[ Pobierz całość w formacie PDF ]
piękny, po czym wycofał swą korpulentną teraz postać za drzwi.
Tuppence ziewnęła, usiadła, przetarła oczy, nalała sobie herbaty, wrzuciła plasterek
cytryny i zauważyła, że dzień rzeczywiście wydaje się ładny, wszelako nic nie wiadomo.
Tommy obrócił się na wznak i jęknął.
Obudz się powiedziała Tuppence. Pamiętaj, że dziś wyjeżdżasz.
O Boże westchnął jej mąż. No tak.
On także usiadł i nalał sobie herbaty. Potem spojrzał z uznaniem na obraz nad
kominkiem.
Muszę przyznać, Tuppence, że naprawdę miło wygląda.
Zwłaszcza kiedy słońce wpada przez okno i oświetla go z boku.
Jest taki idylliczny.
%7łebym jeszcze mogła przypomnieć sobie, gdzie widziałam ten dom!
Nie sądzę, by to miało znaczenie. Zresztą kiedyś sobie przypomnisz.
To na nic. Chcę to wiedzieć teraz.
Ale dlaczego?
Nie rozumiesz? To jedyny ślad, jaki mam. Obraz należał do pani Lancaster i&
Ale te dwie sprawy nie mają z sobą nic wspólnego. Owszem, obraz należał do pani
Lancaster, ale mogła go kupić na jakiejś wystawie albo namalował go ktoś z jej rodziny. A
może to prezent? Zabrała go do Słonecznych Wzgórz, bo miło wyglądał. Nie ma powodu
przypuszczać, by miał dla niej jakieś osobiste znaczenie. Inaczej nie dałaby go ciotce Adzie.
To jedyny ślad upierała się Tuppence.
Miły dom, pełen błogiego spokoju&
A mimo to myślę, że jest pusty.
Jak to, pusty?
Po prostu nikt w nim nie mieszka. Nie sądzę, by kiedykolwiek ktoś wchodził do środka
albo wychodził. Nikt nie przejdzie przez mostek, nie odwiąże łódki i nie uruchomi wioseł.
Na miłość boską, Tuppence! wykrzyknął Tommy, wytrzeszczając na nią oczy. Co
siÄ™ z tobÄ… dzieje?
Kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy, pomyślałam sobie: Co za miły dom do
zamieszkania! A potem napłynęła druga myśl: Ale nikt w nim nie mieszka. Z całą pewnością.
Z tego wynika, że kiedyś go widziałam. Poczekaj chwileczkę& chwileczkę&
Tommy nie odrywał od niej oczu.
Z okna! Z okna samochodu? Nie, to byłoby pod złym kątem. Z biegiem kanału&
łukowaty mostek, różowe mury, dwie topole& Nie, więcej, znacznie więcej topoli. Och, Boże,
Boże, gdybym tylko&
Daj sobie spokój, Tuppence.
PrzypomnÄ™ sobie.
Wielkie nieba! Tommy zerknął na zegarek. Muszę się pośpieszyć. Ty i te twoje
déjà vu&
Wyskoczył z łóżka i ruszył do łazienki. Tuppence opadła na poduszki i z zamkniętymi
oczami próbowała ożywić wspomnienie, które jednak nie dawało się przywołać.
Tommy nalewał sobie już drugą filiżankę kawy, kiedy do jadalni weszła jego żona z
triumfalnym uśmiechem na twarzy.
Mam! Widziałam go z okna pociągu!
Gdzie? Kiedy?
Tego nie wiem. Muszę jeszcze pomyśleć. Pamiętam, jak powiedziałam sobie:
Pewnego dnia wrócę tu i obejrzę ten dom . Potem próbowałam zobaczyć nazwę następnej
stacji, ale wiesz, jakie są te dzisiejsze koleje: pozamykali połowę stacji i ta następna okazała
się całkiem zrujnowana. Perony zarosły trawą, żadnej tablicy, nic.
Gdzie moja teczka, u diabła? Albert! Nastąpiło gorączkowe poszukiwanie.
Kiedy Tommy, cały zziajany, wrócił, żeby się pożegnać, Tuppence wciąż siedziała ze
wzrokiem wbitym w sadzone jajko.
Do widzenia! I na miłość boską, Tuppence, nie wtykaj nosa w sprawy, które cię nie
powinny obchodzić.
Spojrzała na niego z namysłem.
Chyba pojeżdżę sobie trochę pociągami.
Owszem powiedział Tommy, któremu nieco ulżyło. Możesz spróbować. Kup
sobie sezonowy bilet. Jest taki system, według którego można przejechać nawet tysiąc mil
Wysp Brytyjskich po bardzo rozsÄ…dnej cenie. Wybierz sobie pociÄ…g, jaki tylko zechcesz, do
dowolnego miejsca. To cię powinno sprowadzić na ziemię i utrzymać w dobrym nastroju,
póki nie wrócę.
Ucałuj ode mnie Josha.
Dobrze. Tommy popatrzył z niepokojem na żonę. Szkoda, że ze mną nie
jedziesz& Tylko nie rób głupstw, co?
Oczywiście, że nie odparła Tuppence.
ROZDZIAA VI
TUPPENCE NA TROPIE
O Boże, Boże westchnęła Tuppence, wodząc dookoła ponurym wzrokiem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]