[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- co wydaje te dzwięki.
- Spokojnie - wyszeptał. - Wszystko jest w porządku.
Kindra zmarszczyła czoło i już miała odpowiedzieć, gdy po
drugiej stronie tunelu pojawił się głośno kroczący droid. Maszyna zatrzymała
się i spojrzała na nich tępo. Była to podstawowa jednostka treningowa z serii
Sigma, wyposażona w ośmioro poruszanych taśmami ramion, system sprzężenia
zwrotnego i przestarzały implant inteligencji, za sprawą którego nie różniła
się wiele od pierwszego lepszego mebla. Ostatni raz Ra'at widział ten model,
gdy niedługo po przybyciu na planetę rozpoczął trening walki mieczem świetlnym.
Miedzianoniebieską szafę pełniącą funkcję jego korpusu znaczyły liczne
wgniecenia i setki śladów nagromadzonych przez niezliczone lata starć z
nieuważnymi nowicjuszami. Hartwig odetchnął głęboko, odkleił się od ściany i
razem z pozostałymi podszedł do droida.
- Dlaczegoś się tutaj zapuścił? - zamruczał pod nosem Maggs.
Usłyszeli kliknięcie i robot odpowiedział przerywanym warkotem, jego
ekwiwalentem mowy. Montowanie wokabulatora w tego rodzaju jednostce mijałoby
siÄ™ z celem.
Ra'at sięgnął po luzno zwisający z korpusu pasek szczeliwa, wyciągnął go, po
czym wcisnął pod pokaznych rozmiarów główny procesor. Upchnął pasek
najgłębiej, jak się dało, i coś przekręcił. - Co robisz? - zapytała Kindra.
Obudowa procesora ustąpiła z trzaśnięciem.
- O ile dobrze pamiętam - odpowiedział Ra'at - to droid jest wyposażony w
systemwizualnego mapowania. - Ostrożnie wsunął dłoń między dwie rozgrzane
warstwy części. - A to oznacza, że powinna być dostępna funkcja odtwarzania.
Obraz tego, co ostatnio zobaczył, będzie przechowywany w banku pamięci. - Nie
podniósł wzroku. - Mistrz Yakata kazał nam oglądać nagrane wcześniej
ćwiczenia, pamiętacie?
- No tak - powiedział Maggs - ale...
Powietrze przed nimi zamigotało i rozbłysło, gdy pojawił się stożek błękitnego,
holograficznego światła. Obraz wyostrzył się i zyskał na głębi. Cofnęli się,
milcząco wpatrzeni w nagranie, którego jasnobłękitne światło odbijało się na
ich twarzach.
W pierwszej chwili Ra'at nie był pewien, co w ogóle widzi. To Maggs pierwszy
przerwał ciszę. Głos miał ochrypnięty, jakby chciał powiedzieć coś szeptem, ale
musiał odchrząknąć.
- Co to jest?
Nikt nie odpowiedział. Wykonane gdzieś głęboko w tunelach nagranie
przedstawiało grupę niewyraznych postaci kręcących się nie do końca bez celu na
pierwszym planie. Widząc ich mundurki, Ra'at uświadomił sobie, że patrzy na
uczniów
Sithów...
Ale było coś niewłaściwego w tym, jak poruszały się ich ciała - w urywany,
nierówny sposób - i nie mógł dostrzec ich twarzy. Patrząc z tej perspektywy,
nie sposób było określić, ilu ich się tam roiło. Widział tylko, że chodzili
przygarbieni, wznosząc w korytarzu przed nimi coś, co wyglądało mu na ogromną
stertę gruzu. Po kilku chwilach sterta wyraznie urosła. Przebijające z drugiej
strony światło skurczyło się do wąskiej strużki. >. - Co oni robią? - zapytał
Maggs. - Budują mur -odpowiedział mu szeptem Ra'at.
- Może to barykada - wtrącił Hartwig. - Chcą się przed czymś obronić. -
Wstrzymał oddech. - To musi być...
| - Patrzcie. - Ra'at wskazał palcem hologram. - Kamera zmienia kąt.
? - Może mają jakąś broń. - W głosie Maggsa wyczuwało się podniecenie. -
O, spójrzcie, ten tutaj nosi miecz świetlny. - Ruszył w kierunku, z
którego przyszedł droid. - Idziemy. - Czekaj - powiedział Ra'at.
