[ Pobierz całość w formacie PDF ]
43
R
L
T
To jak mamy za nim chodzić? zdenerwowała się Malwina. To
małe miasteczko, wszyscy się znają. Wystarczy, że ktoś mnie zagadnie,
kiedy będę prowadziła czynności śledcze i ten bandzior się zorientuje!
Jakie czynności śledcze? Piotruś jęknął rozdzierająco. Policja
mu nie dała rady, a wy go złapiecie? I co? Wsadzicie do ciupy? Zawieziecie
na komendę? Oskarży was o napaść i jeszcze zażąda odszkodowania! Rany!
Wystarczy, że kumpli zawoła i wylądujecie w szpitalu!
Eliza zdarła perukę, usiadła w fotelu i rzuciła synowi pełne uporu
spojrzenie.
Nie odpuszczę oznajmiła twardo. Młody parszywiec wydarł mi
w biały dzień uczciwie zarobione pieniądze. Głupia nie jestem, wiem, że ich
nie odzyskam, ale życzę sobie dać mu nauczkę. I to taką, żeby zapamiętał na
całe życie!
Na Zachodzie to jest lepiej zorganizowane westchnęła Malwina i
usiadła na swojej peruce. Tam działają patrole obywatelskie, sąsiedzkie.
Ciotula, oni tam mają Zachód ucywilizowany powiedział z
naciskiem Piotruś. My na razie jesteśmy na etapie tego dzikiego. Gdyby
ludziom dać taką możliwość, najpierw zajęliby się załatwianiem własnych
rozliczeń... Dobra, kobiety. Wyprostował się i popatrzył na nie groznie.
Wiem, co to za facio, bo matula mi go pokazała. Połażę za nim i dowiem
się, jaki ma rozkład jazdy. A wy będziecie się trzymały jak najdalej od niego
i grzecznie czekały na moje ustalenia. Nie śpieszy mi się, żeby zostać siero-
tą. Pomyślał chwilę i nagle zapytał: A właściwie co zamierzacie z nim
zrobić, jak go już namierzę?
Malwina i Eliza spojrzały na siebie z pewnym zakłopotaniem.
Wcześniej nie zastanawiały się nad tym specjalnie, rzucając luznymi
pomysłami, które nie miały raczej szansy na realizację, ale dobrze robiły na
R
L
T
samopoczucie.
Tak myślałem oznajmił Piotruś z satysfakcją, patrząc na ich miny.
To zrobimy tak: ja pochodzę za tą gnidą, a wy pomyślicie o karze. Potem
to przedyskutujemy, opracujemy plan i dopiero będziemy działać. Mam
niezłe perspektywy na przyszłość. Nie chciałbym utknąć w pace... Pasuje?
Przyjaciółki przez chwilę myślały intensywnie. W końcu skinęły
głowami. Piotruś odetchnął z ulgą. Czuł się, jakby właśnie przekopał tunel
do Chin. Otarł pot z czoła i poszedł do kuchni dokończyć śniadanie.
Wiesz, Malwina powiedziała z namysłem Eliza tak mi przyszło
do głowy... Jak już przyjdzie pora na właściwą akcję, to co zrobisz? W
domu masz dziennikarkę i policjanta. Będziesz się wymykać w środku nocy
po kryjomu? Może byś wcześniej jakoś grunt przygotowała i zamieszkała u
mnie na pewien czas? Jeden pokój mam całkiem wolny. Co ty na to?
Pomysł dobry zgodziła się Malwina. Tylko muszę coś wymyślić,
żeby przekonać dzieci. Jak się tak znienacka przeniosę, pomyślą, że się
obraziłam albo co.
Możesz powiedzieć, że Stasiulek mnie po nocy nachodzi i chcesz
mnie wesprzeć podsunęła Eliza.
A nachodzi? Malwina zjeżyła się natychmiast.
Iii tam. Eliza machnęła ręką. Raz usiłował po pijaku złożyć
wizytę. Sama bym sobie poradziła, ale Piotrula akurat siedział do pózna przy
komputerze i dał tatusiowi odpór. Dobre mam dziecko. Wie, po której
stronie się opowiedzieć.
Dobre przyznała Malwina. Chociaż syn... Masz rację. Gdybym
użyła twojego Stasiulka jako argumentu, to dzieci może by mi uwierzyły.
