[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jego ostatnim wyczynie nikt nie oczekiwał takiej głupoty. Potrząsnął głową - ten sposób
myślenia doprowadzi go do śmierci.
Nawet z tej wysokości rezultaty walki terrorystów z policją były wyraznie widoczne.
Przy lampie ulicznej stał rozbity biało-czarny wóz, którego kierowca leżał nieruchomo przy
drzwiach twarzą do ziemi. Leland spojrzał do góry, dwieście stóp nad budynkiem unosiła się
olbrzymia, szara chmura, która z wolna rozpływała się w powietrzu. Wybuch musiano usłyszeć
w całym mieście: dostrzegł dziesięć razy więcej świateł w domach niż kilka minut wcześniej.
Usiadł za biurkiem i włączył radio.
- Jak myślisz, ile taki budynek może kosztować?
- Cholera, dwanaście milionów, dwadzieścia, kto to może wiedzieć? Jak leci?
- Przeliczyłem się w swoich oczekiwaniach. To byłą jedna paczka ich materiału, a ja
mam jeszcze dwie. Aha, uważaj na to, co mówisz, bo cały czas nas słuchają.
- Teraz już o tym wiem.
- Nie ma co się tym znowu tak przejmować. Czy w budynku jest pożar?
- Nic takiego nie widać. Chciałbym wiedzieć, co się dokładnie stało.
Leland opowiedział mu.
- Widziałem jednego z nich w windzie. Z powodu numeru, który im wcześniej
wyciąłem, zdjęli płyty dachowe w kabinach. No więc mamy ich sześciu.
- Dostaliśmy meldunek od jednego z naszych ludzi, że widział, jak dwóch facetów
wycofuje siÄ™ do windy. MajÄ… jakÄ…Å› barykadÄ™ na dole.
- Nie wiem, ja widziałem jednego. Musicie liczyć się z tym, że zostało sześciu. Nie
mogę brać pod uwagę niewiadomych. Powiedz mi coś więcej o tym gmachu.
- Siedemnaste i osiemnaste piętro są zupełnie rozwalone i wypadła chyba większość
okien w budynku. Wygląda na to, że potem trzeba będzie rozwalić cały biurowiec.
- KtoÅ› ranny?
- Nie w wyniku wybuchu. Mamy dwóch zabitych. Za to rozrzuciłeś śmieci po całej
okolicy. Ten materiał to coś naprawdę mocnego. Widziałem krzesło i biurko lecące nad
Wilshire Boulevard. Poczekaj, nie rozłączaj się.
Czekając Leland szukał jakichś dowodów zniszczeń, których dokonał. W płycie
sufitowej była wyrwana dziura wielkości średniego samochodu, a niewysoki budynek po
przeciwnej stronie ulicy wyglądał jak ofiara rozruchów.
- Hej, stary, jesteÅ› tam?
- Wesołych świąt - odpowiedział Leland.
- Nawzajem. Przekażę radio oficerowi dowodzącemu, kapitanowi Dwayne owi
Robinsonowi. W porzÄ…dku?
Przypominało to przedstawianie gościa w radiu.
- W porządku. - Leland się roześmiał.
- Tu Dwayne Robinson. Jak się... - Na linii były jakieś zakłócenia.
- Dobrze.
- Nie, jak się nazywasz? Chcę znać twoje nazwisko.
- Nie mogę teraz podać.
- Dlaczego?
- Następne pytanie.
- Podałeś nam pewne informacje. W jaki sposób do nich dotarłeś? Skąd się wziąłeś w
tym budynku?
Leland nic nie odpowiedział. Facet chciał kontrolować sytuację z zewnątrz, jeśli to mu
się uda. Jeśli? Stary Dwayne nie myślał jasno.
- JesteÅ› tam jeszcze?
- Tak. Połącz mnie z poprzednim facetem.
- Nie, ja tu wydaję rozkazy. Nie potrzeba nam tego typu współpracy. Chcę, żebyś
odłożył broń i schował się w bezpiecznym miejscu. Ten wybuch spowodował olbrzymie
szkody i zagroził życiu wielu ludzi. To są prawomocne rozkazy policjanta i zostaniesz
aresztowany, jeśli ich nie posłuchasz.
- Daj mi tego drugiego faceta - powtórzył Leland. - Nie rozmawiam już z tobą.
- SÅ‚uchaj, ty skurwielu...!
- Nie! - zawył Leland. - To ty mnie posłuchaj! Masz sześciu psychopatów trzymających
siedemdziesięciu pięciu ludzi na muszkach pistoletów maszynowych. Mają dosyć materiałów
wybuchowych, żeby rozwalić tę część miasta. Nie mają tylko detonatorów, bo zabrałem je ja.
Została ich tylko połowa, dzięki mnie! Dopóki ja tu działam, nie mogą się ustawić tak, jakby
chcieli. Myślisz, że tam z dołu możesz ich powstrzymać? No dalej, powiedz mi! Sam jesteś
skurwielem! Jeśli sądzisz, że przyjmę od ciebie to gówno i nie spowoduję, że twój szef pogoni
ci dupę aż po Terminal Island, gdy tylko to się skończy, to nie znasz mnie!!! Daj mi drugiego
faceta! Już!!!
Cisza.
- Jestem - powiedział spokojnie czarny mężczyzna. - Jak się czujesz?
- Chyba powinienem oszczędzać siły. Kto to jest ten gównozjad?
- Nie wciągaj mnie w tego typu rozmowy, dobrze? Rozumiem, że jesteś mocno
zmęczony i spięty, ale tu na dole wyglądało tak, jakbyś trochę przesadzał, jeśli wiesz, o czym
mówię.
Leland uznał, że było coś pokrzepiającego w zdrowym rozsądku młodszej od niego o
całe pokolenie osoby.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]