[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Dlaczego mama tak bardzo na ciebie krzyczała? 
pyta ojca inny kilkulatek.
 Ona tylko tak ¿artowaÅ‚a  robi gÅ‚upka ze swego po-
tomka zawstydzony tatuS. I tak dalej.
£¿emy w  ¿ywe oczy , zapieramy siê, oszukujemy
i  r¿niemy gÅ‚upa w bÅ‚ogim przeSwiadczeniu, ¿e nasze
dziecko to jeszcze naiwniak. Nie zrozumie, da siê oszu-
kaæ, da sobie wcisn¹æ byle kit i bêdzie zadowolone. Nie
przeszkadzaj¹ nam zazwyczaj w takim mySleniu nasze
wÅ‚asne obserwacje Swiadcz¹ce o tym, ¿e ju¿ dwulatek
orientuje siê, gdzie co le¿y w mieszkaniu, a trzylatek po-
trafi w miarê dokÅ‚adnie powtórzyæ, o czym doroSli rozma-
wiali. Praktyka s¹dowo-psychiatryczna mówi, ¿e w tych
krajach, w których dopuszcza siê, by maÅ‚e dzieci wystêpo-
waÅ‚y w charakterze znacz¹cych Swiadków, ju¿ cztero-piê-
ciolatek potrafi skrupulatnie przekazaæ przebieg i sens
obserwowanych wydarzeñ. Dzieci maj¹ uszy jak radar i
oczy jak lunety, a przy tym s¹ nieustannie skupione na
dorosÅ‚ych, których zachowanie pilnie obserwuj¹, usiÅ‚uj¹c
zrozumieæ, a tym samym nadaæ sens otaczaj¹cemu je
Swiatu. I z caÅ‚¹ pewnoSci¹ nie s¹ to rozkoszne gÅ‚uptasy. Co
prawda, nie chwytaj¹ wszystkich aspektów wydarzeñ,
których s¹ Swiadkami, ale na swoim poziomie wykazuj¹
pełne ich zrozumienie. Czterolatek na pewno nie zrozu-
mie wszystkiego, co mówiliSmy o zÅ‚ym prowadzeniu siê
jego ulubionej cioci Heli, ale skonstatuje, ¿e mówiliSmy o
niej ze zÅ‚oSci¹. I niewykluczone, i¿ zaniepokojony, roz-
pocznie taki oto dialog:
Syn:  Mamo, czy ty nie kochasz cioci Heli?
Matka: (zaniepokojona, natychmiast usiÅ‚uje zrobiæ
z syna gÅ‚upka)  Ale¿, syneczku, co ci przyszÅ‚o do gÅ‚owy?
OczywiScie, ¿e kocham ciociê .
105
Syn: (nie daje sobie wcisn¹æ kitu)  To czemu, kiedy
ciocia wyszła, powiedziałaS do babci: No, nareszcie po-
szła ta krowa?
Matka: (przyÅ‚apana na gor¹cym uczynku, usiÅ‚uje za
wszelk¹ cenê ratowaæ sytuacjê i brnie w dalsze ogÅ‚upianie
dziecka)  PowiedziaÅ‚am tak, syñciu, bo wÅ‚aSnie bardzo
lubiê ciociê. Pamiêtasz przecie¿, ile razy ci mówiÅ‚am, ¿e
krówki to bardzo sympatyczne i po¿yteczne zwierz¹tka .
Syn: (wci¹¿ ma w¹tpliwoSci)  A dlaczego nie mówisz
tak, kiedy wychodzi ciocia Basia albo babcia?
Matka: (wycofuje siê na dobrze sobie znane pozycje)
 Idx siê bawiæ, Piotrusiu, a jeszcze lepiej zrób porz¹dek w
twoich zabawkach, bo straszny tam bałagan .
Syn odchodzi do swojego pokoju peÅ‚en w¹tpliwoSci
i podejrzeñ.
¯adne dziecko nie da sobie do koñca wmówiæ, ¿e nie
ma tego, co widzi, albo nie słyszy tego, co słyszy. Nie
umie te¿ pogodziæ siê z tym, ¿e ewidentnie kłóc¹cy siê i
obrzucaj¹cy obelgami rodzice tylko  ¿artowali , a bliska
pÅ‚aczu mama nie jest smutna, tylko  powa¿na . Takie jaw-
ne robienie zeñ gÅ‚upka maÅ‚y czÅ‚owiek odbiera najczêSciej
jako dwa sprzeczne ze sob¹ komunikaty, co zawsze wy-
woÅ‚uje napiêcie i zmniejsza jego poczucie bezpieczeñ-
stwa. Nie mo¿e on poj¹æ, dlaczego wÅ‚asna matka czy oj-
ciec m¹ci mu w gÅ‚owie i zaburza obraz rzeczywistoSci.
