[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ułatwiła mu wszystko. Teraz decyzja należy do niego.
Powiedz to, Matt! Powiedz, że mnie kochasz i nie
wyobrażasz sobie życia beze mnie.
Sekundypłynęłynieubłaganie.
Coś było nie tak. Zupełnie nie tak. Wlepiał w nią
wzrok, jak gdyby widział ją po raz pierwszy wżyciu.
Ogarnął ją nagły chłód i poczuła się niezwykle krucha.
Tak krucha, że gdyby się poruszyła lub dotknęła
czegokolwiek, rozpadłaby się na milion kawałków.
- Matt - powiedziała zduszonym głosem. - Od-
powiedz mi.
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Przycisnął ręce do boków.
- Nie, nie ma powodu, byś wracała.
Brittany utkwiła w jego twarzy pełne przerażenia
oczy, kręcąc w osłupieniu głową i nie chcąc przyjąć
do wiadomości tego, co usłyszała.
- Nie, ty... nie możesz takmyśleć...
- Właśnie tak myślę, możesz mi wierzyć - wykrztusił
z trudem, jakby te słowa nie chciały mu przejść przez
gardło.
Wzupełnej ciszy nie było nawet słychać jej bezgłoś-
nego płaczu.
- Jak możesz... - Brittany zabrakło słów. To
nie mogło się zdarzyć. Rozdzierał ją trudny do
zniesienia ból.
Matt odwrócił wzrok - najwyrazniej nie zamierzał
ustąpić.
- Wracaj tam, skąd przyszłaś, Brittany - powiedział,
znów patrząc jej prosto w twarz. - Dla dobra nas
obojga. Należysz do świata swojego ojca, nie do
mojego.
Azy paliły jej oczy, jakaś przerażająca siła zdawała
się napierać na nią ze wszystkich stron, wysysając
z niej życie.
- Matt, na miłość boską...
- Odejdz, do cholery! Poprostu odejdz!
Cofnęła się, jakgdybyją uderzył.
Odwrócił się i wyszedł z pokoju, zamykając cicho
drzwi.
Brittany oparła się bezsilnie o ścianę. Wstrząsały
nią łkania, cała dygotała, skóra na niej cierpła
z przerażenia. O, Boże, czy to naprawdę koniec? Czy
jej małżeństwo to już przeszłość? Ot tak sobie, po
prostu? Ni e! Wszystko wniej krzyczało: n i e!
Ale wgłębi ducha wiedziała, że to prawda. Matt
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
nie tylko jej nie kochał, lecz nawet jej nie pragnął.
Razemz tą świadomością poczuła kompletną pustkę.
Wszystkosię skończyło.
Wjej życiu nie ma już Matta.
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
ROZDZIAA DWUNASTY
- Cholernydrań! - zaklął z wściekłością Matt.
Te dwa słowa odbiłysię echemod ścianszopy. On
jednak nawet nie zauważył, że wymówił je na głos.
Był zbyt pochłonięty szacowaniem szkód, które ktoś
wyrządził wjego warsztacie.
Złodziej włamał się, zabierając narzędzia i sprzęt,
niezbędne w jego pracy. Nie poprzestał jednak na
tym - dodatkowo zniszczył całe pomieszczenie.
Wyglądało, jak gdyby przeszło przez nie małe tor-
nado.
Billy Frost. Matt był przekonany, że to sprawka
Billy'ego, niestety nie mógł tego udowodnić. Ostatnio
widział go trzy dni temu. Znów przyszedł prosić
o pieniądze. Ale dlaczego? Jeśli rzeczywiście był
sprawcą wszystkich tych kradzieży, to czemu brako-
wało mu pieniędzy? Elmer prawdopodobnie miał
rację - może wyszedł marnie na tyminteresie, a może
czerpał przyjemność z tego, że jest cierniem w boku
Matta, przyrzekł sobie, że nie pozwoli zapomnieć mu
o wypadku, w którymzginął Tim.
Rzecz jasna, Matt kategorycznie mu odmówił.  Ani
grosza więcej" - powiedział, na co Billy wpadł wistną
furiÄ™.
- Jesteś moimdłużnikiem! - wrzeszczał, purpurowy
z wściekłości. - Jesteś moim dłużnikiem za to, co
zrobiłeś Timowi.
- Nie jestemci winienabsolutnie nic - odparł
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Matt. - Mogę ci najwyżej porządnie złoić skórę, jeśli
natychmiast nie zejdziesz mi z oczu.
Billy, słysząc ostre nutywgłosie Matta, zamilkł.
- Aco więcej - dodał Matt -jeśli nie powściągniesz
swego języka, będziesz miał dużo czasu na gadanie,
bo wylecisz z pracy.
- Okropnie mnie przestraszyłeś - powiedział szyder-
czo Billy, cofając się przez cały czas. Najwyrazniej był
mocny tylko w języku.
Matt ruszył ku niemu zdecydowanym krokiem,
wargi miał zaciśnięte w wąską kreskę.
- Zapamiętaj sobie raz na zawsze - wycedził: - Jedy-
nympowodem, dla którego cię tu trzymam, jest pamięć
o twoimbracie. Ale moja cierpliwość też ma granice,
a prawie je już przekroczyłem. Uważaj więc.
Billy zamierzał mu się odszczeknąć, po namyśle
zrezygnował jednak. Zmył się, mrucząc coś pod nosem.
Teraz, wracając myślą do przeszłości, przypomniał
sobie, że Brittany od samego początku widziała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sulimczyk.pev.pl