Zacznę przy kolacji podsuwać im ten pomysł. Będą mieli czas, żeby się
przyzwyczaić... Liza, słuchaj, ten twój Piotrula... My rzeczywiście musimy
45
R
L
T
poważnie się zastanowić nad karą dla tego rzezimieszka. Od dziś spisujmy
na kartkach pomysły, a jak nam któryś przypadnie do gustu, dopracujemy
szczegóły... Dobra. Podniosła się z fotela i z ulgą zaczęła się przebierać we
własne ciuchy. A, słuchaj. Umówiłam cię na jutro w salonie Marta. Na
dwunastÄ…, nie zapomnij.
Eliza z powątpiewaniem przyjrzała się swojemu napuchniętemu
nadgarstkowi.
Naprawdę myślisz, że mi pomogą? Mój doktor powiedział, że już
tylko operacja...
A ty tak lubisz, żeby cię kroili? zdziwiła się zgryzliwie Malwina.
Nie mówię, że ona cię od razu wykuruje, ale na pewno pomoże.
Przynajmniej nie będzie cię tak bolało. A jak nic nie będzie mogła zrobić, to
ci powie. Ona jest uczciwa. Sama słyszałam...
Jak siÄ™ nazywa?
Marta Artymowicz. Nasi lekarze sami do niej wysyłają swoich
pacjentów. Malwina poprawiła włosy, przejrzała się w lustrze i spojrzała
na przyjaciółkę. O dwunastej, pamiętaj. Nie będę za ciebie oczami
świeciła. Ona ma wielu pacjentów, wcisnęłam cię po znajomości. Raz mi
dysk nastawiała, a potem sama zaczęłam do niej chodzić na taki specjalny
masaż, który wspomaga kręgosłup. Bardzo przyjemna operacja. Wychodzę
stamtąd, jakbym znów miała dwadzieścia lat.
Karolina Minatówna zwana Lalą, lat dwadzieścia cztery, czekała aż
ciotka pozamyka skomplikowane zamki w drzwiach salonu, następnie
pożegnała się i z lekką niechęcią ruszyła w swoją stronę. Nie to, żeby akurat
w tym momencie życie specjalnie ją uwierało, ale pogoda i pora dnia zle
wpływały na jej nastrój. Wiedziała, że nim dotrze do domu na głowie
będzie miała platynowy kołtun, bo mżawka tak działała na jej włosy.
R
L
T
Pomyślała, że powinna wrócić do naturalnego koloru. Od pewnego czasu
jest w końcu dorosła i nikt nie ośmieli się nazywać ją Cyganichą. A gdyby
nawet, to świat się od tego nie zawali. Misiek też jest brunetem i ma czarne
oczy i to mu nie przeszkadza. Trudno, żeby z dwojga czarnowłosych istot
urodziły się odmieńce. Widocznie oboje mają to w genach.
Lala minęła sklep wuja Michała, skręciła i już miała przejść na drugą
stronę ulicy, kiedy poczuła dziwny opór. Zdziwiła się lekko, ale nie zareago-
wała, zbyt pochłonięta myślami o swojej rodzinie. Rodzice byli w porządku
matka pracowała w bibliotece, a ojciec w sklepie wuja Michała. Lala
trochę im zazdrościła. Nie pracy, ale tego, że udało im się wiele lat temu
trafić na siebie i zgodnie egzystować przez te wszystkie lata. Jeśli się nawet
czasem kłócili, ona tego nie słyszała. Ale chyba nie, bo ojciec był zawsze
uosobieniem spokoju i rozsądku. Matka w zasadzie też, choć z tego kokonu
wyrywały ją tarapaty, w które pakował się jej syn nazywany w gronie
rodzinnym Misiem.
Lala westchnęła. Kiedy człowiek słuchał o Misiowych dramatach,
trudno było uwierzyć, że brat skończył dwadzieścia dwa lata. I ona, i rodzice
wydzwaniali do Michała po kilka razy w ciągu dnia, żeby się upewnić, iż
wszystko jest w porządku. Miś kochał kłopoty i kłopoty kochały jego.
Ostatni wyczyn kosztował go kilka szwów na twarzy i to Lala wlokła go na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]