[ Pobierz całość w formacie PDF ]

– Oczywiście. Ale on zaraz się obruszył, że za nic
w świecie nie będzie gnił przez tydzień w łóżku.
Dlatego rozmawiam z panią.
– Dziękuję. Tyler sprawił już cuda na naszym
ranczu. Bardzo nie chciałabym go stracić.
– Tak, wygląda na zdolnego człowieka – przyznał
lekarz. – Proszę go pilnować, żeby się pani nie
wymknął i nie zabrał przedwcześnie do pracy.
– Przywiążę go do łóżka – oświadczyła.
– I proszę mu nie żałować płynów – dodał doktor
Morrison, prostując się i otwierając przed nią drzwi.
– Ṕoki będzie brał antybiotyk, będzie potulny jak
kociak, ale potem niech się pani ma na baczności.
– Postawię straże u jego drzwi – obiecała z uśmie-
chem. Czuła się lżejsza od powietrza. Tyler wy-
zdrowieje! Co za cudowne uczucie. – Dziękuję ser-
decznie, doktorze.
– Nie ma za co. Teraz wszystko w pani rękach.
Nell wyszła z gabinetu doktora Morrisona z uśmie-
chem na ustach. Oby tylko okazało się, że się nie
pomylił.
Zawołała Chappy’ego, by pomógł Tylerowi wsiąść
do samochodu, ale najpierw poprosiła jeszcze recep-
82
PUSTYNNA GORĄCZKA
cjonistkę konspiracyjnym szeptem o wysłanie rachun-
ku za wizytę na ranczo. Czuła, że Tyler nie ucieszy się
z tego, że to ona zapłaci za jego leczenie, ale na ten
temat będą mogli podyskutować, kiedy chory stanie na
nogi.
Całą drogę do domu głowiła się, jakim cudem go
teraz rozbierze. Na szczęście sam rozwiązał tę łami-
główkę. Kiedy znaleźli się w jego sypialni, odezwał
się:
– Nie martw się tak, chyba uda mi się samodzielnie
rozebrać.
– No to ja skoczę i powiem Belli, żeby ci ugotowa-
ła rosół – rzuciła czym prędzej i wybiegła. Poszło
o niebo łatwiej, niż się spodziewała.
Wysłała Chappy’ego z powrotem do miasta, tym
razem po lekarstwa, których nie wykupili po drodze,
ponieważ wolała najpierw przywieźć Tylera do domu.
Zebrała kilka rzeczy, które mogły jej się przydać,
i powiedziała Belli, gdzie jej szukać.
– W tym stanie to chyba nie jest groźny – zauważy-
ła gospodyni, kiwając głową i bagatelizując oburzony
wzrok Nell. – Możesz spać u niego na kanapie. Jak
będę ci potrzebna, znajdziesz mnie tutaj. Mogę z nim
posiedzieć, jeśli mu się pogorszy w nocy, a ty się
w międzyczasie prześpisz.
– Kochana jesteś!
– Ale, ale! Nie znasz mojego sekretu. Kiedyś
chciałam być pielęgniarką, taką jak ta Florence Nigh-
tingale. No i zasłabłam na widok krwi.
Diana Palmer
83
– Słyszałam, że niektóry lekarze też mdleją pod-
czas pierwszej operacji – pocieszyła ją Nell. – Cieszę
się mimo wszystko, że zostałaś kucharką. Jesteś w tym
niezastąpiona.
Bella ucieszyła się, bo nie była przyzwyczajona do
nadmiaru pochwał.
– Każę sobie wyryć te słowa na nagrobku. A póki
co, wlej Tylerowi do gardła ten sok, który ci dałam,
i nie pozwól mu łapać bydła na lasso przez okno.
– No jasne. Dzięki, Bella.
Gospodyni wzruszyła nonszalancko ramionami.
– Przyniosę mu rosół, jak się ugotuje. Dla ciebie
dam trochę do termosu.
– Świetnie. I kawę, jeśli mogę prosić. Nie wiem,
czy Tyler ma dzbanek do kawy, chociaż wątpię.
– Nosi kawę w termosie. Codziennie rano mu
nalewam, i każdego popołudnia.
– Dobra. No tolecę, zanim mi gdzieś zwieje. Na razie.
Tymczasem Tyler zasnął, znowu nagi pod dosyć
cienką kołdrą. Nell wpatrywała się w jego twarz,
w zmarszczki wyrysowane przez sen, w męską urodę
jego warg. Już sam ten widok był ucztą dla jej oczu.
Odsunęła się cichutko od łóżka. Postanowiła wykorzy-
stać jego sen i zrobić mu porządki w kuchni.
Wstawiła sok przygotowany przez Bellę do lodów-
ki, umyła kilka brudnych naczyń i wytarła kuchenny
blat. Potem, upewniwszy się, że Tyler dalej śpi,
podeszła do biblioteczki w pokoju, szukając dla siebie
czegoś do czytania.
84
PUSTYNNA GORĄCZKA
Tyler był miłośnikiem kryminałów, posiadał mnó-
stwo powieści sir Arthura Conan Doyle’a i Agathy
Christie. Oprócz tego na jego półkach stały biografie
i książki historyczne, w znakomitej większości na [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sulimczyk.pev.pl