[ Pobierz całość w formacie PDF ]
TJ wpatrywała się z przerażeniem w aparat stojący na biurku. To wcale
nie było takie łatwe. Jeśli Zach odłoży słuchawkę, nie zniesie tego ciosu. A jeśli
będzie chłodny...?
Powoli wykręciła numer nowej firmy Zacha. Po dwóch dzwonkach
odezwał się wesoły, młody, kobiecy głos.
West-Valley Construction Company. Czym mogę służyć?
TJ Odkaszlnęła, zmieszana.
Czy mogę mówić z Zachem Torellim?
Nie ma go w tej chwili. Czy coś przekazać? Myśli w głowie TJ
kotłowały się.
Ach... tak. Proszę mu powiedzieć, że dzwoniła TJ Reese. Zach zna mój
numer. Proszę go poprosić, by po powrocie skontaktował się ze mną. To... jest
dość ważne.
Oczywiście, przekażę.
TJ odłożyła słuchawkę. Powinna była się domyślić, że Zach nie będzie
siedział w biurze. Ale może to i lepiej. Jeśli Oddzwoni, to znaczy, że chce z nią
rozmawiać. TJ poczuła radość, że zrobiła pierwszy krok.
Tego popołudnia Tina była wspaniała. Gaworzyła i śmiała się jak najęta.
W TJ topniało serce. Kiedy zadzwonił telefon, TJ siedziała przy dziecku na
dywanie rozłożonym w salonie na podłodze.
Mama zaraz wróci, kochanie powiedziała TJ do swojej córki.
Telefon stoi tu, niedaleko, widzisz? Możesz na mnie patrzeć, kiedy będę
rozmawiać. Podniosła słuchawkę. Mówi TJ powiedziała.
Moja recepcjonistka przekazała mi, że dzwoniłaś. TJ nagle zabrakło
tchu.
Tak wyszeptała zduszonym głosem. Czy możesz poczekać chwilę?
Zanim zdążył cokolwiek odpowiedzieć, przykryła mikrofon dłonią i
zaczerpnęła kilka głębokich oddechów.
Już jestem powiedziała w końcu do słuchawki. Dzięki, że
oddzwoniłeś. Nie byłam pewna, czy to zrobisz.
Czy z TinÄ… wszystko w porzÄ…dku?
Tak, oczywiście. Jest tu ze mną w salonie. Leży na kocu, na podłodze.
To dobrze. Bałem się, że dzwoniłaś, żeby mi powiedzieć...
Nie, skąd, nic z tych rzeczy. Tina ma się dobrze. Ja też. W momencie
gdy to powiedziała, uświadomiła sobie, że Zach wcale nie pytał o nią, tylko o
Tinę. Sprawiał wrażenie chłodnego i odległego. Trudno. Nie będzie się zrażać
przejawami obojętności Zacha.
Jak leci? spytała z wymuszoną wesołością.
Jestem dość zajęty.
Carl opowiadał mi o twoim nowym przedsiębiorstwie. Gratuluję, Zach.
Czy po to dzwoniłaś? %7łeby mi przekazać swoje gratulacje?
Niezupełnie odpowiedziała ostrożnie. W głosie Zacha nie było
słychać żadnej radości z tego, że z nią rozmawia. Nadzieje TJ ulotniły się.
Najpewniej wcale o niej nie myślał.
TJ, postawmy sprawę jasno, zgoda? powiedział nagle Zach.
Powinienem był przyjąć twoje przeprosiny. Przykro mi, że tego nie zrobiłem.
Ale... cóż, nie oczekuję niczego więcej między nami.
Wyraził się wystarczająco jasno. Nawet głupiec by zrozumiał. Nogi
ugięły się pod TJ. Opadła na stojące obok krzesło.
Nie wybaczyłeś mi, prawda?
Chodzi ci o to, czy jeszcze boli? Tak, jeszcze boli jak cholera. Czy to
chciałaś usłyszeć?
Nie... ja... przepraszam. Nie powinnam była zawracać ci głowy. Do
widzenia, Zach. TJ odłożyła słuchawkę.
Upadła na kolana obok córki.
Ciągle jeszcze jest zły powiedziała martwym głosem. Myślałam, że
już mu przeszło. TJ uśmiechnęła się do małej przez łzy. Kochane
maleństwo, twoja matka jest skończoną idiotką i ciągle próbuje zrozumieć,
dlaczego to wszystko tak się popsuło.
Zach, pogrążony w myślach, wpatrywał się w telefon. Nie powinien być
taki bezwzględny w stosunku do TJ. To nie było w porządku. Może zadzwonić
do niej jeszcze raz i powiedzieć...
I co powiedzieć? TJ, jeszcze nie przeszedłem nad tym do porządku
dziennego, ale nie powinienem być taki nieuprzejmy ?
