[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozmowy, gdy wpadła na Sama.
 Dokąd idziesz?  spytała, przymykając oczy z powodu światła dobiegającego z hotelu.
 Muszę zawiezć kabel do wozu transmisyjnego w The Breakers  odpowiedział, trzymając
zwinięty żółty przewód.
50
Czekanie się opłaciło.
Stał tam i rozmawiał z tą Grace Callahan. Gdy Grace weszła do hotelu, dał kartonik
mężczyznie odprowadzającemu samochody na parking.
Morderca wstał z krzesła i przeszedł prosto do samochodu zaparkowanego po drugiej stronie
ulicy. Zciskając kierownicę, patrzył przez boczną szybę, jak chłopak wsiada do wozu, który mu
przyprowadzono. Skręcił na Bellevue Avenue w stronę licznych rezydencji. Po ostrym zakręcie
można było zacząć go śledzić.
Gdzie ten gaduła jechał?
Przejechali obok biblioteki Redwood i Galerii Sław Tenisa, a następnie minęli centrum
handlowe i The Elms. Nieważne, gdzie zamierzał jechać, wszędzie można było sobie z nim
poradzić. Każde miejsce było znajome. Wystarczy, że dopadnie go, gdy będzie sam.
Jego samochód zwolnił, szukając nazw ulic. Skręcił w lewo na Narragansett, a potem w prawo
na OchrÄ™ Point. Po chwili stanÄ…Å‚ na parkingu naprzeciwko The Breakers.
Siedzący go samochód przejechał obok i skręcił w następną, boczna uliczkę. Zatrzymując się
przy krawężniku miał wyłączone światła.
W bagażniku leżał żelazny łom.
* * *
Sam wyciągnął żółty kabel.
 Tego potrzebowałeś?  spytał Scotta.
 Tak, właśnie tego.
Dzięki, mały. Chłopak odwrócił się, żeby odejść.
 Powinienem spytać wcześniej, ale jakoś nie pomyślałem  zatrzymał go Scott. 
Strasznie boli mnie głowa. Nie masz może aspiryny?
 Niestety nie  odpowiedział chłopak.  Chcesz, żebym ci kupił i przywiózł?
 Scott pomyślał o czekającej go długiej nocy. Dobrze by było mieć chwilę przerwy.
Chłopak wydawał się godny zaufania. A zresztą nie było tu nic ważnego do zrobienia,
wystarczyło pilnować wozu.
 Prawdę mówiąc, mam jeszcze parę rzeczy do kupienia. Mógłbyś tu trochę posiedzieć i
popilnować tego wszystkiego?
 Chyba tak  odpowiedział Sam niepewnie. Chciał już wrócić do hotelu i położyć się spać.
 Mam nadzieję, że to nie potrwa zbyt długo. Muszę się odlać.
 Zawsze masz krzaki, mały, albo stróżówkę, też jest otwarta. Możesz tam wejść, jeśli
chcesz.
51
Policjanci z nocnej zmiany przyjechali do hotelu Viking, poszli do pokoju redakcyjnego i
zażądali rozmowy z głównym producentem KEY to America.
 Czy mogę spytać, w jakiej sprawie?  Beth Terry podniosła się zza biurka.
 Państwa zaplanowanego wywiadu z domniemanym świadkiem śmierci Madeleine Sloane
 powiedział jeden z policjantów.  Chcemy się dowiedzieć czegoś więcej.
 Rozumiem. Cóż, pan Nazareth jest na kolacji  poinformowała Beth.  Ale mogę
spróbować go złapać na komórkę.
To nie był dobry pomysł, żeby wyłączać ze sprawy policję, pomyślała. Nie wiadomo, jak
bardzo przyda się pomoc organów prawa w nadchodzących dniach. Wystukała numer telefonu.
 Linus, tu Beth. Przepraszam, że ci przeszkadzam w kolacji  skłamała z satysfakcją,
podejrzewając, że Linus prawdopodobnie obściskiwał się teraz z Lauren Adams.
 O co chodzi?
 Są tu panowie z policji. Chcąc rozmawiać na temat wywiadu, który zamierzamy
przeprowadzić jutro rano na temat morderstwa Madeleine Sloane.
 Nie wiedzą, z kim jest ten wywiad, prawda?  spytał Nazareth, siedząc przy stoliku w
Clarke Cooke House.
 Chyba nie  odpowiedziała, zerknąwszy na policjantów.
 Czy Sam jest w pobliżu?  indagował dalej, ujmując jednocześnie swoją towarzyszkę za
rękę i mrugając porozumiewawczo.
 Właśnie wyszedł  odparła, uśmiechając się do funkcjonariuszy.
 Dobrze, nie dam sobą pomiatać prowincjonalnym glinom. Postawiłem się federalnym, to
tym bardziej mogę się postawić policji w Newport. Mogą rozmawiać z Samem, ile tylko chcą, ale
po jutrzejszym wywiadzie.
52
Sam spuścił wodę i wyszedł z toalety. Zdawało mu się, że usłyszał na dworze jakiś dzwięk,
ale nikogo nie zauważył.
Stał w drzwiach stróżówki i patrzył na wóz, mając nadzieję, że kierowca niedługo wróci.
Musiał przemyśleć, co ma rano powiedzieć. Najlepiej, żeby to brzmiało naturalnie. Oczywiście
nie będzie opowiadał, że był pijany i wymiotował pod drzewem.
Brutalna szarpanina i przeszywajÄ…cy krzyk. Biedna Madeleine Sloane.
WestchnÄ…Å‚ i zamknÄ…Å‚ oczy, przypominajÄ…c sobie ponownie wydarzenia minionej nocy. Nie
widział dokładnie twarzy napastnika, ale mógł opisać jego sylwetkę i ubranie. To zawsze jakiś
punkt zaczepienia. Może nie było tego tyle, ile prawdopodobnie wyobrażał sobie Linus Nazareth, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sulimczyk.pev.pl