[ Pobierz całość w formacie PDF ]

domu.
 Jest jeszcze jedna rzecz...  Usiadł znowu.
 Tak?  Zmrużyła oczy, zastanawiając się, jakie inne krzywdy
spotkały go w dzieciństwie.
 Wiesz, dlaczego nie potrafiłem przyjąć twojej pomocy? Bo chcę w
twoich oczach uchodzić za silnego mężczyznę. Za kogoś, kto się umie tobą
zaopiekować, a nie za słabeusza.
 Słabeusza?  zdumiała się Bria.  Dlaczego miałabym tak o tobie
myśleć?
Wzruszył ramionami.
 Kiedy od małego się to słyszy, trudno potem uwierzyć, że jest inaczej.
Powoli prawda zaczęła do niej docierać.
 Twój ojciec był agresywny?  spytała cicho.
 Nie fizycznie, ale stosował przemoc werbalną. I psychiczną.
Większość czasu traktował mnie i Nate a jak powietrze. Ale jeśli już się do
nas odzywał, to zawsze wrogo. Krytycznie. Wyzywał nas od durnych
jołopów i żałosnych kretynów. Wściekał się, że matka nam poświęca uwagę,
zamiast jemu.
Bria poczuła, jak krew się w niej burzy. Jak można mówić tak do
dziecka? Zwłaszcza ojciec do syna?
 To twój ojciec był słabeuszem, Sam. Nie ty.
 Dziś to wiem.  Uśmiechnął się smutno.  Takie słowa, jakimi
obrzucał nas ojciec, zostawiają trwały ślad.
 Przez moment patrzył na swoje buty.  Dlatego cię zawiodłem, kiedy
najbardziej mnie potrzebowałaś.
 Chodzi ci o to, kiedy poroniłam?
128
R
L
T
Po raz pierwszy w życiu pozwolił jej dojrzeć swoje cierpienie: nie
odwrócił spojrzenia, nie zmienił tematu.
 Tak. Nie mogłem od razu wrócić do domu. Nie mogłem pokazać ci
swojej rozpaczy.
 Ale ja cię potrzebowałam, Sam. Chciałam z tobą dzielić ból po stracie
dziecka. Naszego dziecka.
Zamknął oczy. Na widok pojedynczej łzy spływającej wolno po jego
policzku omal nie pękło jej serce. Sam cierpiał nie mniej niż ona, ale ze
strachu przed okazaniem słabości nie okazywał emocji i zachowywał się tak,
jakby nic się nie stało.
Zanim zdążyła wstać i do niego podejść, dzwignął się z kanapy i
skierował do drzwi.
 Przepraszam, że cię zawiodłem  powiedział.  A jeśli chodzi o
rozwód, na wszystko się zgadzam.
 Nie!
Odwrócił się. Bria jeszcze nigdy nie widziała go z tak nieszczęśliwą
minÄ….
 SÅ‚ucham?
Zerwała się z fotela i stanęła naprzeciwko niego.
 Nie, Sam. To nie ty mnie zawiodłeś.
 Co ty mówisz?  Skrzywił się.  Nie było mnie przy tobie, kiedy
poroniłaś. Byłem zbyt wielkim tchórzem, żeby wrócić do domu i stawić czoło
emocjom, które oboje przeżywaliśmy.
Położyła dłoń na jego ramieniu.
 Myślę, że oboje zawiniliśmy. %7łe zawiedliśmy się nawzajem.
 Nie, kochanie.  Potrząsnął głową.  Nie wyobrażam sobie lepszej
żony
129
R
L
T
 Miły jesteś, ale...  Otarła z policzka łzę.  Wiedziałam, że miałeś w
młodości problemy, więc powinnam się była domyśleć, że wzniosłeś wokół
siebie mur, aby się chronić. I zamiast narzekać, że ciągle jestem sama w
domu, mogłam postarać się cię zrozumieć.
