[ Pobierz całość w formacie PDF ]
miejsca, gdzie samotne matki mogły oddać swoje dzieci.
113
RS
Uciekła wtedy, żeby być z moim ojcem, i nigdy się już nie
odezwała do rodziców.
- A jak sobie radziłaś finansowo, skoro żadne z twoich rodziców
nie pracowało?
- Tata miał rentę po wypadku i ubezpieczenie, z którego spłacał
kredyt, gdy nie pracował. Na trochę to wystarczyło, ale potem dostał
zapalenia płuc i spędził miesiąc w szpitalu. Nagromadziło się
rachunków, których nie mogliśmy spłacić. Kiedy miałam szesnaście
lat, komornik ze szpitala zastawił nasz dom. Odwiedzała nas opieka
społeczna i chcieli mnie oddać do rodziny zastępczej. Musiałam coś
zrobić. Nie znałam wcześniej rodziców mojej matki, ale odnalazłam
ich i błagałam o pomoc. Nie wiedziałam, co innego robić. Mamę
wysłali do szpitala psychiatrycznego, co miało jej pomóc się uporać z
depresją, i pomogli nam spłacić rachunki. Zapłacili też za moje
wykształcenie. Inaczej nigdy by mnie nie było stać na studia.
Amelia wałczyła o swoje. To kolejna sprawa, która ich łączyła i
kolejna, która mu się w niej spodobała.
- I myślisz, że jeżeli się ze mną prześpisz, to znajdziesz się w tej
samej sytuacji co twoja matka?
Skinęła głową.
- Nie chcę się wiązać z facetem, który w głupi sposób ryzykuje.
No cóż, to było szczere. Niemiłe, ale szczere.
- Po pierwsze, nie wiążesz się ze mną. Po drugie, może nie
utrzymuję żony i dziecka, ale moja firma zatrudnia czterystu
pracowników, którzy liczą na to, że im zapewnię dach nad głową i
114
RS
nakarmię ich rodziny. Dlatego ja nie ryzykuję w głupi sposób. Założę
się, że twój ojciec też nie ryzykował. I wydaje się, że zrobił wszystko,
co mógł, żeby ci zapewnić przyzwoity byt, gdyby mu się coś stało.
Amelio, wypadki się zdarzają. Dobrym ludziom też się przytrafiają złe
rzeczy. Oszuści mają szczęście, a ci, którzy tylko się przyglądają,
obrywają. Czasami życie jest beznadziejne. Jedyne co możesz
kontrolować, to decyzje, które podejmujesz.
Gdy to mówił, słowa więzły mu w gardle, bo zdał sobie sprawę,
że dotyczyły nie tylko Amelii. Dręczyło go poczucie winy w sprawie
wypadku Vincenta nawet po tym, jak dochodzenie NASCAR
wykluczyło jakieś uchybienia ze strony jego lub jego załogi. Toby
zrobił wszystko co w jego mocy, żeby jego boks był bezpieczny.
Vincent go nie obwiniał. Może należało już przestać się oskarżać o
obrażenia, których doznał, i zająć się czymś innym?
Poczuł, jak ciężar spada z jego barków. Skupił się znów na
kobiecie, która siedziała przy nim.
- Nie sądzę, żeby twój ojciec wchodził w ogień po to, żeby
zostać sparaliżowanym. Większość mężczyzn, których znam,
wolałaby raczej umrzeć, niż stać się zależnym od osób, które do tej
pory utrzymywali.
Wcisnął ręce do kieszeni i skierował wzrok w stronę plaży
Larvotto.
- Większość mojego zespołu ostatni raz widziała mnie wtedy,
kiedy byłem nieprzytomny i helikopter zabierał mnie z toru. Mój
menadżer powiedział, że morale w HRI sięgnęło wtedy dna. Zespół
115
RS
się rozpada i popełnia głupie błędy. Ktoś w końcu na tym ucierpi. A ja
nie mogę nic zrobić, bo stoję pod ścianą, czasowo zdyskwalifikowany.
Ciężko westchnął, próbując zapanować nad frustracją.
Odpowiadał za cały zespół. Miał do wykonania pracę i nie był
pewien, czy jest w stanie to robić, będąc tutaj.
- Muszą wiedzieć, że nic mi nie jest.
- Chcesz znowu wsiąść do samochodu - powiedziała cicho.
