[ Pobierz całość w formacie PDF ]
strasznie, bo Shea szarpnęła go za ramię:
- Simon, co z tobą? - zapytała z lękiem. - Masz znowu
krwotok? Co ci jest? Odpowiedz mi, odpowiedz!
- Nie, nic mi nie krwawi - powiedział, siląc się na
naturalność. - Ale muszę wziąć środek przeciwbólowy. Są
tam, na biurku...
Jak mógł jej powiedzieć, o czym naprawdę myślał? A co
gorsza -jak mógł wplątywać ją w romans? Był nikim. Jeszcze
jednym wypalonym artystÄ….
- Przepraszam cię, jestem zupełnie wykończony - burknął,
gdy podała mu tabletkę.
Na twarzy Shei jak w lustrze odbijały się natychmiast
wszystkie uczucia. Ze ściśniętym sercem zobaczył, jak bardzo
się zmieszała.
- Nie powinnam była tyle mówić - szepnęła. - Będę w
pokoju Jima. Zawołaj, jeśli będziesz czegoś potrzebował.
ROZDZIAA SZÓSTY
Spał zle. Zniło mu się, że jest w pracowni i maluje
dziesiątki widmowych obrazów, które naraz zaczynają tańczyć
wokół niego, mażąc go umbrą i kopciem. Kiedy się obudził,
świeciło słońce. Słyszał śpiew ptaków i Sheę krzątającą się w
kuchni. Na pewno przygotowuje siÄ™ do wyjazdu do bazy,
pomyślał z uczuciem ulgi i leżał cicho, czekając, aż wyjdzie z
domu.
Usłyszał hałas otwieranych i zasuwanych drzwi, a potem
wolne, rytmiczne poskrzypywanie bujanego fotela na
werandzie. Spojrzał na zegar. Było po dziesiątej. A zatem nie
wybierała się do pracy. Wcześniej czy pózniej i tak musiał się
z nią zobaczyć, więc wstał, umył się i pokuśtykał do drzwi
wychodzÄ…cych z kuchni na werandÄ™.
- Dzień dobry! - powitała go promiennie Shea. Miała na
sobie lotniczy kombinezon.
- Nie spóznisz się aby do pracy? - zapytał z naciskiem.
- Mam dziś wolne. Ale skoro już wstałeś, pojadę do siebie
i wezmę kilka ciuchów. Jim będzie dopiero jutro, więc zostanę
tutaj do jego powrotu.
Otworzyła drzwi i poszła do kuchni po kawę. Kiedy go
mijała, poczuł słodki zapach bijący z jej włosów; było to dla
niego nie do zniesienia.
- Czuję się dzisiaj znacznie lepiej - powiedział szorstko,
pewien, że nie będzie w stanie wytrzymać jej obecności przez
dwadzieścia cztery godziny. - Nie potrzebuję, żeby mnie ktoś
niańczył.
- Chciałam ci jedynie dotrzymać towarzystwa. Jako
przyjaciel - dodała ostrożnie.
To słowo padło między nimi po raz pierwszy. Simon nalał
sobie szklaneczkÄ™ soku.
- Dam sobie radÄ™ sam.
Energiczniej niż trzeba Shea odłożyła łyżeczkę na
spodeczek.
- O co ci właściwie chodzi? Wieczorem nie mogłeś się
doczekać, aż wyjdę z sypialni, a teraz traktujesz mnie jak
jakÄ…Å› zarazÄ™.
- Radzę sobie bez mamusi od jedenastego roku życia -
odburknÄ…Å‚.
- Do głowy by mi nie przyszło zastępować ci matkę.
- Słuchaj, ja mam trzydzieści pięć lat. Potrafię się
zatroszczyć o siebie.
Shea zacisnęła palce na krawędzi stolika.
- Niepotrzebnie opowiedziałam ci o Timie i Nicolasie.
Przestałeś mnie lubić.
Gorzej już nie mogła trafić.
- Bardzo potrzebnie - odparł krótko.
- Więc czym cię uraziłam? To musi mieć jakiś związek z
nimi. Mam prawie trzydziestkę. Spodziewałeś się, że żyłam
jak pustelnica, dopóki ty się nie pojawiłeś?
- To nie ma nic wspólnego z żadnym Timem ani
Nicolasem!
- No to dlaczego jesteś teraz inny niż w nocy? Odbiegłeś
gdzieÅ› daleko, bardzo daleko...
Powinien był pamiętać, że ma do czynienia z Sheą, a nie z
Larissą. Shea wyczuła jego rezerwę i miała zbyt silne
poczucie własnej wartości, żeby udawać, iż niczego nie
dostrzega. Nie zamierzał zbywać jej byle kłamstwem.
- Nie powiedziałaś ani nie zrobiłaś niczego
niewłaściwego, przysięgam. Chodzi o coś zupełnie innego.
Nie chcę o tym mówić.
- Genialne! - W głosie Shei pojawił się sarkazm. - W
jednej sekundzie kochamy się, a już za chwilę najchętniej
wypchnÄ…Å‚byÅ› mnie za drzwi. I w dodatku mam to wszystko
znosić z zakneblowanymi ustami. Jeśli zawsze tak
postępujesz, to całe szczęście, że do niczego między nami nie
doszło!
Najchętniej porwałby ją w ramiona i uciszył pocałunkami.
Było w niej coś nieokiełznanego, co go tak bardzo pociągało.
%7łycie z nią, myślał, czując bolesny ucisk, nigdy nie byłoby
nudne.
- Taki już jestem - powiedział bezbarwnym tonem.
- Nie wierzÄ™!
W mgnieniu oka Simon obmyślił strategię. Musi
rozgniewać Sheę na dobre, a wtedy ona wreszcie wyjdzie i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]