[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 > @ @ * na pierwszy rzut oka sprawiaÅ‚ Å›mieszne wrażenie  niziutki, o cieniutkich nóżkach i
pokaznym brzuchu  wyglądał jak karzełek przy swej o połowę wyższej i przynajmniej trzy razy
tęższej żonie.
Pewnego razu pani Kopp urządziła przyjęcie, na które zaprosiła między innymi mało jeszcze
wówczas znanego Ostwalda. Ostwald wita się i ustępuje miejsca następnemu gościowi, którym jest
słynny fizyk G. W. W i e-d e m a n n (1826 1899).
Na jego widok pani Kopp rozpromienia siÄ™ i powiada.
  % Musi pan, niestety, wybaczyć. ZaprosiÅ‚am wprawdzie takich asów, jak Helmholtz i Hertz, ale
byli już zajęci gdzie indziej i nie przyjdą.
 Ano cóż  odparł Wiedamann, spoglądając z uśmiechem na Ostwalda.  Są tu i inni jako tako
sławni panowie. (53)
Natomiast żona austriackiego fizyka i matematyka Ludwika Boltzmanna" (1844 1906) była
zarazem kobieca i praktyczna, o wiele praktyczniejsza niż jej mąż.
* H. Kopp (1817 1892), znany chemik niemiecki i historyk chemii. *" Jeden z twórców
kinetycznej teorii materii.
267
Znawca kobiet
Na przyjęciu u Boltzmanna mówiono m. in. o  Lo-hengrinie".
 Moim zdaniem  odzywa się Ostwald  libretto tej opary nie ma sensu. Oprzeć się na tym, że
kobieta zapyta akurat o to, co jest zabronione! Przecież mogła się od tego powstrzymać!
 Nie wiem jak inne kobiety  odezwała się na to pani Boltzmann.  Ale ja prawdopodobnie
postąpiłabym tak samo jak Elza.
 Nabrałem szacunku dla Wagnera jako znawcy kobiet"  dodaje Ostwald opisując to zdarzenie
(53)
To mi nie wpadło do głowy
Ostwald był akurat w Grazu u Boltzmanna i chciał z nim spędzić wieczór, ale niestety gospodarz
był zajęty.
 Zaprosiłem do siebie na dziś -wieczór jakieś głupie towarzystwo  martwi się Boltzmann.  A
nie mogę ich przecież zostawić samych.
Przygnębiony powtarzał to samo kilka razy, aż obecna przy tym żona wybuchnęła śmiechem.
 Ależ, Ludwiku, przecież możesz zaprosić na dziś wieczór profesora Ostwalda.
Boltzmann patrzy na nią przez chwilę i wreszcie uderza się w czoło.
 Rzeczywiście, przecież to takie proste. Zupełnie mi to nie wpadło do głowy. (53)
Gerhardt początkowo miał pecha w miłości, ale pózniej wszystko skończyło się szczęśliwie.
'
268
Los na loterii
Podczas pobytu w Montpellier Gerhardt zakochał się w pewnej pannie i zyskał jej wzajemność,
jednak rodzice nie zezwolili na małżeństwo z biednym chemikiem. Gerhardt był zrozpaczony i
oburzony.
 Napawa mnie odrazÄ…  % pisaÅ‚   % że kobieta jest uważana za towar, a małżeÅ„stwo za transakcjÄ™
handlowÄ…."
Wkrótce jednak Gerhardt pocieszył się i znalazł następczynię w postaci córki pewnego Szkota,
który przyjechał do Montpellier w celach zdrowotnych. L i e b i g pogratulował mu z tego powodu
w sposób żartobliwy.
 Ten ożenek jest najmądrzejszym postępkiem w całym pańskim życiu. Dla uspokojenia pańskiego
gwałtownego temperamentu potrzebna jest odpowiednia kobieta i dlatego szczerze panu winszuję,
że wybrał pan Angielkę. Wyciągnął pan los na loterii. (10)
Książka swatem
Pewnego razu Gay-Lussac zauważył, że młoda ekspedientka ze sklepu bielizniarskiego czyta
książkę. Zapytał dziewczynę o treść utworu i zdziwił się niezmiernie, gdy się okazało, że jest nim
traktat o chemii. Siedemnastoletnia Józefina okazała się rozgarnięta i inteligentna. Gay-Lussac
zainteresował się nią, kazał ją kształcić, a w kilka lat pózniej... pobrali się.