Dlatego nasze dzieci patrz¹ na nas czêsto jak na stosunko-
wo nieszkodliwych wariatów, wyczyniaj¹cych jakieS
dziwne sztuki ze sob¹, z rzeczywistoSci¹ i z nimi samymi
z nieodgadnionych powodów i w nieznanym celu. A po-
wody wyprawiania owych sztuk s¹ nastêpuj¹ce:
Po pierwsze, wSród ogromnej liczby rodziców pokutu-
je przes¹d, ¿e okazanie przy dziecku jakiejkolwiek wÅ‚as-
nej sÅ‚aboSci  smutku, lêku, niepewnoSci czy zdenerwo-
wania  ujemnie wpÅ‚ynie na macierzyñski lub ojcowski
106
autorytet. WedÅ‚ug owej koncepcji dzieci tylko czekaj¹ na
owe przejawy sÅ‚aboSci, aby wykorzystaæ je do wymkniê-
cia siê spod rodzicielskiej wÅ‚adzy i kontroli. Tymczasem
jest akurat odwrotnie. Naszym córkom i synom, przynaj-
mniej do wieku dorastania (a czêsto i grubo ponad ten
wiek), nie zale¿y na podwa¿aniu naszego autorytetu i wia-
rygodnoSci, bo potrzebuj¹ nas silnych, odpowiedzialnych
i godnych zaufania, aby czuæ siê przy nas spokojnie i bez-
piecznie. Oni chc¹ mieæ rodziców wspaniaÅ‚ych, piêknych
i m¹drych, ¿eby móc w ich opiekuñczych ramionach bez
napiêæ, lêku i niepewnoSci zapoznawaæ siê ze Swiatem i
opanowywaæ trudn¹ sztukê współ¿ycia z innymi ludxmi.
Wiele moich pacjentek-matek reaguje zaskoczeniem i nie-
dowierzaniem, kiedy mówiê, ¿e tym, co jest ich dzieciom
potrzebne niemal na równi z powietrzem i po¿ywieniem,
jest matka w dobrej formie. Kiedy wiêc idziesz, matko, do
fryzjera, sprawiasz sobie now¹ sukienkê czy po prostu efek-
tywnie odpoczywasz  robisz to nie tylko dla siebie, ale
równie¿ dla twojego dziecka. Bo ono chce ciê widzieæ
uSmiechniêt¹, zadowolon¹, peÅ‚n¹ chêci do ¿ycia i piêkn¹ jak
Barbie. Niestety, w polskiej kulturze obraz dobrej matki sta-
nowi kobieta barchanowo-zmêczono-poSwiêtliwa, która
dxwiga zakupy, gotuje obiady, ubiera siê w byle co, ma wÅ‚o-
sy w ociekaj¹cych potem str¹kach i niesÅ‚ychanie rzadko siê
uSmiecha. Ojciec zaS to najczêSciej facet, który rzadko
bywa w domu, a jak ju¿ w nim jest, to tylko Spi lub ogl¹da
telewizjê, bo musi zregenerowaæ siÅ‚y wyczerpane  jak ma-
wiaÅ‚a moja córka   zarabianiem na pieni¹¿ki . Nic wiêc
dziwnego, ¿e nasze dzieci miewaj¹ do nas gÅ‚êboko zazwy-
czaj skrywane pretensje za to, i¿ nie jesteSmy albo nie sta-
ramy siê byæ wspaniali. Tacy co najmniej jak Barbie i Ken.
Po drugie, rodzice s¹ z reguÅ‚y przeSwiadczeni, ¿e oka-
zanie dziecku własnej słaboSci w postaci smutku, strachu
czy niepewnoSci zwali na jego maÅ‚¹ gÅ‚owê zbyt du¿y ciê-
107
¿ar. Boj¹ siê, ¿e ich wÅ‚asne negatywne uczucia niejako
udziel¹ siê potomkowi, a przecie¿ dzieciñstwo powinno
byæ jasne i beztroskie. Powodowani staraniem o to, nie
pozwalaj¹ synowi czy córce wyraziæ naturalnego z ich
strony współczucia, solidarnoSci i miłoSci w trudnych
chwilach. Dzieci doskonale widz¹ i czuj¹ nasze kÅ‚opoty,
gdy¿ w systemie rodzinnym nie ma, jak to ju¿ wiemy, spo- [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sulimczyk.pev.pl