[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Chciałbym, żeby opowiedziała mi pani dokładnie, ze wszystkimi szczegółami, wszystko,
co zapamiętała pani z wczoraj - zaczynając od samego rana. Zwłaszcza to, co mówił George.
Ruth odpowiedziała z miejsca, opisując poranne zdarzenia: złość Gcorge*a na
natarczywość Yictora, jej telefony do Ameryki Południowej i poczynione ustalenia oraz
zadowolenie George a, kiedy sprawa została załatwiona. Potem przeszła do momentu, kiedy
zjawiła się w Luxembourgu" i opisała pełne podekscytowania zachowanie gospodarza.
Doprowadziła swoje opowiadanie aż do tragedii. Jej zeznanie w każdym szczególe pokrywało się z
tymi, które słyszał wcześniej.
Zmarszczywszy z troską brwi, Ruth wyraziła jego własne zmieszanie:
- To nie było samobójstwo, teraz jestem pewna. Ale jak popełniono morderstwo? To
znaczy, jak można je było popełnić? Odpowiedz brzmi, że nie można - że żadne z nas nie mogło
tego zrobić! W takim-razie, czy stał tam ktoś, kto wsypał truciznę do kieliszka George a, kiedy
poszliśmy tańczyć? Lecz jeśli tak, kto to był? To nie ma sensu.
- Z zeznań wynika, że nikt nie podszedł do stołu, kiedy tańczyliście.
- W takim razie to naprawdę nie ma sensu! Cyjanek nie może sam z siebie znalezć się w
kieliszku!
- Nie ma pani żadnego pojęcia, choćby najmniejszego podejrzenia, kto mógł go wsypać?
Proszę wrócić pamięcią do zeszłej nocy. Czy nie było żadnego, najmniejszego incydentu, który
mógłby obudzić pani podejrzenia?
Zauważył, że wyraz jej twarzy zmienił się, przez chwilę w jej oczach zagościła niepewność.
Przez maleńką, ledwie zauważalną chwilę milczała, zanim odpowiedziała:
- Nie.
Lecz coś było. Tego był pewien. Coś, co zobaczyła, usłyszała czy dostrzegła, o czym z
jakichś powodów postanowiła nie wspominać.
Nie naciskał jej. Wiedział, że z dziewczyną taką jak ona nie miałoby to sensu. Jeśli z jakichś
przyczyn postanowiła siedzieć cicho, nie zmieni zdania.
Lecz coś istniało. To przekonanie poprawiło mu humor i dało nową pewność siebie. Był to
pierwszy ślad szczeliny w ślepym murze, przed którym stał.
Po lunchu pożegnał się z Ruth i pojechał na Elvaston Square, wciąż rozmyślając o kobiecie,
którą opuścił.
Czy możliwe, żeby Ruth Lessing była winna? W sumie wszystko przemawiało na jej
korzyść. Wydawała si? uczciwa i szczera.
Czy była zdolna do zbrodni? Większość ludzi była, jeśli się zastanowić. Może nie w ogóle
do zbrodni, ale do popełnienia jednego, konkretnego morderstwa. Dlatego tak trudno było
wyeliminować niewinnych. Wyczuwał w tej kobiecie pewną bewzgledność. I miała motyw, a
nawet kilka do wyboru. Usuwając Rosemary, zdobywała idealną szansę, by zostać nową panią
Barton. Niezależnie czy chodziło jej o poślubienie człowieka
bogatego, czy człowieka, którego kochała - usunięcie Rosemary byto bezwzględnie
konieczne.
Race przypuszczał, że poślubienie bogatego mężczyzny nie byto wystarczającym
powodem. Ruth Lessing miała zbyt wiele wyważonego rozsądku i ostrożności, by ryzykować
głową tylko po to, żeby żyć wygodnie jako żona bogacza. Miłość? Być może. Mimo chłodnego i
obojętnego zachowania podejrzewał, że należy do kobiet, które zdolne są do niezwykłej
namiętności do jednego szczególnego mężczyzny. Kochając George a i nienawidząc Rosemary
mogła z zimną krwią zaplanować jej morderstwo. Fakt, że przeszło bez podejrzeń i bez wahań
przyjęto wersję samobójstwa, dowodził jej wrodzonych zdolności.
