[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Trzy młode żony siedziały razem na uboczu i popijały kawę. pia, że dała się zwabić jakiemuś mężczyznie na siano, nie
- Jego przyszła małżonka ma na imię Eline - ciągnęła była wielką sensacją. Ludzie szeptali, że to wstyd i hańba,
Ragna, obrzucajÄ…c poÅ›piesznym spojrzeniem Bengta. - Ale majÄ…c oczywiÅ›cie na myÅ›li nieszczÄ™snÄ… dziewczynÄ™. Na do­
coÅ› mi siÄ™ zdaje, że on nie jest zbyt zachwycony zaaranżo­ miar zÅ‚ego nikt nie wÄ…tpiÅ‚, że usiÅ‚owaÅ‚a pozbyć siÄ™ dziecka,
wanym zwiÄ…zkiem. Nie Å›pieszy mu siÄ™ chyba do małżeÅ„­ co ostatecznie zniszczyÅ‚o jej reputacjÄ™. I tak oprócz żaÅ‚oby
skich okowów. po stracie córki jej szarzy i szpetni rodzice znosić musieli
niemą pogardę ze strony miejscowych hipokrytów, którzy
- WÄ…tpiÄ™, czy porzuci dotychczasowy tryb życia - wtrÄ…­
szeptali z oburzeniem, że rozpustę wynosi się z domu. Na
ciÅ‚a Lisbeth Oppstad, energicznie unoszÄ…c brodÄ™. - SÅ‚ysza­
skromny pogrzeb przybyli tłumnie ciekawscy, którzy bez
łam, że on wcale tej Eline nie chce, ale uległ woli ojca. Tryg-
skrupułów wlepiali wzrok w siedzących w kościelnej ławce
ve Innstad nie należy do tych, z którymi można się spierać,
zapłakanych biedaków, mając się za kogoś lepszego. Mali
jeÅ›li sobie coÅ› postanowiÄ…. Bengtowi przyjdzie siÄ™ wiÄ™c oże­
pomyślała z goryczą, że niejeden wpadłby w osłupienie,
nić z Eline, czy tego chce, czy nie. Ta dziewczyna ma wnieść
gdyby się dowiedział, kto siłą zaciągnął Kristine na siano
znaczny posag, który zapewne przesądził o małżeństwie.
i jÄ… tam brutalnie zgwaÅ‚ciÅ‚! Kristine nigdy siÄ™ zle nie prowa­
Nie bÄ™dÄ™ już jedynÄ… we wsi, o której zamążpójÅ›ciu zade­
dziÅ‚a, staÅ‚a siÄ™ ofiarÄ… pozbawionej skrupułów bestii! Czasa­
cydował handel - pomyślała Mali. Współczuła serdecznie
mi odzywaÅ‚y siÄ™ w Mali wyrzuty sumienia, że nie powiedzia­
tej Eline, choć jej wcale nie znała. Jeśli to prawda, że Bengt
ła tego, co wie. Zapewne była jedyną osobą, która znała całą
jej nie kocha, to czeka ją smutne życie.
prawdę. Kto by jej jednak uwierzył? Kristine nie żyła, nie
można więc było już niczego udowodnić. Mali uznała więc,
że lepiej bÄ™dzie milczeć, zresztÄ… miaÅ‚a swojÄ… wÅ‚asnÄ… tajem­
Rodzina Stornesów zaprosiła wszystkich na przyjęcie
nicę, której musiała strzec...
w okresie między Nowym Rokiem a świętem Trzech Króli.
Tradycyjnie przy takich uroczystościach otwierano podwoje Powoli przyjęcie rozkręciło się na dobre. Stoły uginały
siÄ™ pod ciężarem tÅ‚ustego jadÅ‚a, a goÅ›cie raczyli siÄ™ mocny­
sek, gdy nagle w przejściu pojawił się właściciel Gjelstad,
mi trunkami. Beret udawała, że nie widzi, iż Sivert i Johan
który musiał wyjść za potrzebą.
bez przerwy wznoszÄ… toasty z gospodarzem z Gjelstad, cho­
-Tak, tak, Mali - wybeÅ‚kotaÅ‚, wlepiajÄ…c w niÄ… prze­
ciaż dyskretnie starała się spowolnić tempo. Synowie Gjel-
krwione oczy. - Ty to wiedziałaś, jak się urządzić! Taka
stada także zdrowo pociągali. Mali zauważyła, że jedynie
nędzarka jest teraz młodą gospodynią w Stornes. No cóż,
najmłodszy nie przyłączył się do tej kompanii.
wystarczy ładna buzia, by zawrócić w głowie skądinąd
Przyjrzała mu się ukradkiem. Havard Gjelstad nie był mądremu chłopu!
podobny do swojego ojca ani z wyglÄ…du, ani z charakteru.