Byli małżeństwem niezwykle zgodnym i szczęśliwym przez 40 lat swego pożycia. Zona Gay-
Lussaca przepisywała mu rękopisy i po pewnym czasie jej charakter pisma tak się upodobnił do
mężowskiego, że nie można było odróżnić kopii od rękopisu.
Na trzy dni przed śmiercią wielki uczony rzekł do swej Józefiny.
269
 Kochajmy się do ostatniej chwili. Szczerość naszego przywiązania jest jedynym szczęściem.
(37)
Chemików, którym dopisało szczęście w małżeństwie, było więcej.
Dopomógł wiatr
W równie dziwny sposób los zbliżył do siebie Marcelego Berthelota z jego przyszłą żoną. Berthelot
dość często bywał u zaprzyjaznionej z jego rodzicami rodziny Breguet, nie śmiał jednak podnieść
oczu na piękną córkę Zofię. Pewnego jednak razu Berthelot szedł podczas silnej wichury przez
paryski Pont Neuf. Nagle dostrzegł idącą mu naprzeciw Zofię Breguet, która zmagała się z wiatrem.
Silniejszy podmuch zerwał jej kapelusz, a ją samą pchnął prosto w objęcia Marcelego. Tak się
zaczęła znajomość jednego z najszczęśliwszych małżeństw, jakie zna historia. Berthelot przeżył
swą żonę zaledwie o kilka godzin. Nie chcąc rozłączać małżonków po śmierci, pochowano panią
Berthelot w Panteonie obok męża. Zdaje się, że jest to jedyny wypadek tego rodzaju. (22)
Zapomniał
Małżeństwo Pasteura było bardzo szczęśliwe, ale zaczęło się dość szczególnie. W dzień ślubu
bowiem Pasteur tak był zajęty w swym laboratorium, że zupełnie zapomniał o mającej się odbyć
uroczystości. Dopiero jeden z przyjaciół wpadł do niego i wyciągnął go wprost do merostwa, gdzie
już czekała narzeczona. (28)
Teraz życie rodzinne Wurtza, tak jak je opisuje L a-
d e n b u r g.
270
Wurtz w domu
 W u r t z był człowiekiem wyjątkowo miłym, wesołym i zawsze zadowolonym. Czarujący był w
gronie rodziny. Często można było zobaczyć, jak godzinami bawi się z dziećmi i wyprawia z nimi
rozmaite figle. Zadowolenie było wtedy obopólne  zarówno dzieci piszczały z radości, jak i
doskonale bawił się sam Wurtz." (44)
A oto na co zdobyła się żona Hirszfelda.
RozwiodÄ™ siÄ™ z tobÄ…
Hirszfeld swój wykład habilitacyjny miał zamiar czytać ze skryptu, natomiast żona żądała, aby
cytował go z pamięci.
 Rozwiodę się z tobą, jeśli będziesz go czytał  zagroziła.
 Cóż miałem robić  pisze Hirszfeld.  Musiałem ustąpić. I nie żałowałem tego. Zresztą 
dodaje  była to jedyna jej grozba w życiu. (34)
Einstein w pierwszym małżeństwie zle trafił, ale za to jego drugie małżeństwo było bardzo udane.
Einstein radzi żonie
 Wszyscy mnie wypytują, co ty teraz piszesz  użalała się żona Einsteina.  A ja odpowiadam,
że nie wiem. Robię wrażenie idiotki. Czy nie mógłbyś mi powiedzieć w przybliżeniu, o co chodzi?
Einstein zamyślił się na chwilę i nagle twarz jego rozjaśnił wyraz radości.
 Wiesz co?  zawołał.  Jeśli się będą pytali, oświadczysz, że wiesz, o co chodzi, ale nie
możesz powiedzieć, bo to wielka tajemnica. (82)
271
Kto lepiej liczy
Lekarze zabronili Einsteinowi palenia, ale uczony nie potrafił się wyrzec tego nałogu.
 Która to z kolei dziś fajka?  pyta stroskana żona.
 Pierwsza.
 Jak to pierwsza? Przecież przed chwilą widziałam...
 No, więc druga.
 Wykluczone. Co najmniej czwarta  nie daje za wygraną żona.
 Ależ moja droga  śmieje się Einstein.  Przecież mi nie wmówisz, że jesteś mocniejsza w
matematyce ode mnie (82) [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sulimczyk.pev.pl