[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Robotę, jaką panu przeznaczyłem, trzeba wykonać w Anglii.
To dziwne. Całe dorosłe życie spędziłem w służbie dla Wielkiej Brytanii, a ni-
gdy tam nie byłem.
To mi się podoba oznajmiłem.
Niewykluczone, że zmieni pan zdanie, kiedy się pan dowie, na czym ta
robota ma polegać rzekł ponuro i skosztował wina. Bardzo dobre stwier-
dził z uznaniem choć odrobinkę kwaśne. Odstawił kieliszek. Co pan wie
o brytyjskim więziennictwie?
Nic.
Dam panu do poczytania kopiÄ™ Raportu Mountbattena. Przekona siÄ™ pan,
że to fascynująca lektura. Ale już teraz powiem panu w czym rzecz. Lord Mo-
untbatten stwierdził, że w naszych więzieniach jest tyle dziur, co w szwajcarskim
serze. Czy wie pan, ile mamy ucieczek rocznie?
Nie. Kilka lat temu pisali o tym w gazetach, ale nie czytałem uważnie.
Ponad pięćset. Jeśli wypadnie ich mniej, uznaje się, że rok był dobry. Natu-
ralnie, większość uciekinierów wkrótce znów wpada w sidła, ale niewielki procent
więzniów znika na dobre. I ten właśnie procent rośnie. Dość kłopotliwa sytuacja.
92
Hmm, no chyba tak. Nie chwytałem, do czego zmierza, bo to, o czym
mówił, nie miało żadnego związku ze mną.
Mackintosh nie należał do ludzi, którzy by przeoczyli najdrobniejszą zmia-
nę tonu w głosie rozmówcy. Spojrzał mi prosto w oczy i rzekł cicho Mam
w nosie, ilu morderców, gwałcicieli, maniakalnych zabójców czy zwykłych zło-
dziejaszków nawiewa z mamra. To zmartwienie służb więziennych i policji. Moja
działka to bezpieczeństwo państwowe i według mnie sytuacja wymyka się nam
z rąk. Premier jest tego samego zdania i zlecił mi podjęcie odpowiednich kroków.
O bÄ…knÄ…Å‚em niewyraznie.
O powtórzył z niesmakiem. Spójrzmy na to z innej strony. Wsadza-
my Blake a na czterdzieści dwa lata. Wsadzamy go wcale nie za karę, ale po to,
żeby trzymać faceta z dala od Rosjan. Po pięciu latach Blake daje nogę i wypływa
w Moskwie, gdzie gęba mu się nie zamyka. Posępnie zajrzał do kieliszka.
Wyobrazmy sobie, że Blake nie wsiąka na dobre. Załóżmy, że zgarniamy go po
miesiącu. Policja byłaby uradowana, straż więzienna także. Ale niech ich wszyst-
kich szlag trafi! Bo ja bym się wcale nie cieszył. Ja bym chciał wiedzieć, o on
przez ten miesiąc wyrabiał, z kim rozmawiał! Rozumie pan? Skinąłem głową.
Nie byłoby już po co go zamykać powiedziałem. To tak, jak zamy-
kanie wrót stajni, gdy konia już nie ma.
Tak, i tym koniem jest oczywiście nie Blake, a informacje, które ma we
łbie. Mackintosh kręcił się niespokojnie. Na wyspie Wight buduje się wię-
zienie specjalnego nadzoru. Mountbatten chce je nazwać Vectis, co znaczy, że
nasz lord odebrał, między innymi, klasyczne wykształcenie. Bardzo zdolny gość
z tego Mountabattena. Wystarczył mu jeden rzut oka na to specjalnie strzeżone
pudło dla specjalnie strzeżonych ptaszków i od razu zademonstrował, jak takiego
ptaszka można stamtąd łatwo wyciągnąć.
Spojrzał na mnie z wyczekiwaniem, jak gdyby chciał, żebym coś powiedział.
Zmuszony jego wzrokiem, spytałem:
Wyciągnąć?! Uśmiechnął się.
Cieszę się, że rzeczywistość potwierdza superlatywy, jakie zawiera pańskie
dossier, panie Stannard. WyciÄ…gnÄ…Å‚ przed siebie kieliszek. Nawet smakuje
mi to wino. . .
Nalałem mu do pełna.
Miło wiedzieć, że człowieka doceniają powiedziałem.
Czytając Raport Mountbattena, zwłaszcza jego końcowe partie omawiają-
ce nowe typy więzień, będzie się pan pewnie zastanawiał, czy nie jest to przy-
padkiem dzieło z gatunku science-fiction. Mountbatten opisuje tam na przykład
telewizję wewnętrzną z liniami opózniającymi i elektronicznymi obwodami lo-
gicznymi, które włączają alarm, jeśli cokolwiek wejdzie w ich pole widzenia.
