[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dlaczego. Dlatego, \e wiedziałeś, jak bardzo lubię
moją pracę w Manchesterze, i chciałeś, \ebym miała
nadal swoje własne \ycie i obowiązki zawodowe,
\ebym się nie czuła dodatkiem do ciebie...
- Tak, bo sądziłem, \e zale\y ci na samodzielności!
- Miałeś rację, wiedziałam, \e jeśli rzucę pracę i
będę z tobą podró\owała, to inni sobie pomyślą, \e
140 TRUDNA MIAOZ
jestem zaborcza, \e cię pilnuję i nie daję ci odejść na
krok od siebie. Nikt z orkiestry nie zabiera z sobÄ… \ony
na tournee. Potrząsnął głową.
- Ale w takich okolicznościach...
- Nie byłoby to dobre rozwiązanie. Zastanawiałam
się te\, czy nie prosić cię, byśmy sobie kupili inny
dom, gdzie indziej, ale - pomyśl - czy mogłam
proponować ci, \ebyś opuścił własną rodzinną siedzibę?
Dom, który tak kochasz? Zarówno ty, jak i Carmel, od
razu pomyślelibyście, \e nie chcę go dzielić z nią.
Uraziłabym twoją siostrę, a to jest ostatnia rzecz, jaką
chciałabym zrobić! Do Carmel jestem bardzo
przywiÄ…zana.
- Ona te\ cię lubi - powiedział Raphael ju\ nieco
spokojniej.
- Nadal? - Annis się uśmiechnęła. - Sądziłem, \e
przestała, z chwilą gdy cię opuściłam. Oboje jesteście
w stosunku do siebie tak niezwykle lojalni.
- Carmel widzi więcej ni\ inni ludzie. To dziwne,
ale ona zamartwiała się o ciebie znacznie wcześniej,
zanim jeszcze mnie opuściłaś. Obawiała się, \e jesteś
chora, wyglądałaś na roztrzęsioną nerwowo. - Roze-
śmiał się smutno. - Dzięki Bogu, \e nie znała
przyczyny!
- I nigdy jej nie pozna - stwierdziła stanowczo
Annis, podnoszÄ…c oczy.
- Ale teraz - spojrzał na nią - kiedy Barry'ego ju\
nie ma...
- Pomyśl, Carmel mo\e winić nie mę\a, lecz tę
dziewczynę, za to, \e go jej zabrała. Gdybyś powiedział
o mnie, wówczas musiałaby sobie uświadomić, \e nie
jest to pierwszy raz, \e wina mo\e le\eć po stronie
Barry'ego, \e nie był jej wierny. Obawiam się, \e
mimo twych zapewnień o mojej niewinności, Carmel
mo\e zmienić swój stosunek do mnie. Kiedy się
TRUDNA MIAOZ 141
dowie o całej sprawie, skończy się nasza przyjazń. Barry
będzie nas dzielił do końca \ycia, bo Carmel go kocha.
Twej siostrze wystarczy jedno zmartwienie, nie obciÄ…\aj
jej innym. Obiecaj, proszÄ™, \e nic nie powiesz.
- Chyba masz rację. - Skinął głową. Nie znam się
na kobiecej psychologii. Nie wiem, co myślicie, przecie\
nawet ciebie nie rozumiałem.
- Nie mogłeś, bo nie znałeś faktów.
- Tak, byłem nieświadom tego, co się dzieje. Nie
ufałaś mi na tyle, \eby się zwierzyć! - I znów patrzył
na Annis tym swoim ponurym wzrokiem, który ją
przera\ał.
- Kiedy mnie opuściłaś, zawiadamiając, \e wyje\-
d\asz z innym mę\czyzną, cały mój świat się zawalił.
Czy masz pojęcie, jaką krzywdę mi zrobiłaś? Wy-
chodziłem z siebie, \eby cię odnalezć i dowiedzieć się,
kim jest ten facet. Gdybym znalazł was oboje, wówczas
zabiłbym go gołymi rękami!
