[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przyznać. Patrzeć na hiszpańskie dziewczyny i umrzeć - zakończył patetycznie.
- A dlaczego jeszcze niepozmywane?! - wściekała się Damroka. Odciągnęła Magdę na
bok.
- Masz zamiar mu wybaczyć? - zapytała poważnie.
- Nie można nikomu odbierać prawa do obcowania ze sztuką, a ta pływaczka była,
zdaje się, istnym dziełem sztuki. A poza tym...
- Co poza tym?
137
- Czy nie było nam miło, jak ten Holender zapraszał nas do siebie?
Damroka chwilę pomilczała. W końcu spojrzała Magdzie w oczy.
- Remis.
Obie zachichotały.
& I
Noc na Costa Brava była tak jasna, jakby ktoś zapomniał wyłączyć światło. Niebo,
65
co prawda, było lekko zamazane cienką warstwą chmur i wiał leciutki wiatr, ale
było tak ciepło, jakby minęło południe, a nie środek nocy. Kuba wyszedł przed
namiot, bo usłyszał dziwne szemranie. Damroka siedziała na krześle i gryzła
kciuk.
- Co się stało?
Kuba podszedł do niej od tyłu i położył rękę na ramieniu.
- Sama nie wiem...
- No co ty? Płaczesz? Och, Damra! Może obudzę Magdę albo Wiktora?
- Nie, nie. Lepiej przejdz się ze mną.
Kuba wziął Damrokę pod rękę i po przyjacielsku poklepał po dłoni.
- No, co się stało? To z powodu tego dzisiaj?
- Nie... tak ogólnie... to znaczy tak... Myślałam, że to po mnie spłynie, ale
nie. Jakoś trudno mi się pogodzić... Wolałabym, żeby mu się nie podobały inne
dziewczyny.
- Och, Damroka, to nic takiego... no. Zwyczajnie... To nie była żadna zdrada,
jeśli tak to odebrałaś.
- No, mniej więcej... bo wiesz, jak on tak całe życie...
- To co z tego? A ty nie oglądasz się za fajnymi chłopakami? No, przyznaj się. -
Kuba stanął przed Damroka i z uśmiechem zaj-
138
rżał jej w oczy. - Nie martw się. Pogadaj z nim. No, nie płacz, nie płacz.
Wiał wiaterek, świeciły gwiazdy, powietrze pachniało wyprawami w nieznane, a
Damroka z Kubą sami chyba nie wiedzieli, jak to się stało, że stali mocno do
siebie przytuleni i głaskali się po plecach. Damroka szlochała Kubie w szyję, a
on delikatnie i czule gładził ją po plecach, włosach, a potem odsunął od siebie
i pogłaskał po twarzy.
- Gdybyś to ty się kąpała, to ja bym na pewno podglądał.
- Och, przestań! - zaszlochała na nowo.
- Nie, nie przestanę. To prawda. Jesteś śliczna, Damroka. Zliczna - powiedział i
mocno ją do siebie przytulił.
-Ty też...
- Wiem. Też jestem śliczna, prawda? - spytał, rozładowując sytuację.
Oboje cicho się zaśmiali, a potem gwałtownie spoważnieli. Znów ciasno się objęli
i zaczęli delikatnie kołysać w takt melodii, którą tylko oni słyszeli.
- Skąd wiedziałeś, że tego mi trzeba?
- Mam trzy siostry. O kobietach wiem wszystko.
Po chwili między nich wdarło się napięcie. Niby stali jak przedtem, ale to już
nie było to.
-Wiesz...
Damroka spojrzała w kierunku ich stanowiska. Tropik namiotu ledwo prześwitywał
przez drzewa, ale Damroka nie mogła od niego oderwać oczu. Tak samo jak Kuba.
- Tak, chyba wiem - odpowiedział ostrożnie. Damroka aż otworzyła usta.
- Serio?
- Pewnie, ja też bym wolał.
139
- Oj, to dobrze.
Uśmiechnęli się do siebie i wolno poszli w kierunku namiotu.
Kiedy odeszli kilka kroków, zza jednego z drzew podniosła się dziewczyna.
