozsądne?
Pierrepont rzucił kapelusz na pobliski stolik i stanął przy oknie wychodzącym na
ulicę.
- Był tu dziś w nocy, tak?
- Pytasz o Sebastiana? Drogi Leo, co ty wyprawiasz? Czyżbyś zaglądał przez szparę w
zasłonach? Nie odwracał oczu od okna.
- A hrabia Stoneleigh?
Kat odłożyła pióro i swobodnie rozparła się na krześle.
- Jego hrabiowska mość mnie znudził. Nie mam wątpliwości, że zdoła przeboleć ten
straszny cios powiedzmy... - cyniczny uśmiech wykrzywił jej wargi - w ciągu dwóch tygodni?
Leo nie odpowiedział. Taką mieli umowę. Kat od początku postawiła sprawę jasno:
kochanków, albo ofiary, jak ich nazywał Leo, wybierała sobie sama. O ile bowiem Kat często
współpracowała z Leo, nigdy dla niego nie pracowała w ścisłym tego słowa znaczeniu. Mógł
prosić o przysługę, ale nie był na tyle głupi, by jej rozkazywać.
Odwrócił się nagle od okna. W świetle poranka jego twarz była dziwnie zmęczona.
- Twój związek z Dewlinem jest niebezpieczny. Zdajesz sobie z tego sprawę? On
podejrzewa, że moje kontakty z Paryżem nie są dokładnie takie, jakimi je przedstawiam.
Kat wstała od biurka.
- Tak długo, jak kończy się na podejrzeniach...
- Wie także o skradzionych dokumentach. Kat stała nieruchomo.
- Jakich dokumentach, Leo?
Cienkie nozdrza Pierreponta rozszerzyły się w gwałtownym oddechu.
- W zeszłym tygodniu, gdy byłem w Hampshire, ktoś ukradł papiery z mojej skrytki
bibliotecznej. Mężczyzna i kobieta, działali razem.
- Kogo podejrzewasz? Mnie? Leo potrząsnął głową.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]