W obliczu takiego gniewu Annis była niemal pewna,
\e Raphael mógłby to uczynić, \e w furii byłby zdolny
nawet do popełnienia morderstwa.
- Nie mogłem pracować ani spać, nie mogłem
nawet myśleć o niczym innym!
Spojrzała na niego ze smutkiem.
- Opuściłam cię, bo nie było innego wyjścia. Tak
bardzo mi przykro...
- Nie u\ywaj więcej tego słowa, bo jeszcze cię
uderzÄ™!
Jego wściekłość zupełnie ją obezwładniła. Bywał
grozny, ale takiego nigdy go jeszcze nie widziała.
- Miałaś kogoś innego? - zapytał nagle.
Zaczęła się jąkać.
Raphael pochylił się nad Annis.
- Tym razem powiesz prawdÄ™!
Nie była w stanie wymówić ani słowa, zrobiła tylko
przeczący ruch głową.
142 TRUDNA MIAOZ
- Czy zdradzałaś mnie z kimś, odkąd się roz
staliśmy?
Ponownie zaprzeczyła tylko ruchem głowy. Raphael
zbli\ył się, złapał Annis za ramiona i szarpnął w
górę, stawiając na nogi.
- Spójrz mi w oczy!
Bała się go tak panicznie, \e nie była w stanie
podnieść wzroku. Po chwili ujął mocno podbródek
dziewczyny w obie ręce i zwrócił jej twarz ku sobie.
Tym razem Annis ju\ nic nie ukrywała, w oczach jej
odzwierciedlało się całe uczucie do jedynego mę\czyzny,
którego kochała.
Usta Raphaela znalazły się na jej wargach, poddała
siÄ™.
Objęła go za szyję, w porywie po\ądania zapomi-
najÄ…c o wszystkim.
Miłość do Raphaela tłumiła w sobie zbyt długo.
Pękła teraz cienka skorupka, Annis przestała udawać,
załamały się wszelkie opory. Całowała go mocno,
porywczo, głaszcząc po włosach, twarzy i karku. Pod
palcami czuła \ar bijący z jego ciała. Słyszała
przyspieszone bicie serca, czuła pulsującą \yłę na szyi.
- Najdro\szy mój, najdro\szy - szeptała.
Raphael spojrzał głęboko w niebieskie oczy dziew
czyny.
- Powiedz, \e mnie kochasz i \e zawsze kochałaś.
- Kocham i nigdy cię kochać nie przestałam -
wyszeptała dziewczyna składając usta do pocałunku.
Wargi Raphaela z całą siłą przylgnęły do ust dziew-
czyny. Zaczął ją pieścić. Przesuwał ręką wzdłu\ ciała.
Annis dr\ała z emocji i po\ądania. Jej ręce błądziły po
plecach Raphaela, z szerokich ramion przesunęły się
w dół, do szczupłych pośladków.
Nie odrywajÄ…c ust od warg dziewczyny, Raphael
nagle uniósł ją w górę. Trzymała go mocno, wiedziała,
143
TRUDNA MIAOZ
co on zaraz uczyni. Z po\ądania serce biło jej jak
oszalałe.
Raphael zaniósł Annis do sypialni i poło\ył na
łó\ku. Ukląkł przy niej i przez chwilę przyglądał się,
podniecony. Odpiął trzy białe guziki od sukienki. Z
zaschniętymi, rozchylonymi wargami dziewczyna
obserwowała uwa\nie jego wszystkie ruchy. Kiedy
wsunął rękę pod sukienkę, poderwała się i z mocą
przywarła do Raphaela, dysząc cię\ko.
OdsunÄ…Å‚ jÄ… od siebie.
- Powoli, kochanie, powoli.
Zaczął pieścić jej piersi. Zamknęła oczy. ppchylił się
nad nią i językiem zaczął dra\nić ró\owe sutki.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]