Spojrzała w ślad za Kubą i Damroką. Zgarnęła włosy i przytuliła twarz do ich
końców, jakby powtarzając gest z dzieciństwa, kiedy w trudnych chwilach, słysząc
66
awanturę za drzwiami, szukała pocieszenia w ramionach misia albo pajacyka. Teraz
całe życie przemknęło jej przed oczami i zrobiło jej się samej siebie okropnie
żal. Nie chciała w tej chwili być rozsądna ani spokojna. Chciała tylko wypłakać
z siebie cały żal, smutek, całą złość na samą siebie i na cały świat, na
rodziców, na siostrę, na Kubę... Zaczęła płakać, a nawet szlochać.
Gdzieś po kwadransie nieoczekiwanie poczuła ulgę. Napięcie znikło. Rozmazała łzy
po twarzy.
 Co się z tobą dzieje? Opanuj się, histeryczko. Popatrz, jak wyglądasz. Jak się
teraz ludziom pokażesz?! I to ty? Ty? Będą cię pokazywać palcami. Będą z ciebie
kpić, zobaczysz. O, już patrzą. Już się śmieją. Mają rację. Tak, proszę pana, ma
pan rację. Jestem kompletną idiotką. A co to, nie wolno już nawet być idiotką?".
Nagle opanowała się. Kemping już spał. Nie było widać żywego ducha.
& 1
Wstali dość pózno. Gałęzie sosen leciutko się poruszały, a od strony morza wiała
przyjemna bryza. Jeszcze nie było upału. Zniadanie zjedli w dobrych nastrojach.
Sprzątnęli i zaczęli się zbierać. Chcieli zwiedzić Barcelonę. Damroka
przekonywała wszystkich, że koniecznie muszą wjechać na kolumnę Kolumba, a Magda
zrobiła listę budowli, które projektował Gaudi, żeby żadna im nie umknęła.
140
&
Z Barcelony wrócili zmęczeni i zachwyceni miastem.
Wieczór na kempingu znów był taki sam. Na każdym stanowisku paliły się wielkie,
targane wiatrem lampy. Niektórzy turyści pozestawiali stoły i przygotowywali
wystawne wieczorne kolacje. Siedzieli w dużych grupach, czekając, aż dopiecze
się mięso na grillu lub przegryzie grecka sałatka. Nad kempingiem unosił się
zapach cudownego jedzenia. Dzieciaki biegały między stanowiskami. Teraz każdy
chciał nasycić się tą niepowtarzalną atmosferą wakacji - czasu, kiedy nie ma
pracy, szkoły i wstawania na budzik.
Magda (widząc, jak Damroka cały dzień jej unika i jaka jest nienaturalnie miła)
uśmiechnęła się pod nosem i poszła zrobić małą przepierkę. Chciała pobyć sama i
uporządkować myśli. Była pod wrażeniem talentu genialnego architekta, myślała o
Damro-ce (jak zmaga się z wyrzutami sumienia), o Kubie (który odruchowo idzie
zawsze prostą drogą), o Jacku (jak rozpaczliwie i nieudolnie szuka drogi do
ludzi), o siostrze (przysyłającej coraz dziwniejsze e-maile). Chciała to
wszystko przemyśleć, a nie ma to, jak myśleć przy pracy.
W czyściutkiej, pozbawionej dachu łazience, było kilka osób. Magda nalała żelu
do wody i z przyjemnością zatopiła się we własnych myślach.
- Cześć! - usłyszała obok siebie czystą polszczyznę. Podniosła głowę i trafiła
spojrzeniem na całkowicie nieznaną
sobie twarz.
- Cześć!
Koło niej stała ruda, uderzająco ładna dziewczyna w luznej, kolorowej sukience,
dobrze grającej z jej włosami.
141
- Cześć!
- Wiedziałam, że jesteś Polką.
- Tak? - Magda uśmiechnęła się. - To widać?
- Nie. Tylko po żelu poznałam. - Pokazała polskie napisy na plastikowej butelce.
- Czy wy jesteście z Warszawy? Sorry, że tak pytam.
- Tak. A to po czym poznałaś?
67
Dziewczyna zrobiła na Magdzie duże wrażenie. Niesamowite. Nie tylko ładna, ale
jeszcze miała to coś, co jak magnes przyciągało wzrok innych ludzi. Smukła,
wysoka; o miękkich ruchach, ale jak na tak atrakcyjną osóbkę, miała dziwnie
smutną twarz.
- Widziałam wasz samochód. Kilka razy... tak z daleka... jestem Kinga. - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sulimczyk.pev.pl