[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wszystkimi swymi konsekwencjami: nie mo\emy siÄ™ ju\
wycofać. Mając dość myślenia \yczeniowego robimy coś,
co długo było obło\one zakazem: zaczynamy uznawać
rzeczywistość.
Nie budzi ona entuzjazmu. Jest bolesna, poniewa\
uświadamia nam istnienie podziału; a ten i ów nie posiada
się być mo\e z \alu, \e dawne, tak pełne harmonii
marzenia trafiły dziś dzięki nowej polityce do archiwum.
Przez dwadzieścia lat słowa: ponowne zjednoczenie"
oraz pragnienie ponownego zjednoczenia były silniejsze
ni\ realia i codziennie z nich płynące nauki. Mówiło się:
trzeba tylko mocno wierzyć! A ilekroć trafiała się okazja
do świętowania czy to 17 czerwca, czy I maja
natychmiast zaczynaliśmy domagać się od siebie
nawzajem tej zastępczej wiary I zaklinać się na nią.
Ale wiara w ponowne zjednoczenie nie mogła
przenosić gór, nie mówiąc ju\ o Berlińskim Murze. Dziś
ośmielamy się mówić o tym, o czym wielu wiedziało, ale
nie wa\yło się powiedzieć głośno; o tym, czego niejeden
się domyślał, ale kierując się jak\e zrozumiałą
prostoduszną wiarą nie chciał przyznać. Ponownego
zjednoczenia nie będzie: ani pod znakiem naszego
systemu społecznego, ani pod znakami komunistycznymi.
Dwa niemieckie państwa narodu niemieckiego, między
którymi trudno byłoby wyobrazić sobie więcej
sprzeczności i większą wrogość ni\ to ma miejsce, muszą
nauczyć się \yć obok siebie i razem dzwigać hipotekę
wspólnej historii.
Jak to siÄ™ robi? Mamy tak niewiele praktycznego
doświadczenia. Jak \yć obok siebie i ze sobą?
Widzieliśmy obrazki z Erfurtu. Willy Brandt i Willi
Stoph: dwaj mę\czyzni, którzy potrafili spojrzeć na siebie
bez emocji. Dwóch polityków na wąskiej kładce: jednego
chciałby potrącić pan Strauss, drugi czuje na plecach
oddech swego partyjnego rywala Honeckera. Honecker i
Strauss: w sensie ideologicznym dzieli ich przepaść, ale
dogmat zimnej wojny działa jednocząco i budzi w nich
nadzieję, \e to, co rozpoczęto w Erfurcie, skończy się
niepowodzeniem. Często trudno się oprzeć wra\eniu, \e
ogólnoniemiecka wspólnota istnieje ju\ tylko w absolutnej
negacji.
Ale widzieliśmy te\ plac między dworcem a hotelem.
Ze zdjęć mo\na było wyczytać spontaniczną radość i
ostro\ną nadzieję, choć nie zabrakło te\ ponurej
kontragitacji na zamówienie.
To, czego nie widzieliśmy, ale o czym zdą\yliśmy się
dowiedzieć, to fakt, \e niektórzy obywatele NRD znalezli
się w kłopotach tylko z powodu swych spontanicznych
reakcji. Bo komunizm nie toleruje spontaniczności, a
nieludzka konsekwencja dogmatu komunistycznego ka\e
być twardym nawet wtedy, gdy odpowiedzialni politycy
NRD mogliby zyskać sympatię właśnie przyznając się do
słabości.
Jednocześnie w Erfurcie działy się same miłe rzeczy:
przekonaliśmy się, \e polityk, którego niedawno jeszcze
szkalowano w obu państwach niemieckich, a więc na dwa
głosy, cieszy się zaufaniem naszych rodaków zza miedzy:
Willy Brandt podszedł do okna nie po to, by przyjmować
owacje, lecz \eby podziękować I prosić o zrozumienie dla
swego trudnego zadania.
Zrozumiano go. Ale czy zrozumieliśmy ów obraz, który
pokazywał kanclerza Republiki Federalnej w byłym
obozie koncentracyjnym Buchenwald? Zło\enie wieńca.
Czy był to tylko zwykły gest? A mo\e coś więcej? W
obozie koncentracyjnym Buchenwald niemieccy narodowi
socjaliści mordowali niemieckich komunistów i
socjaldemokratów. Gdzie tylko stawiamy stopę,
natrafiamy na oporną materię przeszłości. Nie ma takiej
podstawy, która nie miałaby drugiego dna, ani takiego
słowa, które nie byłoby dwuznaczne.
Ale Erfurt oznacza coś więcej ni\ tylko spotkanie 19
marca 1970 roku. W perspektywie ponad stuletnich
dziejów niemieckiej socjaldemokracji i niemieckiego
ruchu zwiÄ…zkowego brzemiÄ™ historii miasta Erfurt ciÄ…\y
bardziej, ni\ gotowi są przyznać liczni socjaldemokraci i
zwiÄ…zkowcy.
Połączmy dziś, I maja, przyjemne z po\ytecznym i
spójrzmy wstecz, abyśmy wspólnie, państwo i ja,
pomyśleli o Erfurcie w innym znaczeniu.
W roku 1891, rok po wygaśnięciu bismarckowskich
ustaw wymierzonych w socjalistów, w Erfurcie odbył się
zjazd Socjaldemokratycznej Partii Niemiec. W czasie tego
brzemiennego w skutki zjazdu uchwalono Program
Erfurcki. Stał się on zarzewiem wewnątrzpartyjnego
sporu, który trwał długo, niebawem wstrząsnął ruchem
robotniczym w całej Europie i pod tym samym właściwie
znakiem rozpoznawczym daje o sobie znać równie\
dzisiaj. Mówię o sporze w sprawie rewizjonizmu i jego
następstwach, czyli o konflikcie, który całymi latami
osłabiał socjalistyczną brać robotniczą, pózniej
ostatecznie ją rozbił, a w końcu naznaczył śmiertelną
wrogością. Erfurt 1891 i Erfurt 1970: historia się nie
powtarza, ale ma pamięć słonia. Cofnijmy się o parę
kartek.
A\ do zjazdu erfurckiego większy wpływ na niemiecką
socjaldemokrację miały teorię Lassalle'a ni\ Marksa i
Engelsa. Kiedy socjaldemokraci z Eisenach pod
przywództwem Bebla i lassallczycy zało\yli w 1875 roku
w Gotha SocjalistycznÄ… PartiÄ™ RobotniczÄ…, Marks i Engels
patrzyli na to sceptycznie. Praktyczne działania
niemieckich socjaldemokratów wywoływały u obu
surowych teoretyków na emigracji w Londynie dystans i
nieufność, wzajemnemu podziwowi towarzyszyły
nasilajÄ…ce siÄ™ nieporozumienia. Nawet na pracÄ™ Augusta
Bebla o emancypacji Kobieta i socjalizm większy chyba
wpływ wywarł francuski wczesny socjalista Charles
Fourier ni\ Marks i Engels.
Istniejący do tamtej chwili program, który uchwalono
[ Pobierz całość w formacie PDF ]