Ledwie trzymał się na nogach, podpierał się ściany, by
Wysoki, silny mÅ‚odzieniec, mniej wiÄ™cej w tym samym wie­
nie upaść. Nagle zÅ‚apaÅ‚ Mali i przyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… mocno do sie­
ku co ona, miaÅ‚ jasne wÅ‚osy. Niesforna grzywka wciąż opa­
bie, usiÅ‚ujÄ…c pocaÅ‚ować. OwionÄ…Å‚ jÄ… odór wódki. SkÄ…d wziÄ™­
dała mu na czoło, a uśmiech miał w sobie chłopięcy
ła siły, nie miała pojęcia, ale odepchnęła go mocno, tak że
wdzięk. Kiedy się śmiał, w jego ciemnoniebieskich oczach
stracił równowagę i upadł ciężko na podłogę.
pojawiał się blask. Spośród trzech synów Gjelstada Mali
- Ty łajdaku! - warknęła cicho. - Być biednym to nic
najbardziej lubiła właśnie Havarda. Wydawał się taki
w porównaniu z tym, kim ty jesteÅ›, gnido w ludzkiej posta­
otwarty i bezpoÅ›redni i traktowaÅ‚ wszystkich z szacun­
ci, bez krzty przyzwoitości! Wiedz, że rozmawiałam z Kri-
kiem, także służące.
stine w zeszłe święta. To ty ją zabiłeś, kanalio! Wziąłeś ją
Tej cechy z pewnością nie odziedziczył po swoim ojcu, gwałtem i spłodziłeś jej dziecko. Nie myśl, że tego nie wiem!
pomyÅ›laÅ‚a Mali, posyÅ‚ajÄ…c wÅ‚aÅ›cicielowi Gjelstad peÅ‚ne po­
Gjelstad z trudem się podniósł i dysząc ciężko, stanął
gardy spojrzenie. Już dawno powinien przestać pić, ale
przed Mali. Z jego oczu ziała nienawiść.
ostrożne napomknienia żony, by trochÄ™ przystopowaÅ‚, kwi­
- KiedyÅ› zamknÄ™ ci gÄ™bÄ™ - odezwaÅ‚ siÄ™ cicho. - Bo zda­
tował lekceważącymi komentarzami.
je siÄ™, że i ty nie jesteÅ› taka Å›wiÄ™ta, jakÄ… udajesz, zarozumia­
- Baby nie powinny się wtrącać do nie swoich spraw -
ła kobyło!
wybełkotał pijackim głosem i nalał sobie znowu kieliszek
Mali ominęła go i weszła do izby, zatrzaskując za sobą
do pełna. - Baby są od tego, by pilnować domu i zadowalać
drzwi prosto w twarz pijakowi, który ruszył za nią. Dyszała
męża w łóżku. To cala ich robota. Poza tym mają milczeć
ciężko, a ręce jej się trzęsły. Ten mężczyzna nie pierwszy raz
i być posÅ‚uszne. Prawda, Johan? - uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ i bÅ‚Ä™d­
jÄ… nagabywaÅ‚. ByÅ‚ groznym wrogiem. Z radoÅ›ciÄ… zniszczyÅ‚­
nym wzrokiem spojrzał na męża Mali.
by ją, gdyby tylko mógł. Przeraziło ją to, co powiedział.
Johan nie odpowiedział. Czerwony jak burak unikał Czyżby coś wiedział?
spojrzenia Mali. Beret zaś zręcznie skierowała rozmowę na
Muszę mieć się na baczności, pomyślała Mali. Zwłaszcza
inne tory, ale jej zaciśnięte w wąską kreskę usta wyrażały
w obecności tego typa!
dezaprobatę. Mali zauważyła, że Havard patrzy na ojca
z potępieniem.
On tak by nigdy nie powiedziaÅ‚, pomyÅ›laÅ‚a Mali, nie wie­
dząc nawet, skąd czerpie tę pewność. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sulimczyk.pev.pl