[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Coś fotogenicznego. To najważniejsze. A ponieważ mam reprezentować Blackstone, to muszą być
brylanty.
ROZDZIAA JEDENASTY
Jessica wybrała dla Kim białe brylanty, chociaż to kolorowe kamienie były znakiem firmowym
Blackstone.
- Bardziej pasują do stroju i karnacji. Błyszczą, jak trzeba? - spytała Kim, gdy Ric zapinał jej
naszyjnik.
Nie odpowiedział od razu. Palcami dotykał jej szyi. Ich ciepły dotyk kontrastował z chłodem kamieni.
Siedząc przy toaletce, Kim kończyła nakładanie różu na kości policzkowe. W lustrze złowiła jego
spojrzenie. Wędrował po jej odkrytych plecach, nagich ramionach, dekolcie.
- Nie potrzebujesz błyskotek, Kim. - Zakrył naszyjnik dłonią, kciukami zasłonił kolczyki. - Widzisz?
Lśnisz bez nich - szepnął jej do ucha.
Jego wzrok, słowa, gorący oddech na skórze zrobiły swoje. Kim zatrzasnęła puderniczkę i odłożyła ją
na toaletkÄ™.
- Naprawdę chcesz iść na to przyjęcie? - spytała.
- Nieszczególnie.
Kimberley zadrżała. Oparła się o niego i poczuła nabrzmiałą męskość.
Tajemnica diamentów
291
- Możemy zostać w domu. Nigdy nie kochałam się w brylantach wartych ćwierć miliona dolarów.
- Naprawimy to, ale najpierw pokażemy się światu. -Delikatnie pocałował ją w szyję przy linii
włosów.
W drodze starała się odsuwać od siebie myśli o czekającym ją wyzwaniu. Nigdy nie lubiła takich
okazji. Dziś spodziewała się spojrzeń i szeptów za plecami. Jej widok u boku eksmęża na pewno
wzbudzi zainteresowanie.
Ku swemu zaskoczeniu po pierwszych trzydziestu minutach i obowiązkowym pozowaniu do zdjęć
poczuła się swobodnie. Znalazła nawet powód do rozbawienia, gdy Ric, najprzystojniejszy
mężczyzna na przyjęciu, osaczony przez kolejne rozmówczynie, rzucał jej błagalne spojrzenia z
prośbą o ratunek %7łałowałaby go, gdyby sam nie narażał się na ataki, prezentując zabójczy uśmiech i
imponując umiejętnością konwersacji.
Największą radość sprawiała jej świadomość, że po przyjęciu pojedzie z nim do domu. Samo
wyobrażanie sobie dalszego ciągu sprawiało jej zmysłową przyjemność.
Zmierzali już do wyjścia, gdy dostrzegła Ryana z posągową blondynką u boku.
- Znasz tę kobietę? - spytała Rica.
- To żona jednego z dyrektorów festiwalu.
- Czy Ryan siÄ™ z kimÅ› spotyka?
- Nie mam pojęcia. Twój brat na pewno nie podzieliłby się ze mną tą informacją - rzucił cierpko Ric.
292
Bronwyn Jameson
Kim przypomniała sobie dziwną reakcję Jessiki na wzmiankę o przyjęciu i zachowanie Ryana, gdy
wymieniła imię Jessiki w trakcie zwiedzania siedziby firmy.
- Może coś go łączy z Jessicą Cotter?
- Z pracownicÄ…? Wykluczone. Znasz jego zdanie na ten temat.
Dziesięć lat temu Ryan nie krył swojej dezaprobaty dla związku siostry z Perrinim i niesmaku z
powodu romansów ojca z sekretarkami.
- Przywitam siÄ™ z nim.
- Co to to nie. Przywitasz siÄ™ z bratem jutro. Teraz czas do domu. Mam ochotÄ™ na brylanty.
Rozluznił muszkę i niespiesznie odpiął eleganckie spinki do mankietów. Spoglądając w jej odbicie w
lustrze, powiedział Kim, że ma ochotę na nią samą. Bez niczego. Zaczął ją rozbierać. Rozpiął zamek
platynowej sukienki, która z szelestem opadła na podłogę. Zsunął koronkową bieliznę, uwolnił stopy z
butów na niebotycznym obcasie, wyjął z włosów brylantowe szpilki i zdjął każdą sztukę lśniącej
biżuterii, aż stanęła zupełnie naga przed wielkim lustrem. Powiedział jej, że właśnie taką ją pragnął.
Zmysłowo całował każdy skrawek jej ciała, bez pośpiechu, metodycznie. Wtedy zauważył niewielką
bliznę w pępku. Kiedy znieruchomiała, dotyk kciuka i wilgotny pocałunek w tym miejscu usunęły
resztki samokontroli.
Tajemnica diamentów
293
- Operacja endoskopowa. Kobiece sprawy - wyszeptała.
Jego palące dłonie zastygły na jej brzuchu.
- Przestałeś. Jeśli pocałujesz każdy skrawek, obiecuję rewanż.
Zachęcony spełnił jej życzenie. I ona spełniła swoją obietnicę. Trzy dni pózniej jej zmysły nadal
przechowywały pamięć jego pieszczot.
- Wyszłaś z przyjęcia tak nagle.
Głos Ryana przerwał leniwe rozpamiętywanie. Kim odwróciła się i powitała brata szerokim
uśmiechem, którego nie odwzajemnił.
- To ty pózno przyszedłeś. Podobało ci się?
- Nie. Nie spodziewałem się, że cię tam zobaczę - powiedział i wszedł za nią do windy.
- To część strategii. Pokazanie, że mimo tragedii Blackstone idzie naprzód.
- A przeprowadzka do Perriniego?
- To moja prywatna strategia.
- Wiesz, co robisz?
- Braciszku, rozumiem twoje uczucia wobec Rica. Masz prawo do złości. To nie najlepsza chwila na tę
rozmowÄ™.
- Najlepiej było porozmawiać, zanim znów się z nim związałaś. Nie powinienem oddawać tej sprawy
w jego ręce.
- O czym ty mówisz? - Kim zajrzała mu w oczy. Spo-
294
Bronwyn Jameson
dziewała się gniewu, wrogości, chłodu, a ujrzała samo-oskarżenie.
- Wszyscy chcieliśmy twojego powrotu. Nikomu się nie podobało, że pracujesz u Hammondów.
Perrini ciągle obwiniał go o zniszczenie waszego małżeństwa. Miał silną motywację. I potrzebował
kogoÅ› z BlackstoneÓw po swojej stronie na zebraniu.
- Nie. Mój powrót do Blackstone nie ma nic wspólnego z moimi osobistymi relacjami z Perrinim. -
Broniła się przed myślą, że historia się pówtarza. Wszyscy to widzieli prócz niej? Była aż tak ślepa i
głupia?
- Twój powrót był tematem rozmów. Zwłaszcza kiedy poleciałaś do Janderry.
Tylko ich dwoje. W firmowym odrzutowcu. Nic dziwnego, że ludzie gadali. Może jednak Ryan się
mylił.
- Bez mojego poparcia też wygrałby to głosowanie.
- Nie. Potrzebował cię do wywarcia nacisku. Powiedział, że zrobi wszystko, żebyś wróciła. Widać mu
pozwoliłaś.
Słowa brata odebrała jak policzek. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sulimczyk.pev.pl