- Cholera, jasne. - Spojrzał na nią i zobaczył zmartwienie na jej
twarzy. Przysięgała, że się tym nie przejmuje, ale nawet przy słabym
oświetleniu widział troskę na jej wyrazistej twarzy. Trochę się z tego
cieszył, jednocześnie jednak chciał uciekać. - Ale nie jestem jeszcze
gotowy. I przeciwnie, niż myślisz, nie szukam śmierci. Nie usiądę za
kierownicą, póki mi lekarze nie pozwolą.
- Dlaczego nie pojedziesz do domu?
- Mam pilnować was, chociaż wiemy, że to bzdura.
- Franco też został poproszony o to, żeby nad nami czuwał, więc
w razie czego nam pomoże, gdyby były problemy. Vincent nawet nie
musiałby o tym wiedzieć.
- Nie oszukuję przyjaciół. Uzgodnię to z nim i jeżeli się zgodzi,
to pojadÄ™.
Objął rękami jej ramiona.
- Czy mogłabyś, jak wyjadę, zebrać się na odwagę i przyznać się
przed sobą, że mnie pragniesz?
Zesztywniała.
116
RS
- Nie chcę tego. Wszystko bym dała, żeby cię nie pragnąć. To
zabolało.
- Kierowca to dla ciebie za mało?
- Nie chodzi o ciebie, tylko o mnie, Toby. Nie podoba mi się, że
tak siÄ™ przy tobie zachowujÄ™, tracÄ™ kontrolÄ™.
- Już to przerabialiśmy i mówiłem ci, że łóżko to najlepsze
miejsce, żeby stracić kontrolę. Co w tym złego, trochę seksu między
przyjaciółmi?
- Przyjaciółmi? Jesteśmy nimi?
Jeśli nie przyjaciółmi, to kim? Nic innego nie miał do
zaoferowania.
- Lubię cię, Amelio, ale żadne z nas nie zamierza tego zakończyć
na ślubnym kobiercu, tylko w łóżku w Monaco. Oboje tego chcemy.
Zresztą sama wyznaczyłaś te zasady.
Przechyliła głowę i przygryzła wargę.
- Dobrze, w Monaco.
W niedzielę wieczorem Amelia uznała, że chyba potrzebuje
pomocy specjalisty, bo straciła rozum. Jak mogła się zgodzić na
ryzykownÄ… propozycjÄ™ Toby'ego?
Gdy tylko przystała na jego warunki w piątek wieczorem,
zaciągnął ją do swojego apartamentu i koch..., uprawiał z nią seks
przez wiele godzin.
Kiedy się obudziła w sobotę rano, Toby już wyszedł z hotelu.
Najgorsze było to, że przez moment miała ochotę go zmienić,
poprosić, żeby znalazł mniej ryzykowne zajęcie. Przypomniała sobie
117
RS
jednak, że jej matka całymi latami bezskutecznie chciała do tego
zmusić ojca.
Związek z takim mężczyzną jak Toby to jak chodzenie po linie
bez siatki zabezpieczającej. Wcześniej czy pózniej spadnie, a
lądowanie będzie bolesne. Nie mogła liczyć na Candace i Madeline
jako głos rozsądku, więc musiała pomóc sobie sama. Wtedy zapukała
do niej Madeline.
- Na pewno nie chcesz iść ze mną i Stacy do Le Texan?
Słyszałam, że do ich baru schodzą się na margaritę wszystkie
znane osoby.
Propozycja była kusząca, ale miała swój plan do zrealizowania.
- Dzięki, ale nie. Bawcie się dobrze. Pooglądam trochę telewizję
i wcześniej się położę, żeby nareszcie odespać.
- No to dobranoc.
Amelia otarła spocone dłonie o dżinsy i sięgnęła po pilota.
Zadanie pierwsze: obserwować każde przerażające okrążenie i
stłuczkę dzisiejszego wyścigu NASCAR. Zadanie drugie: wyszukać w
Internecie i zbombardować swój mózg informacjami o katastrofach w
wypadkach i o śmiertelnych statystykach. Zadanie trzecie: szybko i
zdecydowanie się z nim rozstać.
Dość szybko znalazła amerykańską stację sportową i transmisję
na żywo. Serce jej zabiło. Toby był gdzieś tam, w tłumie. Dzisiaj się
nie ścigał, ale może już wkrótce będzie. A ona postanowiła oglądać
całe zawody, żeby wbić sobie do głowy, czym się zajmuje Toby.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]