[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dziecka i że pod każdym względem będzie świecił mu przykładem. Jest, niestety, wielu
mężczyzn, którzy nigdy nie powinni zostać ojcami. Przynoszą dzieciom więcej szkody niż
pożytku.
Wiem przyznała Olivia. Ale... ale istnieją zajęcia specyficzne dla ojców, z którymi
matki sobie nie radzÄ….
Jakie to zajęcia? zapytał Daniel.
Olivia spojrzała na niego i lekko uśmiechnęła się do swoich myśli.
Na przykład pakowanie rzeczy do samochodu przed wyjazdem na letnie wakacje. Robił
to mój tatko. Był pod tym względem prawdziwym geniuszem. Upychał bagaż trojga dzieci i
żony, która zawsze wiele z sobą zabierała. Olivia zamyśliła się na chwilę. I jeszcze dynie.
Dynie? powtórzył zdziwiony Daniel. Skinęła głową.
Tylko tatko potrafił fantastycznie je drążyć, tak że po wstawieniu świeczki do środka
imitowały ludzkie głowy. To były latarnie na Halloween. Nigdy nie robiłam czegoś takiego.
Jak więc będę mogła nauczyć Simona?
Razem się nauczycie powiedział Daniel.
Pewnie tak... Ale co będzie z lampkami na choinkę?
A co ma być?
Zakładanie ich to robota dla ojców. Sprawdzają ponadto, czy w zapasowych latarkach
zawsze są naładowane baterie. Uczą synów jezdzić na rowerze. I wyjaśniają, dlaczego niebo
jest niebieskie, a trawa zielona. Kto zrobi to wszystko dla Simona? Kto?
Daniel sięgnął przez stół i położył rękę na dłoni Olivii.
Ty to zrobisz, Livy powiedział z mocą. A Simon jeszcze bardziej będzie cię za to
kochał.
Westchnęła znowu i jej oczy wypełniły się łzami.
Tak myślisz? spytała cicho.
Tak.
Odwróciła rękę i zacisnęła palce na dłoni Daniela.
Słuchaj zaczęła niepewnie. Zastanawiam się, czy... czynie mógłbyś...
Urwała i cofnęła rękę. Otarła oczy, skończyła przygotowywać kanapkę dla Daniela i, nie
patrząc na niego, położyła ją na talerzyku.
Czekał cierpliwie. Po chwili zorientował się, że Olivia nie podejmie przerwanego wątku.
Zapytał:
Czy co mógłbym zrobić?
Nieważne. Nadal unikała jego wzroku. To był głupi pomysł. Nie mogę wrabiać cię
w coÅ› takiego.
W co?
To naprawdę nieważne. Zapomnij o wszystkim.
Olivio...
SÅ‚ucham.
Od dawna jesteśmy przyjaciółmi. Możesz prosić, o co tylko zechcesz. Wrabiaj mnie, ile
wlezie. Jeśli uznam, że mam dość, bądz pewna, że od razu zaprotestuję. Zaufaj mi.
Zaufaj mi. De to razy Olivia słyszała przedtem te słowa bez pokrycia? Jak wielu
mężczyznom zaufała, a oni ją zawiedli?
Zdumiewające było jednak to, że do Daniela miała zaufanie. Zawsze. Od samego
początku znajomości. I podświadomie czuła, że nadal może mu wierzyć. Dlatego właśnie
chciała go prosić teraz o przysługę w sprawie, która od chwili urodzenia Simona spędzała jej
sen z powiek. Właśnie się zastanawiałam znów zaczęła mówić. Spod półprzymkniętych
powiek rzuciła Danielowi ukradkowe, nerwowe spojrzenie.
Nad czym?
Czy pewnego dnia, kiedy Simon będzie starszy...
Kiedy będzie starszy... jak echo powtórzył Daniel.
Będzie miał jakieś pytania, na które nie potrafię odpowiedzieć, lub pojawią się
chłopięce problemy, których nawet nie zrozumiem.
Daniel nie miał pojęcia, do czego zmierza Olivia. Mruknął więc:
Hm.
To... to czy wtedy będę mogła posłać do ciebie Simona, żebyś mu pomógł?
Zdumiało go to pytanie. Nie potrafił ukryć zaskoczenia. Przenosił kilkakrotnie wzrok z
Olivii na leżące w kołysce dziecko. Był w kropce. Nie miał pojęcia, co powiedzieć. Nigdy ani
przez chwilę nie zastanawiał się nad niczym podobnym. Jedno zrozumiał od razu. Ta kobieta
chciała mu zaufać. I w jakimś sensie powierzyć dziecko. Sprawić, by miał na nie wpływ. Ta
myśl przeraziła Daniela. Zupełnie nie wiedział, co robić.
Ja? zapytał wreszcie. Chciał trochę zyskać na czasie. Olivia skinęła głową.
Tak. Ty. Jesteś dobrym człowiekiem. Jednym z niewielu, którzy się troszczą.
Rozumiesz, co mam na myśli?
Chyba tak.
A więc czy pomożesz, kiedy będę miała kłopoty wychowawcze z Simonem? Gdy nie
zdołam mu czegoś wyjaśnić, czy będę mogła przysłać go do ciebie? Jeśli się na to nie
zgodzisz, nie będę miała żalu. To duża odpowiedzialność. Wiem jednak, że bez trudu
wszystkiemu podołasz. Byłoby świetnie. Wygodnie. Mieszkasz tuż obok. I w ogóle...
Dobrze powiedział szybko.
Odetchnęła z ulgą. Zobaczył radość w jej oczach.
NaprawdÄ™ siÄ™ zgadzasz? Nie masz nic przeciwko temu?
Nie mam. Daniel nadal był oszołomiony. To, że chcesz, abym kierował krokami
Simona, bardzo mi pochlebia. Jestem niezmiernie wdzięczny za to, że w ogóle o mnie
pomyślałaś.
%7łe pomyślałam? szczerze zdziwiła się Olivia. Nie masz pojęcia, jak wiele myślę o
tobie.
Ciepło bijące z jej oczu i wypowiedziane słowa podniosły Daniela na duchu. Większej
zachęty nie potrzebował. Niewiele myśląc, wstał z krzesła, obszedł stół i wziął Olivię w
ramiona.
ROZDZIAA PITY
Zanim pocałował Olivię, Daniel zawahał się na krótką chwilę. Gdyby więc zechciała,
miałaby czas, żeby go powstrzymać. Ale nie protestowała. Wręcz przeciwnie. Z
rozchylonymi wargami zarzuciła mu ręce na szyję, a on pochylił się i pocałował ją.
Najpierw musnął lekko usta, tak by mogła oswoić się ze zbliżeniem. Gdy jednak nad
rozsądkiem przeważyło pożądanie, Daniel przyciągnął Olivię mocniej do siebie, zatopił palce
we włosach i wpił się zachłannie w jej wargi.
Całowanie tej kobiety było czymś nadzwyczajnym. Czuł przyspieszone, wręcz szalone
bicie jej serca, a zarazem ciepło i zapach promieniujące z ciała. Trzymając jedną rękę nadal w
jej włosach, drugą przesunął niżej, na plecy, w ten sposób jeszcze mocniej przygarniając
OliviÄ™ do siebie.
Najpierw nie bardzo wiedziała, co się dzieje. Chciała powiedzieć Danielowi, jak
wspaniałym jest przyjacielem, lecz zaraz potem owładnęła ją gorączka pożądania.
Dotyk Daniela czuła na całym ciele. Wszędzie. Z każdą chwilą coraz bardziej się z nią
[ Pobierz całość w formacie PDF ]