 A ja powinienem był opowiedzieć ci o mojej przeszłości i trwać przy
tobie w trudnych chwilach. Nigdy sobie nie wybaczę, że byłem tak cholernym
tchórzem.
 Och, zamknij się, Sam, i przytul mnie  powiedziała, kładąc głowę na
jego piersi. Może jeśli zdoła go przekonać, że mu wybaczyła, to kiedyś on też
sobie wybaczy?
Ponieważ stał z rękami wzdłuż ciała, odchyliła się i popatrzyła mu w
oczy.
 Sam?
 Kochanie, nie mogę cię przytulić.
 Dlaczego?
 Bo... bo wtedy nigdy ciÄ™ nie puszczÄ™.
Dotarli do rozstaju dróg. Mogła uzyskać rozwód i być nieszczęśliwa bez
mężczyzny, na którego widok serce biło jej szybciej, albo mogła
zaakceptować obecny stan rzeczy i żyć z mężczyzną, którego pokochała.
 Nie puszczaj, Sam  szepnęła, wiedząc intuicyjnie, że obiera
właściwą drogę.  Nigdy mnie nie puszczaj.
Natychmiast zgarnÄ…Å‚ jÄ… w ramiona.
 Nie zasługuję na ciebie, Bria. Ale codziennie do końca życia będę ci
udowadniał, jak bardzo cię kocham i jak ogromnie się cieszę, że jesteś moją
żoną.
Przywarł ustami do jej warg. W jego pocałunku było tyle uczucia, że
zaparło jej dech w piersi.
130
R
L
T
 Muszę ci o czymś powiedzieć  rzekła, kiedy w końcu uniósł głowę.
 Mów. Nie chcę żadnych więcej tajemnic.
 Wygląda na to, że spełniło się twoje życzenie.
 To znaczy?  Zmarszczył Czoło.
 Zanim tamtego dnia wyjechałam z Sugar Creek, powiedziałeś, że
fajnie by było, gdybym znów zaszła w ciążę.  Uśmiechnęła się.  No i udało
siÄ™.
 Poważnie?  Nawet nie próbować ukryć radości.
 Tak. Poszłam dziś do lekarza, bo czułam się jakoś dziwnie.
 Ale wszystko jest w porzÄ…dku?
 W jak najlepszym  zapewniła go.  Tylko ciągle jestem senna i mam
huśtawkę nastrojów.
 Ale...
 Nie martw się, to normalne.  Wspiąwszy się na palce, pocałowała go
w brodę.  Będziemy mieli dziecko.
Chwycił ją na ręce i przeniósł na kanapę.
 Zaczynamy nowy rozdział. Nowe życie.  Przytulił Brię do piersi. 
Powinniśmy to jakoś uczcić.
 Masz jakiś pomysł?
 Tak. Myślę, że powinniśmy odnowić śluby. Urządzić wielkie
przyjęcie...
 Cudownie, ale trzeba wszystko dużo wcześniej zaplanować, żebyś
mógł ułożyć swój harmonogram...
 Harmonogramem nie musimy się przejmować. Sporo myślałem przez
te ostatnie dwa tygodnie i doszedłem do wniosku, że wcale nie chcę być
ciągle w drodze. Postanowiłem, że będę zarządzał firmą z domu. 
Uśmiechnął się szeroko.  Zobaczysz, po jakimś czasie zaczniesz narzekać,
131
R
L
T
że pałętam ci się pod nogami.
 Nie zacznę, przysięgam.  Zarzuciła mu ręce na szyję.  Boże, Sam,
tak bardzo ciÄ™ kocham.
 Ja ciebie też, skarbie. Ja ciebie też.
Sam stał z braćmi i patrzył, jak Bria wraz z gośćmi zaproszonymi na
przyjęcie z okazji odnowienia zaślubin ustawia się do tańca: zespół właśnie
zaczął grać utwór duetu Brooks i Dunn. Sam uwielbiał obserwować żonę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sulimczyk.pev.pl