[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jedynie pod uprawę drzew, a sadownictwo nie jest zbyt ciekawym zajęciem dla
cywilizowanego człowieka.  Ghasek powiódł dookoła czułym wzrokiem.  To
są moi przyjaciele. Obawiam się, że teraz będę potrzebował ich towarzystwa jak
nigdy przedtem. Nie mogę wyjechać. Muszę pozostać tu na straży mojej siostry.
 Obłąkani nie żyją zwykle zbyt długo, wielmożny panie  pocieszył go
Ulath.  W szaleństwie przestają dbać o siebie. Miałem kuzynkę, która zimą
postradała zmysły. Umarła przed nastaniem wiosny.
 To bolesne żywić nadzieję na śmierć ukochanej osoby, Boże, wybacz mi. . .
 - Hrabia położył dłoń na wysokim prawie na łokieć stosie nie oprawnych kartek,
leżących na stole.  Oto dzieło mojego życia.  Usiadł.  Zaczynajmy. Czego
dokładnie szukacie?
192
 Grobu króla Thalesii, Saraka  powiedział Ulath.  Król nie dotarł na po-
le bitwy w Lamorkandii, więc doszliśmy do wniosku, że poległ w jakiejś potyczce
tu, w Pelosii lub w Deirze, chyba że jego statek zaginął na morzu.
Sparhawkowi nigdy nie przyszło to do głowy. Na myśl, że Bhelliom może spo-
czywać na dnie Cieśniny Thalezyjskiej lub Morza Pelozyjskiego, ciarki przeszły
mu po plecach.
 Czy moglibyście to uściślić?  zapytał Ghasek.  Do którego brzegu
jeziora król zmierzał? Dla wprowadzenia pewnego porządku podzieliłem swoją
kronikę na okręgi.
 Najprawdopodobniej król Sarak zdążał do wschodniego brzegu  odparł
Bevier.  - To tam Thalezyjczycy starli siÄ™ z Zemochami.
 Czy są jakieś ślady wskazujące na miejsce jego lądowania?
 Ja o żadnych nie słyszałem  przyznał Ulath.  Mam co prawda pewne
przypuszczenia, ale mogę się mylić nawet o sto lig. Otóż, według mnie, król Sarak
mógł żeglować do jednego z portów na północy, ale w Thalesii statki nie zawsze
dobijają do portu. W pewnych regionach mamy, niestety, opinię piratów i być
może król Sarak, chcąc uniknąć kłopotów, skierował swój okręt na jakąś bezludną
plażę.
 Hm, jeszcze jedno utrudnienie  zauważył hrabia Ghasek.  Gdybym
wiedział, gdzie wylądował, to domyśliłbym się, przez jakie okręgi mógł przejeż-
dżać. Czy w przekazach thalezyjskich zachował się opis, jak król wyglądał?
 Niezbyt szczegółowy. Wiemy jedynie, że był wysoki, o głowę przewyższał
najroślejszych mężów.
 To już coś. Prości ludzie pewnie nie znali jego imienia, ale zapamiętaliby
człowieka tego wzrostu.  Hrabia począł kartkować manuskrypt.  Czy mógł
wylądować na północnym wybrzeżu Deiry?  zapytał.
 To jest możliwe, ale raczej nieprawdopodobne  powiedział Ulath. 
Stosunki między Deirą a Thalesią były w tamtych czasach nieco napięte. Prawdo-
podobnie król Sarak wolał uniknąć sytuacji grożących pojmaniem do niewoli.
 Zacznijmy więc od okolic portu Apalia. Najkrótsza droga na wschodni
brzeg jeziora Randera biegłaby stamtąd na południe.  Hrabia kartkował leżące
przed nim papiery.  Zdaje się, że nie ma tu nic przydatnego  powiedział. 
Jak wielu ludzi towarzyszyło królowi?
 Niezbyt wielu. Sarak opuszczał Emsat w pośpiechu i zabrał z sobą jedynie
kilkuosobową świtę.
 We wszystkich zapiskach, które zebrałem w Apalii, wspomina się o dużych
oddziałach thalezyjskich. Oczywiście mogło być tak, jak sugerujesz, szlachetny
panie Ulathu. Król Sarak mógł wylądować na jakiejś pustej plaży i ominąć Apalię.
Sprawdzmy jeszcze port Nadera, zanim zaczniemy przeczesywać plaże i samotne
wioski rybackie.  Popatrzył na mapę, a następnie cofnął się prawie o połowę
manuskryptu i zaczął przebiegać go wzrokiem.  Chyba coś mamy!  zawołał
193
z właściwym badaczom entuzjazmem.  Wieśniak z okolic Nadery opowiadał mi
o thalezyjskim statku, który w początkowym okresie kampanii przemknął nocą
obok miasta i pożeglował kilka lig w głąb rzeki, nim przybił do brzegu. Na ląd
zeszło kilku wojowników, a jeden z nich przerastał pozostałych o głowę. Czy
korona króla Saraka wyróżniała się czymś szczególnym?
 Zdobił ją duży, błękitny kamień  rzekł Ulath z napięciem w głosie.
 A więc to był on!  krzyknął hrabia z triumfem.  W opowieści wspo-
mina się zwłaszcza o tym klejnocie. Mówili, że był wielkości pięści.
 Ach, więc okręt Saraka nie zatonął w morzu!  Sparhawk odetchnął
z ulgÄ….
Hrabia wziął przymiar zrobiony z kawałka sznurka i rozciągnął go na mapie.
Następnie zanurzył pióro w atramencie i coś zanotował.
 Wspaniale  powiedział dziarsko.  Przyjmijmy, że król Sarak obrał naj-
krótszą drogę z Nadery na pole bitwy. Musiał przejechać przez tereny z tej listy.
Prowadziłem tam wszędzie badania. Jesteśmy coraz bliżej, szlachetni rycerze. Te-
raz wytropimy waszego króla.  Począł szybko kartkować swą kronikę.  Tu
nikt o nim nie wspomina  mruknął na wpół do siebie  ale w tym rejonie nie
było żadnych starć.  Czytał dalej.  Tutaj!  zakrzyknął, a na jego twarzy po-
jawił się triumfalny uśmiech.  Grupa Thalezyjczyków przejechała przez wieś
oddaloną o dwadzieścia lig na północ od jeziora Venne. Dowodził nimi bardzo
rosły mężczyzna w koronie. Coraz bardziej zacieśniamy obszar naszych poszuki-
wań.
Sparhawk zorientował się, że wstrzymał oddech. Brał już udział w wielu mi-
sjach i poszukiwaniach, ale owo tropienie śladów na papierze było dziwnie pod-
niecające. Zaczynał rozumieć przyczyny, dla których człowiek może poświęcić
swoje życie nauce.
 I oto jest!  krzyknął hrabia radośnie.  Znalezliśmy go!
 Gdzie? Gdzie?  niecierpliwie dopytywał się Sparhawk.
 Przeczytam cały fragment. Oczywiście rozumiecie, że zapisałem to w uła-
dzonej formie, a nie tak, jak mi to przekazano.  Ghasek uśmiechnął się. 
Język wieśniaków i chłopów pańszczyznianych jest bardzo barwny, ale niezbyt
się nadaje do pisania naukowych prac.  Zerknął na wybraną stronicę.  O, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sulimczyk.pev.pl