[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dojeżdżał do szkoły starą furgonetką, którą dostał od ojca, kiedy skończył szesnaście lat. Po
lekcjach chodził grać w piłkę i jeszcze na jakieś zajęcia.
Wracał do domu pózno, zjadał coś i znów wychodził. Ciągle umawiał się z dziewczynami.
Niektóre z nich nie miały najlepszej opinii, ale jego rodzice się do tego nie wtrącali. Teraz
Cameron i Cody przejęli obowiązki, jakie on wykonywał przez wiele lat. Cole uczył się
bardzo dobrze, więc nikt nie miał do niego pretensji.
Zapomniał o niej całkiem. Wprawdzie uśmiechał się i machał ręką, kiedy mijali się na
szkolnym korytarzu, ale cóż z tego! Zwykle nie był sam.
Zresztą co ją to obchodzi? Ona też przestała być małą dziewczynką. Chłopcy, którzy
jeszcze w zeszłym roku nie zwracali na nią uwagi, teraz zaczęli ją zaczepiać. Niektórzy
chcieli się z nią umówić, ale mieszkała daleko i nie miała prawa jazdy, więc nie było to łatwe.
W każdym razie było jej przyjemnie, że ją zauważają.
Czasami tata pozwalał jej w piątek przenocować u koleżanki w miasteczku. W takie
wieczory chodziła do kina. Miała swoje życie. Ale nie miała już nic wspólnego z
Callawayami.
Mama przestrzegała ją przed tym, ale wtedy była za mała, żeby cokolwiek zrozumieć. Była
tylko córką zarządcy, przyjaciółką Cole'a z dzieciństwa. Już dawno o niej zapomniał.
Była zachwycona, kiedy Rodney zaprosił ją do kina. Był w wieku Cole'a, grał w futbol i
miał powodzenie u dziewcząt. Nie wierzyła własnemu szczęściu. Rodney miał samochód i w
ogóle był niezły.
Randka rozczarowała ją. Czuła się zle w jego towarzystwie. Sama nie wiedziała, dlaczego.
Zachowywał się jakoś dziwnie. Po filmie poszli na oranżadę i Rodney ciągle obejmował ją
ramieniem. Starała się go odepchnąć, ale wtedy śmiał się i obejmował ją jeszcze mocniej.
35
Jego kumple zaczęli robić jakieś dwuznaczne uwagi.
- Uważaj, Rod - powiedział jeden z nich. - Igrasz z ogniem. To własność Callawaya.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem, jakby to był świetny żart. Przecież to, że jej tata pracuje dla
Callawayów, wcale nie znaczy, że Alvarezowie są ich niewolnikami! Ona do nikogo nie
należy!
Wyskoczyła z samochodu, zanim Rodney na dobre go zatrzymał.
- Dziękuję, Rod, świetnie się bawiłam - skłamała, wiedząc, że powinna podziękować.
- Poczekaj, dokÄ…d siÄ™ tak spieszysz? Dlaczego nie...
- Muszę już wracać. Mój tata będzie się denerwował.
To wtedy Rodney pozwolił sobie na tę obrzydliwą uwagę o niej i o Cole'u. Odwróciła się
bez słowa. Nie chciała okazać, jak bardzo ją dotknął. Nic ją to nie obchodzi, co on sobie
myśli! Co oni wszyscy sobie myślą!
Rodney odjechał z piskiem opon. Z pewnością był wściekły. Tym gorzej dla niego.
Celowo poprosiła, by zatrzymał się koło stajni. Nie chciała, żeby odgłos samochodu
obudził ojca. Ruszyła drogą w kierunku domu. Nagle dostrzegła jakąś wynurzającą się z
cienia sylwetkÄ™.
- Kto to? - krzyknęła. - Kto tu jest?
- To ja.
Cole wyszedł na drogę. Jasne światło księżyca oświetliło jego twarz. Allison nie posiadała
się ze zdumienia. Nie widziała go już od wielu tygodni, nie licząc tych przypadkowych
spotkań na szkolnym korytarzu czy drodze prowadzącej na ranczo.
- Co ty tu robisz?
- Czekałem, żeby z tobą porozmawiać.
- Już jest pózno - odrzekła, ruszając z miejsca. - Muszę wracać do domu.
- Allison?
- O co ci chodzi? - zapytała, nie zwalniając kroku,
- Nie chcę, żebyś umawiała się z Rodem.
Zatrzymała się i powoli odwróciła do niego.
- To nie twój interes, z kim się spotykam - powiedziała dobitnie.
- Mam zamiar to zmienić.
Znów ruszyła w stronę domu. Pochwycił ją za ramię i odwrócił twarzą do siebie.
- Nigdy nie odchodz, kiedy mówię do ciebie, słyszysz?
- Och, przepraszam, panie Callaway. Pan każe, sługa musi, prawda?
- Do diabła, o czym ty mówisz?
36
- Nie odzywaj się do mnie w ten sposób!
- Już dobrze, nie będę. Chcę tylko wiedzieć, co ci się stało. Za każdym razem, kiedy widzę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]