[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ochoty, żeby zjeść coś słodkiego, a może czegoś się napić. Nie wiem. Dziewięćdziesiąt
procent ludzi nie wie, co lubi. Wojtek myśli o tym i czuje, że nie wie, co lubi, choć sądzi, że
lubi pączki i jabłka, i tort orzechowy, i tartę cebulową. Przypomina sobie kolejne swoje
ulubione smakołyki i zaczyna analizować, na jakiej podstawie je lubi. Czy nie jest tak, że do
pączków przekonał mnie etos tłustego czwartku, gdy można się nimi obżerać do oporu, a nie
cierpię oporu? Ale dlaczego nie cierpię oporu? Skąd wiem, że jest on zły? Przecież wiem, że
jest dobry. Absolutna wolność to anarchia. W anarchii nie przeżyłbym pięciu minut. Może
lubię pączki, bo różni cenieni przeze mnie ludzie lubią pączki? Ale dlaczego ich cenię?
Dlaczego ich upodobania miałyby być dobre dla mnie? Nie widzi żadnego powodu.
Przypomina sobie, że jeszcze niedawno prawie nie jadł jabłek, bo wydawało mu się, że
powodują przykry zapach z ust, lecz potem przeczytał, że mają dużo błonnika, a często
jedzone znacznie zmniejszają szansę zachorowania na raka. Zatem, czy lubi jabłka dlatego, że
podobno są zdrowe, czy dlatego, że mu smakują? Sądzi, że mu smakują. Lecz skąd może to
wiedzieć? Kto decyduje o tym, co mu smakuje? Jest ktoś, kto rządzi moimi zmysłami, myśli.
Jest ktoś, kto rządzi wszystkim, co robię, myślę i czuję. Nie wchodzi do delikatesów, nie idzie
do bankomatu ani spacerować po Plantach, ani do księgarni. Chciałby nie iść nigdzie,
chciałby zniknąć tak, jak stoi. Ale wie, że tak się nie da. Wie też, że są na to pewne sposoby.
132
Plik od www.ebooks43.pl do osobistego uzytku dla: 43ebooks@mailinator.com
Współlokatorce powiedział, że idzie po zapałki. Nawet się zdziwiła, bo przecież nie palił. To
jednak nie odbierało mu prawa do takiej wyprawy, więc nie protestowała. Oczywiście pózniej
żałowała, że nie zapytała, po co mu te zapałki. Ale pózniej już było za pózno, a wcześniej nic
nie wskazywało. Co prawda od pewnego czasu był jakiś dziwny, ale takie rzeczy dostrzega
się dopiero post factum. Tymczasem mamy terazniejszość, która owszem może również jest
specyficzna, ale nie na tyle, żeby ją negować. %7łałowała, że nie zapytała. Czasami wystarczy
jedna szczera rozmowa, jedna bratnia dusza. Innym razem nic nie wystarczy, ale nigdy nie
wiadomo, który raz jest który, więc się żałuje, bo może akurat ten był ten. A może wcale nie.
Niewykluczone, że wcale nie. Więc nie żałuje się za bardzo. Ostatecznie to nie nasza wina i
skąd mogliśmy wiedzieć. Oczywiście znikąd. Nie ma takiego miejsca. Nie ma takich słów.
Nie ma takich tradycji, które kazałyby, mimo wszystko, obcego człowieka przygarnąć do
piersi i wyszeptać:  Kocham . Albo coś innego. Nie wiadomo jednak, co. I na tym polega
problem, że nie wiadomo, nawet gdyby się chciało. A przeważnie się nawet nie chce, bo
czasu nie ma i nie jest to w sumie nasz kolega. Zresztą, nawet jak jest, to nie aż tak bliski i ma
na pewno wielu bliższych znajomych. To przecież nie może być tak, żeby mieć dwadzieścia
dwa lata i nie mieć nikogo bliskiego.
A potem go wszyscy szukali, ale znalazł, o dziwo, przyjaciel jego Eligiusz. Zupełnie
niechcący wchodząc do piwnicy w celu odmiennym niż odnalezienie swojego martwego
kolegi Wojciecha, o którym się wiedziało, że zaginął, ale raczej się podejrzewało, że pojechał
na łono rodziny, do którego to organu nie posiadało się numeru kontaktowego, więc nie było
jak sprawdzić. Zresztą bez przesady. Dużym chłopcem jest i jak będzie chciał, to się odezwie.
Nie można za bardzo biegać za dużymi chłopcami, jeśli nie chcemy być podejrzewani o
zboczone skłonności homoseksualne, a przecież przeważnie nie chcemy, jeśli jesteśmy hetero.
Zresztą nawet jak nie jesteśmy, to wolimy sami decydować, kiedy nastąpi coming out, a nie
żeby nasze zachowania robiły to za nas. Podobno śmierć przez powieszenie jest prawie jak
orgazm, podobno bardzo przyjemna jest dla wieszanego. Istnieją również przeciwne pogłoski
twierdzące, że ohydny jest to sposób na umieranie i jeśli nie spadnie się z odpowiedniej
wysokości z odpowiednim ciężarem, którego właściwiej wagi przecież nie znamy, gdyż nie
robiliśmy prób tak, żeby przerwać sobie rdzeń kręgowy, to czeka nas śmierć długa i powolna.
Zresztą, nawet jeśli uda nam się umrzeć szybko, to razem z rdzeniem kręgowym puszczają
nam zwieracze, co sprawia, że osoba odnajdująca nas odnosi wyjątkowo nieprzyjemne
wrażenie, jakobyśmy się zesrali w gacie. A przecież wcale się nie zesraliśmy. Płyny opuściły
nas same. Oczywiście zapewne można by wcześniej przeprowadzić głodówkę i serie lewatyw,
133
Plik od www.ebooks43.pl do osobistego uzytku dla: 43ebooks@mailinator.com
aby z naszych jelit nie miało co się wydostać i zabrudzić nam spodni. Ale kto myśli o
głodówkach i lewatywach w przeddzień własnej śmierci. Chyba żaden wychowanek kultury
europejskiej. Chyba tylko fanatyk analnego seksu. Nic więc dziwnego, że Eligiusz znalazł
swojego kolegę śmierdzącym i ogólnie niezachęcającym do bliższego obcowania. Dodać
trzeba szok. Chciałeś odebrać pożyczony rower, a masz trupa. Nie jest to szczyt marzeń, ani
nawet parter. To wszystko tłumaczy odruch wstrętu, jaki poczuł Eligiusz wobec swojego
kompana. Nie można mu się dziwić, że się wycofał i zatrzasnął drzwi. Nie można mieć też
mu za złe, że  zamiast pozostać na miejscu tragedii  oddalił się na świeże powietrze, aby
dopiero tam oddać się poważnej refleksji na temat wydarzeń, które niechcący stały się jego
udziałem. Niestety wbrew oczekiwaniom głębsze refleksje nie chciały nadejść. Eligiusz
powtarzał w myślach:  O Boże, o kurwa . Choć w Boga nie wierzył, a kurwy widział [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sulimczyk.pev.pl