A potem George otrzymał anonimy (Od kogo? Dlaczego? Te denerwujące, irytujące
pytania nigdy nie przestały go gnębić) j nabrał podejrzeń. Zaplanował pułapkę. A Ruth uciszyła go.
Nie, to się nie zgadzało. Nie brzmiało prawdziwie. To był akt paniki, a Ruth Lessing nie
należała do kobiet, które wpadają w panikę. Była inteligentniejsza od Gcor-ge a i z łatwością
ominęłaby każdą pułapkę, którą mógłby zastawić.
Wyglądało na to, że mimo wszystko Ruth Lessing jest niewinna.
ROZDZIAA SZÓSTY
Lucilla Drakę była zachwycona na widok pułkownika Race a.
Wszystkie rolety spuszczono, a ona weszła do pogrążonego w ciemnościach pokoju
przyciskając chusteczkę do oczu i wyjaśniając, kiedy wyciągała do niego drążcą dłoń, że
oczywiście nie jest w stanie widzieć się z nikim, absolutnie z nikim, prócz starego przyjaciela
drogiego, najdroższego George a. To okropne, kiedy w domu nie ma żadnego mężczyzny. Bez
mężczyzny w domu nie wiadomo, jak cokolwiek załatwić. Tylko ona, biedna samotna wdowa, i
Iris, bezradna młoda dziewczyna. George zawsze się o wszystko troszczył. Tak miło ze strony
pułkownika, jest naprawdę bardzo wdzięczna; nic miała pojęcia, co powinny zrobić. Oczywiście
panna Lessing zajmie się wszystkimi interesami i przygotowaniami do pogrzebu, ale co począć ze
śledztwem? To okropne, że nachodzi je policja, nawet tu, w domu, oczywiście po cywilnemu -
bardzo to z ich strony delikatnie. Ale ona była tak wytrącona z równowagi, a całe zdarzenie było
taką tragedią i czy pułkownik nie sądzi, że wszystko przez sugestię - tak powiedział
psychoanalityk, prawda, że wszystko jest sugestią? I biedak George w tym przerażającym miejscu,
w Lu-xembourgu", właściwie to samo przyjęcie, przypominające, jak zmarła biedna Rosemary.
Musiało to przyjść na niego nagle, a gdyby tylko słuchał jej, Lucilli, i brał ten doskonały środek
uspokajający doktora Gaskella! Przez całe lato był przygnębiony, tak jest, i zmęczony.
Kiedy Lucilla zmęczyła się na chwilę, Race mógł się wreszcie odezwać.
Powiedział, że bardzo jej współczuje i że pod każdym względem może na niego liczyć.
Na co Lucilla zaczęła znowu trajkotać i stwierdziła, że to naprawdę bardzo miło z jego
strony oraz że szok był tak potworny - dziś na ziemi, jutro w niebie. Jak napisano w Biblii:
Wschodzi rano jak trawa i zostaje ścięty wieczorem" - tyle że to nie całkiem się zgadzało, ale
przecież pułkownik rozumie, o co jej chodzi. Tak miło wiedzieć, że jest ktoś, na kim mogą polegać.
Oczywiście panna Lessing chciała dobrze i była bardzo kompetentna, ale zachowywała sięniezbyt
sympatycznie i czasem brała na siebie zbyt wiele, a jej, Lucilli, zdaniem, George zawsze za bardzo
na niej polegał i kiedyś bała się, że zrobi coś nierozsądnego, czego by bardzo żałował, a ona na
pewno wykorzystywałaby go bez litości, gdyby tylko siepobrali. Oczywiście sama Lucilla
wiedziała, co wisi w powietrzu. Droga Iris nie ma poczucia rzeczywistości, ale czy pułkownik nie
sądzi, ze to bardzo miło, kiedy dziewczyna jest tak niezepsuta i prosta? Iris zawsze była dziecinna
jak na swój wiek i bardzo spokojna - prawie nie wiadomo było, o czym myśli. Rosemary, taka
ładna i wesoła, często wychodziła, a Iris krążyła po domu, co nie było odpowiednie dla młodej
dziewczyny. Dziewczęta powinny chodzić na jakieś kursy: gotowania i może szycia. To
zajmowało ich myśli, a nigdy nie można przewidzieć, kiedy takie umiejętności się przydadzą. To
[ Pobierz całość w formacie PDF ]