[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wożeniem upranej bielizny w środku nocy uznała za Z daleka dostrzegli drużynę rycerza. Wojacy rozbili
zbyt niewiarygodny. obóz nie opodal Lasu Mgieł i tam czekali świtu. Mrok
nie był sojusznikiem atakujących.
Oby tylko strażnik nie rozpoznał konia!
- Dlaczego ciÄ…gniesz ze sobÄ… caÅ‚y wóz? - Musimy przestrzec pana Tygego - zauważyÅ‚a Ven­
delin,
A lepsza byÅ‚aby poÅ‚owa? rozzÅ‚oÅ›ciÅ‚a siÄ™ w duchu Ven­
delin. Odpowiedziała jednak grzecznie: - On już na pewno o wszystkim wie.
- Czeka mnie daleka droga, a jestem kalekÄ…, nie mo­ Varg miaÅ‚ racjÄ™: Las MgieÅ‚ byÅ‚ niczym twierdza peÅ‚­
gę chodzić. Katinka sama zeszła na dół i dopilnowała, na ukrywających się w nim ludzi. Na rozstaju dróg,
aby mnie wypuszczono. z których jedna prowadziła do chatki Vendelin, stał pan
Tyge ze swymi zaufanymi. Gdy dostrzegł karego konia
Strażnik najwyrazniej nie Å›miaÅ‚ budzić -wÅ‚adczej sÅ‚u­
i ledwie żywą parę, zawołał:
żącej, by dowiedzieć się czegoś więcej. Vendelin liczyła,
że tak wÅ‚aÅ›nie siÄ™ stanie. SpojrzaÅ‚a pod nogi, ale jej wÅ‚a­ - Varg! Nareszcie! Gdzie byÅ‚eÅ›?
sny cień skrywał niemal całą derkę, a ciemność dopełnia- Vendelin odpowiedziała szybko:
146
147
- On jest chory. Trzymali go w zamknięciu i chcieli
dziÅ‚, że nie jest w stanie go wykonać... To mi przypomi­
otruć. Myślę, że trwało to już od dawna, być może całe
na"!  Dzisiaj patrzę zza zasłony bólu, przesłaniającej mi
lata.
rozum , tak siÄ™ wyraziÅ‚ parÄ™ dni temu. MówiÅ‚ też, że je­
Pan Tyge spojrzaÅ‚ w zgasÅ‚e oczy Varga i na jego udrÄ™­
dzenie przygotowane przez Vendelin było dla niego jak
czonÄ… twarz.
balsam. RzeczywiÅ›cie wszystko wskazuje na próby otru­
- MieliÅ›my go za szaleÅ„ca - powiedziaÅ‚ po chwili za­
cia! W każdym razie nie przystałem na jego prośbę. Jest
stanowienia. - Oznaki zatrucia? Może i tak. Jak zdoÅ‚a­
już na to za pózno, caÅ‚y plan opiera siÄ™ na tym zaÅ‚oże­
łeś się wydostać?
niu, Varg nie może nas teraz zawieść. Po tej rozmowie
Varg kciukiem wskazał na Vendelin,
jeszcze bardziej zamknÄ…Å‚ siÄ™ w sobie!
- To coś mnie stamtąd wyprowadziło. Głupkom
Mogens popatrzył na znikające wśród drzew postacie.
wszystko siÄ™ udaje.
- Biedna dziewczyna, grozi jej prawdziwe piekło. Ale
- Możesz to potraktować jako komplement, Vende­
chyba chętnie na to przystanie, choć nie bardzo zdaje
lin - cierpko stwierdził pan na Svanetofte.
sobie sprawę z tego, czego może się spodziewać.
Varg prychnÄ…Å‚.
Czekali dalej. Na ich twarze znów wróciło napięcie.
- Jak się miewa Kol? - spytała dziewczyna.
Dobrze wiedzieli, jak silni sÄ… ludzie rycerza Gerharda.
- Bardzo siÄ™ o ciebie niepokoiÅ‚, Varg. A dzisiaj dodat­
Jakże zdołają im się oprzeć?
kowo jeszcze o Vendelin.
Varg nie powstrzymał się od wymamrotania kolejnej
Kol powitał ich promieniejąc radością.
obelgi pod adresem Vendelin.
- Ogromnie siÄ™ niepokoiÅ‚em! - zawoÅ‚aÅ‚, - Co bym po­
- Natychmiast do niego idziemy - oÅ›wiadczyÅ‚a dziew­
czÄ…Å‚ bez was?
czyna. - Varg potrzebuje odpoczynku.
Vendelin i Varg wymienili spojrzenia.  Zajęty sobą
- Zamknij gębę, przemądrzała dziewucho! - huknął
maruda", nazwał kiedyś Varg brata.
Varg. - Sam wiem najlepiej, czego mi potrzeba!
Ani pół pytania o to, gdzie byli i co siÄ™ im przytrafi­
Pan Tyge z niepokojem patrzył za odjeżdżającymi.
ło. Vendelin -westchnęła.
- Biedny Varg - mruknÄ…Å‚ do Mogensa, zarzÄ…dcy. -
Zaraz wzięła siÄ™ energicznie do prac domowych, prze­
CzÅ‚owiekowi, który przez caÅ‚e życie tÅ‚umiÅ‚ potrzebÄ™ da­
szÅ‚a już bowiem ostatnie stadium zmÄ™czenia i wypeÅ‚ni­
wania i przyjmowania czułości, niezmiernie trudno jest
ła ją pozorna energia, której towarzyszyła skłonność do
poradzić sobie z taką sytuacją!
irytacji. Usadziła Varga przy stole i zaordynowała mu
Mogens wybuchnął śmiechem.
całe Utry mleka oraz solidny posiłek. Nie przestawała
- Chcesz powiedzieć, że Varg Szalony jest...
rozmawiać z Kołem, pytała go, jak sobie radził sam, jak
- Zmiertelnie, Mogensie, śmiertelnie! Sądzisz jednak, się czuł, i lekko opowiadała o tym, co ich spotkało.
że się do tego przyzna? Nigdy w życiu! Przyjrzyj się tej
Varg, przysÅ‚uchujÄ…cy siÄ™ przyjacielskiej rozmowie bra­
dłoni, która z taką tkliwością dotyka konia! Ale on nie
ta i Vendelin, z każdą chwilą stawał się mroczniejszy.
o konia siÄ™ tak troszczy! - rzekÅ‚ zamyÅ›lony. - Varg pro­
A kiedy dziewczyna nalewajÄ…c KoÅ‚owi coÅ› do picia poÅ‚o­
sił, by zwolnić go z wyznaczonego mu zadania. Twier-
żyła mu rękę na ramieniu, poderwał się gwałtownie.
148
149
- Nie mogę tu dłużej zostać! - wykrzyknął. ci tego zdradzić? Nie słyszałaś o Kirsten, siostrze Tygego?
- Ależ, Varg! Musisz się wyspać! - Ach - szepnęła Vendelin. - Czy oni się tu spotykają?
- Gdzie? Z tobą na ławie? A może z moim bratem? Nie! - Czy się spotykają? Kirsten pewnie nawet nie wie, że
- Ja mogę spać na sianie. on mieszka w lesie. Kol godzinami wystaje tu jak dureń
- Przestań się popisywać bardziej niż to konieczne! w nadziei, że choć przez moment ją ujrzy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sulimczyk.pev.pl