[ Pobierz całość w formacie PDF ]
krótko cię trzyma, co? Wcale mu się nie dziwię, skoro masz
skłonność do podrywania młodych mężczyzn w letnich
kawiarenkach.
Gina uważała, że odpowiedz na tę uwagę jest poniżej jej
godności, ale była tak oburzona, że musiała zareagować.
- Nikogo nie podrywałam! - zaprzeczyła gwałtownie.
- Ten chłopak to Anglik. Zorientował się, że jesteśmy
rodakami, i chciał tylko pogadać. Wcale nie obejmował mnie
ramieniem, tylko położył je na oparciu krzesła. Zresztą nie
zamierzam się przed tobą tłumaczyć. Moje życie osobiste to nie
twoja sprawa - dodała z wściekłością. Ten drań próbował ją
sobie podporządkować. Pan i władca, dobre sobie!
- Mylisz się, min kaere Gina! Mam prawo ingerować w twoje
życie osobiste, bo mamy sprawę do załatwienia. Tobie zależy na
odnalezieniu Suzie, a ja muszę odszukać Svenda. Dlatego nie
zgadzam się, żebyś traciła czas, romansując na boku z młodymi
Anglikami. W tym wypadku solidaryzujÄ™ siÄ™ z twoim
narzeczonym. Zapamiętaj sobie: żadnych przygodnych
znajomości, póki tamci dwoje nie zostaną namierzeni.
- Ciekawe, jak chcesz zmusić mnie do posłuszeństwa -
odparła wyzywająco. Niewiele brakowało, żeby wybuchnęła
histerycznym śmiechem, lecz w porę się opanowała. Na
szczęście Rune nigdy się nie dowie, jaki naprawdę jest Markus.
RS
64
- Spróbuj złamać mój zakaz, a zobaczysz, jaki mam na ciebie
sposób. - Widząc jej gniewną minę, roześmiał się głośno. -
Zapomnieliśmy o chwilowym zawieszeniu broni. Okażmy sobie
trochę serdeczności. Będę z tobą szczery, Gino, i powiem ci,
czemu tak mi zależy na odnalezieniu Svenda. Hannę i Jens mieli
nadzieję, że syn będzie z nimi prowadzić gospodarstwo rolne,
ale kiedy powiedział, że chce być inżynierem, nie okazali
rozczarowania i pomagali mu w miarę swych możliwości, które
zresztą nie są duże. - Westchnął ciężko. - Historia się powtarza.
- Co masz na myśli? zapytała cicho, widząc, że Rune
rzeczywiście nabrał ochoty do zwierzeń. Wrogość szybko ją
opuściła.
- Gospodarstwo należało do naszych rodziców. Tak jak Hannę
i Jens, mieli nadzieję, że zostanę ich następcą, ale ja miałem
inne zainteresowania.
- Wspierali cię w tych dążeniach? - spytała.
- Tak. - Oczy mu pociemniały, a na twarzy pojawił się
bolesny grymas. - Byłem studentem, gdy oboje utonęli podczas
katastrofy promu zmierzajÄ…cego na jednÄ… z greckich wysp. To
były ich pierwsze zagraniczne wakacje - powiedział z goryczą. -
Odeszli, nim zacząłem odnosić zawodowe sukcesy.
Gina nie potrafiła znalezć właściwych słów, żeby wyrazić
swoje współczucie. Ujęła delikatnie dłoń Rune'a, nieświadomie
powtarzając jego gest. W przeciwieństwie do niej przyjął tę
niemą pociechę, zamknął jej rękę w swoich dłoniach i ścisnął
delikatnie, a potem ze smutnym uśmiechem spojrzał w-szare
oczy.
- Po śmierci rodziców gospodarstwo przejęła Hannę. Była ode
mnie sporo starsza. Znacznie wcześniej poślubiła najmłodszego
syna sąsiadów, który nie miał własnej ziemi, więc nasze sprawy
ułożyły się pomyślnie. Oboje zapewnili mnie, że w ich domu
zawsze będzie dla mnie ciepły kąt, i dotrzymali słowa. Mam
wobec nich dług wdzięczności. Pieniądze go nie spłacą. Muszę
odnalezć Svenda i przemówić mu do rozumu, żeby się im
RS
65
odwdzięczyć za otrzymane dobro. Na szczęście nie muszę się
spieszyć tak bardzo jak ty, bo kuzyn Jensa przyleci tu ze Stanów
dopiero za tydzień. Mam nadzieję, że jego protegowany do tego
czasu odzyska rozum i przestanie się zachowywać jak gbur i
niewdzięcznik.
- Jestem pewna, że Suzie zrozumie powagę sytuacji. - Gina ze
smutkiem pokiwała głową. Zapewne ich krewni zajęci sobą
woleli zapomnieć o wszelkich obowiązkach. Wyrwała dłoń z
uścisku Rune'a i zdenerwowana uderzyła nią o blat. - Paskudna
sytuacja!
- Nie przesadzaj. - Popatrzył na nią z irytującym spokojem. -
Gdy bez celu i pożytku krążyłaś po mieście, uruchomiłem
rozmaite kontakty. Na wszelki wypadek sprawdziłem, czy tamci
dwoje nie zatrzymali się w hotelu, chociaż moim zdaniem nie
stać ich na taki luksus. Popytałem w schroniskach
młodzieżowych, lecz i tam się nie meldowali. Dostałem cynk, że
kontaktowali siÄ™ z miejscowymi hipisami i pojawili siÄ™ w ich
komunie. Moim zdaniem mieszkają teraz u przyjaciół Svenda.
Badam już ten trop.
- Wynająłeś prywatnego detektywa? - spytała zdziwiona. Nie
wiedziała, czy podziwiać jego sprawność działania, czy lękać
siÄ™ metod.
- Wierz mi, trzymam rękę na pulsie - zapewnił uspokajającym
tonem i skinÄ…Å‚ na kelnera. - Co z deserem?
- Dla mnie tylko kawa - odparła z roztargnieniem. Sięgnęła do
torebki po portmonetkę i nagle przypomniała sobie, że kiedy
spacerowali po parku, wspomniał o pokazie sztucznych ogni. -
Jeśli mnie pamięć nie myli, kwadrans przed północą, czyli za
dwadzieścia minut, będą tu puszczać fajerwerki. - Mówiła
pospiesznie, bo sumienie nie dawało jej spokoju. Pamiętała
wszystkie swoje kłamstwa. Była zawstydzona i dlatego
próbowała się otoczyć nieprzebytym murem. Bała się
przenikliwości Rune'a. Był jak nieprzewidywalny wróg, który w
każdej chwili może zmienić front. Wyjęła z portfela kartę
RS
66
kredytową. - Tym razem ja płacę. - Była przygotowana na
gwałtowny protest i gorączkowo szukała argumentów.
Wyprostował się powoli; już myślała, że odmówi, lecz
odprężył się nagle i uniósł ręce w geście poddania.
- Zgoda, skoro tak nalegasz, min skat, ale zapewniam, że
jedna kolacja to za mało, żeby się wkupić w moje łaski.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]