Zach myślał o TJ zbyt często. Po pierwsze, nie mógł zapomnieć o tych
przykrych sprawach w jej małżeństwie. Nigdy nie zwierzał się TJ. Nie w
sprawach osobistych. Na pewno nie jak mężczyzna, który naprawdę pragnie
kobiety i robi wszystko, by ona poznała jego uczucia.
Gdy w grę wchodziła TJ, zachowywał się jak szczeniak. Oboje zrobili
sobie krzywdę, i to wszystko. Zach był rozgoryczony i nie potrafił pozbyć się
tego uczucia. Dlaczego, do cholery, nie potrafił przestać myśleć o TJ?
Wstał i nalał sobie kawy z dzbanka, który Debbie zostawiła dla niego.
Biuro Zacha składało się z dwóch pokoi w niewielkim budynku w zachodniej
części miasta. Debbie, recepcjonistka Zacha, była mało doświadczona i bardzo
młoda, ale tylko na zatrudnienie takiej mógł sobie pozwolić.
Postawił filiżankę na biurku i usiadł, wzdychając głęboko. Musi
zapomnieć o TJ i skoncentrować się na przetargu. Bardzo wiele zależało od
tego, czy dostanie kontrakt.
Tydzień pózniej TJ właśnie wyjmowała Tinę z porannej kąpieli, kiedy
zadzwonił telefon. Owinęła małą w miękki ręcznik, oparła ciepłe zawiniątko o
biodro i podeszła do telefonu.
Halo?
TJ? Tu Doreen. Słuchaj, Patty ma grypę. To znaczy, myślę, że to grypa.
Muszę zabrać ją dziś rano do lekarza. Przepraszam cię bardzo.
Patty była najmłodszym dzieckiem Doreen, a chore dziecko jest
ważniejsze niż cokolwiek innego. TJ pocałowała w czubek głowy swoją
córeczkę.
Nie martw się o to, proszę powiedziała.
Postaram się pózniej przyjechać do biura.
Nie, zostań dziś w domu z Patty.
Doceniam to, TJ, ale mam dziś w programie coś, czego nie można
odłożyć. Chodzi o poprawione plany projektu Hansona Sonora. Muszą być
dostarczone władzom gminnym dziś po popołudniu, do czwartej.
Ja się tym zajmę. Dawno tam nie byłam, ale chyba znajdę biuro
planowania. Zadzwoń do mnie, gdy wrócisz z Patty od lekarza.
Dobrze. Do usłyszenia pózniej.
Bez Doreen w biurze panowała Sodoma i Gomora. Wszyscy odbierali
telefony, ale TJ przejmowała większość z nich. O drugiej była szczęśliwa, że
może zabrać projekty Hansona i zostawić Jima z całym tym bałaganem.
Martwiła ją sprawa Zacha, ale także całe życie. Pieniądze nie były
problemem i nie będą nim, dopóki działa przedsiębiorstwo. Ale czy to ma być
jej przyszłość? Uwielbiała swoje dziecko, dom i cieszyła się dobrze
prosperującą firmą Wszystkie dni tygodnia miała zajęte. Powinna być
wdzięczna losowi.
Denerwowało ją, że tak nie jest. Wywoływało to poczucie rozczarowania
i ciągłego niespełnienia. Czyżby zakochała się w Zachu? Tak po prostu? Czy
dlatego nie może o nim zapomnieć? TJ poczuła nagle, że ma sucho w ustach.
Spazmatycznie zacisnęła palce na kierownicy. Dlaczego dotąd nie przyszło jej to
do głowy? Mniejsza o to. Przecież tylko miłość mogła spowodować jej
niecodzienną, fizyczną reakcję na kontakt z mężczyzną!
A niech to diabli wyszeptała wstrząśnięta do głębi.
Zwiadomość, że jest zakochana w Zachu bez najmniejszej nadziei na
wzajemność, była przerażająca. Na myśl o tym, że żyje i pracuje po jednej
stronie miasta, a Zach po drugiej, że go nigdy nie zobaczy i że czeka ją samotna,
smutna przyszłość, łzy napłynęły jej do oczu. Gwałtownie zamrugała
powiekami, by je odpędzić. W myśli powtarzała sobie oklepane frazesy, żeby
nie załamać się zupełnie: Mogło być jeszcze gorzej. Nie myśl o tym. %7łycie
toczy siÄ™ dalej .
TJ podjechała pod budynek, w którym mieściło się biuro planowania, z
trudem znalazła miejsce do zaparkowania i zatrzymała samochód.
%7łycie naprawdę toczyło się dalej. Kierowała przedsiębiorstwem i nie
wolno jej było o tym zapomnieć. Westchnęła, pozbierała z siedzenia samochodu
plany, wzięła torebkę i wysiadła.
Dostarczyła poprawione plany Hansona do zatwierdzenia przez właściwe
władze i skierowała się ku wyjściu. Naprzeciw niej szła grupa eleganckich
[ Pobierz całość w formacie PDF ]