- Na co? - Maggs odwrócił się, spojrzał na niego ze zmarszczonym czołem. - Coś
nie tak?
Ra'at wpatrywał się w hologram. Droid rozszerzył pole widzenia kosztem
przepustowości łącza i obraz wyraznie się poprawił. Stożek błękitnego
światła pokazywał teraz stłoczony przed barykadą ogromny tłum. Wyglądało na
to, że w tunelu zebrała się połowa studentów Akademii. Ra'at wskazał coś
palcem.
- Ich twarze.
Maggs podszedł bliżej, rzucając przelotnie okiem na hologram.
- Nie wiem co... - zaczął i przerwał. - O nie.
Kilkoro studentów odwróciło się i utkwiło spojrzenia w droidzie. Twarze mieli
rozluznione i nieobecne, pozbawione jakichkolwiek emocji - tak samo wyglądał
Nicter na występie skalnym. Na twarzach i karkach kilku z nich Ra'at dostrzegł
rany, a ich mundurki były poszarpane i zwisały z ciał niczym krwawe żagle.
Obserwował, jak jeden z nich, student, którego imienia nie mógł sobie
przypomnieć, zbliża twarz do kamery droida. Na jego twarzy malował się
niewyrazny uśmiech. - Nicter wyglądał tak samo - wymruczał pod nosem Ra'at.
Kątem oka zauważył, że stojąca obok Kindra zesztywniała.
- Co...? - zaczÄ…Å‚ Hartwig.
- Z przeciwnej strony barykady przebija światło - powiedział Ra'at. - Ale z tej
już nie. - Czyli że co robią?
Ra'at odwrócił się i spojrzał na niego.
- ZamurowujÄ…nas tutaj.
ROZDZIAA 24
nasiono
Uratowała ich orchidea.
Wspominając to wydarzenie, Zo nie potrafiła nawet do końca określić, co
zrobiła, ale to akurat nie było zaskoczeniem - umiejętności Jedi opierały się w
dużej mierze na instynkcie jako funkcji Mocy. Mimo to czuła niepokój.
Stworzenia zebrane poniżej rozpoczęły wspinaczkę po skalnej ścianie z szaleńczą
zręcznością zbliżając się do niej i Tulkha w spastycznych zrywach. Whiphid
zareagował pierwszy - sięgnął po włócznię i wbił ją w ciało stwora, który
znalazł się najbliżej, przebijając jego klatkę piersiową po czym ustawił
włócznię pionowo, by ciężar ciała sprowadził je niżej, umożliwiając mu
dokończenie roboty. Tulkh zamachnął się drzewcem z nabitym przeciwnikiem,
tłukąc pozostałych jak maczugą i wyprowadzając serię gwałtownych pchnięć,
zmuszajÄ…c ich tym do trzymania siÄ™ na dystans.
I niemal od razu wszystko się zawaliło. Chociaż stworzenie na włóczni zostało
przebite na wylot, bynajmniej się nie zatrzymało - ani nawet nie zwolniło. Zo
zauważyła też, że podczas gdy Tulkh próbował dobić pierwszego truposza, jego
towarzysze zmienili taktykę i zaczęli się wspinać na półkę skalną od przeciwnej
strony. Nie można ich zabić, usłyszała głos w swojej głowie, bo oni już nie
żyją przyjrzyj im się. W pierwszej chwili sądziła, że to jej własna myśl,
jednak po chwili rozpoznała głos orchidei Murakami. Przebijało z niego poczucie
winy i smutek. Są martwi, ale żyją, Hestizo, są martwi, ale żyją. To moje
dzieło, moja wina. Scabrous włożył mnie do tej okropnej kadzi i teraz jestem w
nich... Zo zesztywniała. W tym momencie musiała powiązać ze sobą wszystkie
fakty, ponieważ chwilę pózniej przeniosła wzrok na martwe stworzenie wijące się
na czubku włóczni Tulkha. Tyle że jego już tam nie było - przesuwało się po
drzewcu, aż znalazło się dość blisko, by sięgnąć twarzy Whiphida. Mam pomysł,
powiedziała orchidei. Zacznij się rozrastać.
Co takiego? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sulimczyk.pev.pl