[ Pobierz całość w formacie PDF ]

materiał szlafroka czuła ciepło jego muskularnego, męskiego ciała. Dotyk
jego dłoni, błądzących niespiesznie wzdłuż jej pleców, rozpalał ją do
białości. Oszołomiona gwałtownym przypływem ekstazy oparła
260
JESSICA STEELE
głowę o ramię Harrisa. Rozkoszowała się jego delikatnymi pocałunkami
na szyi, chłonęła każdy szept, w którym słyszała swoje imię, niemal
omdlewała w jego silnych ramionach.
Ocknęła się nieco, kiedy poczuła dłoń Harrisa na nagiej skórze dekoltu.
Euforia, o jakiej dotychczas nie miała pojęcia, uderzyła w nią z podwójną
siłą. Tymczasem Harris wsunął rękę pod poły jej szlafroka i natrafił na
pierś. Niemal całkowicie zatracając się w dotyku jego niecierpliwej dłoni,
Mallon osunęła się w ramiona Harrisa i jęknęła.
Natychmiast zareagował. Gwałtownie cofnął rękę i niespokojnie spojrzał
na Mallon.
- Jesteś bezpieczna - zapewnił ją po raz kolejny.
- Ja... - szepnęła zachrypłym głosem i urwała, nie wiedząc, jak ubrać w
słowa własne emocje. Toczyła wewnętrzną walkę z blokadą, która
powstrzymywała ją przed prostym wyznaniem. W końcu poddała się i
skłamała: - Nie chcę, żebyś mnie więcej całował.
- Gdzież bym śmiał? - próbował żartować Harris, ale widząc jej płonącą
twarz, dorzucił: - Nie obawiaj się, Mallon, nie zrobię niczego wbrew
twojej woli.
- Wiem - odparła szybko i wysunęła się z jego objęć. Jak w amoku rzuciła
się do drzwi i nacisnęła klamkę.
Ręce trzęsły jej się jednak tak bardzo, że nie miała szans otworzyć drzwi.
Widząc jej szamotaninę, Harris pospieszył z pomocą. Bez najmniejszego
problemu otworzył drzwi na oścież. Mallon wybiegła z łazienki jak
błyskawica.
- Na pewno nic ci nie jest? - zawołał Harris już do pleców Mallon.
NAWET ZA MILION LAT
261
- Nie martw się - rzuciła przez ramię, zanim skryła się w bezpiecznym
zaciszu sypialni.
Ciężko dysząc, opadła na łóżko.
Co on z nią zrobił? Do czego ją doprowadził?
Wewnętrzne rozedrganie popychało ją na krawędz obłędu. Atakowały ją
demony pożądania, które domagały się zaspokojenia. Wiedziała już, że to
nie Harris jest jej wrogiem. To jej własne ukryte pragnienia
wypowiedziały wojnę dotychczasowej powściągliwości. Nie sądziła, że
wyjdzie zwycięsko z tej walki.
Bo czy można w ogóle stawać do walki z miłością?
W dodatku z taką, która nie jna szans na spełnienie?
ROZDZIAA SZÓSTY
Myśl o Harrisie pojawiła się w głowie Mallon natychmiast po
przebudzeniu. Nie miała już najmniejszej wątpliwości - była
beznadziejnie zakochana. Zagadkę stanowiło jedynie to, dlaczego tak
długo nie zdawała sobie z tego sprawy. A przecież oznaki były dość
oczywiste. Drżenie rąk, nieskładne wypowiedzi, nagłe i gwałtowne
zmiany nastroju. Ten stan utrzymywał się od dawna i miał ścisły związek
z Harrisem Quillianem.
Jak mogła podejrzewać, że to, co czuła do Keitha Morgana, było
miłością? W porównaniu do obecnego stanu ducha jej poprzednie porywy
serca wydawały się śmieszne, wręcz żałosne.
Mallon ubrała się i cichutko otworzyła drzwi sypialni. Szmery
dochodzące z parteru świadczyły o tym, że Harris od jakiegoś już czasu
jest na nogach. I znowu opadły ją mieszane uczucia. Z jednej strony
wyrywała się, żeby jak najszybciej go zobaczyć, z drugiej zaś paraliżował
ją nieokreślony strach przed spotkaniem z mężczyzną, który rozbudził w
niej tak silne emocje.
