[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie. - Uśmiechnęłam się do DeeDee. - To babskie sprawy.
Kiedy rozdzieliłyśmy się z Joshem i Zachem, DeeDee zachichotała i objęła mnie chudą ręką. Dla niej
to pewnie była zabawa - dwie dziewczyny przedzierają się same przez zatłoczony chodnik. Ale kiedy
rozglądałam się w tłumie zgromadzonym na gwarnym rynku w poszukiwaniu przyjaciół i wrogów,
myślałam o zupełnie innej przygodzie.
- Możemy iść do apteki - zawołała DeeDee, przekrzykując wycie mijającego nas wozu strażackiego z
cheerleaderkami na pace.
- Co?
- W aptece są toalety - powtórzyła, a ja pokiwałam głową.
198
- Dobra, chodzmy do apteki - powtórzyłam głośno z nadzieją, że moje przyjaciółki nas usłyszą.
Coś było nie tak. Zach kłamał, a jakiś nieznajomy facet w Roseville kręcił się w pobliżu dziewcząt z
Gallagher. A coś takiego nigdy wcześniej się nie zdarzyło, zanim w Akademii Gallagher nie zjawili
się chłopcy z Blackthorne'a i nie przywlekli ze sobą czarnego alarmu.
- Cammie, tak się cieszę, że na ciebie wpadłam - powiedziała DeeDee, jakbym miała czas na babskie
ploteczki.
- Zastanawiałam się, czy to coś... no wiesz... poważnego? Z tobą i Zachem?
Wyglądacie na szczęśliwych.
Mimo wszystko zatrzymałam się i odwróciłam do niej. Czy byłam szczęśliwa z Zachem? Czy
mogłabym z nim być kiedykolwiek szczęśliwa? Dwie minuty temu może odpowiedziałabym inaczej,
ale w życiu szpiega dwie minuty wystarczą, żeby świat stanął do góry nogami.
- Cammie! - Bex biegła do mnie i wymachiwała rękami. - Och. - Rzuciła krótkie spojrzenie DeeDee.
- Cześć.
- Potem zerknęła na mnie i przewróciła oczami. - Właśnie dostałam telefon -
skłamała. - Musimy wracać do szkoły. -Była zawiedziona i trochę zirytowana. W jej głosie w ogóle
nie było paniki, którą sama czułam.
Odwróciłam się do DeeDee.
- Przepraszam - powiedziałam i natychmiast zaczęłam się oddalać. - Muszę...
- W porządku - zapewniła DeeDee, ale jej zwykle promienny uśmiech nieco przygasł. - Cammie! -
zawołała, kiedy już się odwracałam. - Mam nadzieję, że jesteście z Zachem szczęśliwi.
W każdy inny dzień pewnie rozmyślałabym nad tym zdaniem przez wiele godzin, pewnie
rozkładałabym je na części pierwsze z Macey, doszukiwała się znaczeń ukrytych w słowach. Czy
DeeDee chciała mi przez to powiedzieć, że ona i Josh nie byli ze sobą szczęśliwi? Czy stanowiłam
za-199
grożenie ich najwyrazniej idealnej miłości? A może DeeDee była po prostu osobą, która chciała,
żeby wszyscy byli równie szczęśliwi jak ona?
Gdybym była normalną dziewczyną, pewnie odtwarzałabym w myślach każdą sekundę tego dnia -
mój niedoszły pocałunek, zbolałą minę Josha. Ale nie byłam normalną dziewczyną. Jak Zach
nieustannie mi przypominał... byłam dziewczyną z Gallagher.
- Też miałyśmy dwa ogony - powiedziała Bex, zrównując ze mną krok. Zatrzymałam się i
odwróciłam, żeby sprawdzić, czy nikt za nami nie idzie, ale ona tylko przewróciła oczami. -
Powiedziałam, że miałyśmy. - Pokręciła głową. - Wiedziałam, że nie można ufać chłopakom, którzy
majÄ… taki porzÄ…dek w pokojach. To wbrew naturze!
Liz była już pół kroku za nami, cała zdyszana. Rozejrzałam się.
- A gdzie Macey?
- Mówi każdej dziewczynie^którą tylko udaje jej się znalezć, że mamy ogony -
wyjaśniła Bex.
- Czekaj! Cammie - wydyszała Liz. - Nie możesz tak po prostu zniknąć w połowie randki! A co, jeśli
Zach będzie się o ciebie martwił? A co, jeśli stwierdzi, że zostałaś porwana? - Nagle wydała
stłumiony okrzyk. - A co, jeśli pomyśli, że go nie lubisz?
- Liz - przerwałam jej. - Procedura mówi, że mamy natychmiast informować dział
bezpieczeństwa o każdym podejrzanym wydarzeniu! Jesteśmy w Roseville i mamy ogony! -
Zabrzmiało to poważnie. - A Zach rozpoznał jednego z nich. - Wzięłam głęboki oddech, a potem
dokończyłam: - i okłamał mnie.
Przypomniała mi się mina mojej mamy, kiedy siedziałyśmy w czerwonej poświacie lamp awaryjnych
podczas czarnego alarmu. Już raz w tym semestrze ktoś zaatakował
205
naszą szkołę, więc nie przejmowałam się uczuciami Zacha ani tym, co powiedziałaby madame
Dabney na temat porzucania chłopaka w trakcie randki. Nie spytałam przyjaciółek, czy wiedziały, z
jakich powodów chłopak próbuje pocałować dziewczynę i dlaczego dziewczyna mogła mu na to
pozwolić.
Byłyśmy w Roseville i miałyśmy ogon - tylko to się liczyło. Usłyszałam tupot własnych nóg na
chodniku. Kiedy dobiegłyśmy do rezydencji, odwróciłam się w końcu i zobaczyłam, że biegnie za
[ Pobierz całość w formacie PDF ]