Tak, to ładny pomysł i ma, rzecz jasna, służyć obronie. Jeśli zaś idzie o atak,
mamy tam helikoptery, a dla skoczków spadochronowych kombinezony z napę-
93
dem odrzutowym. Chryste, to jak w filmie z Jamesem Bondem! Rozumie pan,
o co tutaj chodzi?
Chyba tak. odparłem wolno. Zaczęła działać jakaś organizacja. . .
Tak jest! zawołał Mackintosh. Po raz pierwszy od lat ktoś wymy-
ślił nowy rodzaj przestępstwa. Przestępstwo, jak każdy interes, popełniane jest
dla zysku i ktoś wpadł na pomysł, że można zarobić kupę forsy wyciągając ludzi
z więzienia! Zdaje mi się, że cała sprawa zaczęła się od skoku stulecia, od te-
go napadu na pociąg. Ci chłopcy dostali wtedy wyjątkowo ciężkie wyroki; Biggs
i Wilson po trzydzieści lat. . . Ale mieli pieniądze i mogli sobie kupić całą organi-
zację. Westchnął. Czasami zastanawiam się, czy sędziowie w ogóle wiedzą,
co tak naprawdę robią. Morderca może wyjść już po dziesięciu latach, czasami
siedzi nawet krócej, ale uważaj, bratku, jeśli zgrzeszyłeś przeciw czyjejś własno-
ści! Tak czy owak, zawiązała się organizacja, która wyciąga z ciupy odpowiednio
nadzianych więzniów. Zdziwiłby się pan słysząc, ilu takich mamy. A gdy taka
organizacja zacznie już działać, to, jak każdy interes, zaczyna się coraz bardziej
rozrastać i ludzie, którzy jej przewodzą, zaczynają uganiać się za klientelą, prze-
stając dociekać, skąd pochodzą pieniądze.
Rosjanie?
A któż by inny? rzucił cierpko Mackintosh. Gwiżdżę na to, jeśli taki
rabuś zwiewa z mamra i żyje sobie na Riwierze jak choćby Riley. Ale jeśli w grę
wchodzi bezpieczeństwo państwa, aaa, to co innego, bo wtedy trzeba działać.
Zmarszczył brwi. Gdyby rzecz zależała ode mnie, wszystkich zagrażających
bezpieczeństwu państwa zebrałbym do kupy w jednym specjalnym więzieniu,
a więzienie obstawiłbym wojskową żandarmerią. %7łandarmerii zaś przyznałbym
prawo, by w razie konieczności strzelała i tych drani zabijała. Ale nasi szefowie
wolÄ… inne rozwiÄ…zania.
A gdzie jest w tym wszystkim robota dla mnie? zapytałem z ciekawo-
ścią.
Jeszcze do tego nie doszedłem stwierdził nie bez irytacji. Premier
chciałby w tej sprawie jakoś zadziałać, a więc działamy. I policja usiłowała coś
z tym zrobić, i wydział śledczy, i jeszcze bardziej cichociemne i ezoteryczne jed-
nostki kontrwywiadu. I nikt do niczego nie doszedł. Raz, zdawało się, byli już
blisko. Jakiś więzień chciał sypać. Niech pan zgadnie, co się z nim stało.
Jestem realistą, więc odparłem sucho:
Zmarł nagłą śmiercią.
O tak, zabili go, to oczywiste powiedział Mackintosh. Ale żeby go
zabić, ta banda wywlokła go z więzienia! Czy dostrzega pan tę szczytową bez-
czelność? Oni są tak diabelnie pewni siebie, że z zakładu karnego Jej Królewskiej
Mości wyciągają faceta wbrew jego woli! Wystarczyłoby, żeby choć pisnął, a żył-
by po dziś dzień, a mimo to udało im się go wyjąć. Trzy dni pózniej znaleziono
jego ciało. Z kulą w potylicy.
94
Nic na ten temat nie czytałem.
Bo ze względu na bezpieczeństwo całej sprawie natychmiast ukręcono łeb
wyjaśnił zmęczonym głosem. Czegoś takiego nikt nie chciał publicznie na-
głaśniać. W Raporcie Mountbattena, w punkcie dwieście sześćdziesiątym, znaj-
dzie pan na ten temat zawoalowanÄ… wzmiankÄ™.
Ale gdzie tu miejsce dla mnie?
Spokojnie, wszystko we właściwym momencie. Jak wspomniałem, moją
działką jest bezpieczeństwo kraju i może pan sobie od razu wybić z głowy wszel-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]