W końcu jednak uznała, że nie ma sensu sterczeć dłużej na schodach.
Wzięła głęboki oddech i zeszła na dół, zastanawiając się, jak rozpocząć
rozmowę. Czy wystarczy zwykłe
NAWET ZA MILION LAT
263
 dzień dobry", czy też może powinna jakoś skomentować wczorajszy
incydent w Å‚azience?
Wątpliwości Mallon rozwiały się, kiedy weszła do kuchni i zobaczyła
stojącą na podłodze torbę podróżną Harrisa, a na stole kluczyki
samochodowe.
Sam obiekt jej westchnień, ubrany w garnitur, dopijał właśnie kawę i
najwyrazniej szykował się do odjazdu.
- Nie chcę, żebyś wyjeżdżał z mojego powodu! - zawołała zdławionym
głosem i natychmiast skarciła się w duchu za ten spontaniczny wybuch.
- Z twojego powodu? - Harris uśmiechnął się. Widział jak na dłoni jej
zaskoczenie, ale postanowił się
podroczyć. Musiała podjąć tę grę, żeby dowiedzieć się, dlaczego ją
opuszcza.
- Jeśli obiecasz, że nigdy więcej nie wejdziesz do mojego jokoju bez
pukania... - zaczęła, przybierając na pozór srogi wyraz twarzy - ...to ja
obiecam, że nigdy więcej nie będę paradować po domu na golasa.
Harris roześmiał się głośno, ale po chwili spoważniał i rzucił Mallon
badawcze spojrzenie.
- Nie miałaś problemów z zaśnięciem?
Cóż, nie spała może najlepiej, ale wcale nie z powodu starych lęków.
Gdyby jednak przyznała się, jak daleko jej do jakiegokolwiek niepokoju,
mógłby przejrzeć na wylot stan jej uczuć.
- Och, Mallon. - Harris uznał jej milczenie za przyznanie się do
bezsenności. - Powinnaś była spać jak suseł. Zapewniam cię, że nic ci nie
groziło.
Miały to być słowa pocieszenia, ale Mallon odebrała je jak policzek. Co
on właściwie dawał jej do zrozumienia?
264
JESSICA STEELE
%7łe nawet gdyby go wczoraj nie powstrzymała, on sam przerwałby tę
romantyczną scenkę w łazience? %7łe i tak do niczego by nie doszło? %7łe nie
ma zamiaru przekraczać pewnych granic, jak sam to kiedyś ujął,  nawet
za milion lat"? %7łe mu się nie podobała?
- W takim razie wszystko w porządku - powiedziała, odnajdując w sobie
nędzne resztki dumy. - Mam coś przekazać jutro hydraulikowi?
Harris puścił oko i posłał jej łobuzerski uśmiech.
- Możesz mu powiedzieć, że mało brakowało, a łazienka na piętrze
stałaby się sceną'pewnego dramatu.
Mallon roześmiała się, ale jej wesołość szybko się ulotniła, kiedy Harris
podniósł z podłogi torbę podróżną.
- Jedz ostrożnie - pożegnała go cicho.
- Trzymaj się - odparł i pocałował ją przelotnie w zaczerwieniony
policzek.
Nie miała pojęcia, jak długo stała na progu, patrząc na oddalającą się
sylwetkę samochodu. Wiedziała jednak, że w jej duszy dokonała się
gwałtowna zmiana. Mallon dotychczas stroniła od towarzystwa i ceniła
spokój. A teraz poczuła się przerazliwie samotna. Ale tęskniła tylko i
wyłącznie za Harrisem.
Przebrnęła jakoś przez resztę dnia, starając się nie dopuszczać do siebie
zbyt wielu ponurych myśli. Nie przestawało jej dręczyć tylko jedno
pytanie: dlaczego miłość, zamiast uskrzydlać, doprowadza ją do czarnej
rozpaczy? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sulimczyk.pev.pl