[ Pobierz całość w formacie PDF ]

spotkałem twoją matkę, była taka piękna i pełna życia. Coś nas do
siebie przyciągało.
- Czy mama wiedziała, że jesteś żonaty?
- Tak. Pierwszego wieczoru w restauracji długo rozmawialiśmy.
No i potem... stało się. Nie planowaliśmy tego. Powiedziałem żonie o
tym tydzień temu, ale ona od razu się domyśliła, kiedy cię zobaczyła.
Czekała, aż sam jej to powiem, a ja odwlekałem rozmowę, by jej nie
zranić. Tobie też nie chciałem wyrządzić krzywdy. Byłem w rozterce.
- Nie chciałam, żeby tak się to skomplikowało. Nie przyszło mi
do głowy, że to może zmienić życie twojej rodziny.
Tyle lat go szukała, że myślała przede wszystkim o sobie.
Zapomniała, że jej ojciec mógł mieć rodzinę. Poczuła się jeszcze
bardziej przygnębiona i osamotniona.
- Wiem, że miałaś dobre intencje.
- Nie chcę komplikować wam życia - powiedziała drżącym
głosem. - Teraz trudno udawać, że nie istnieję, ale obiecuję, że będę
się trzymała od was z daleka.
140
RS
- Wcale tego nie chcemy. Moja żona pragnie cię poznać i
przedstawić Lucy, twojej siostrze. - To mówiąc, dotknął jej dłoni. - Ja
też chciałbym cię lepiej poznać.
Nagle wszystko, o czym marzyła, znalazło się w zasięgu reki.
- To miło - powiedziała, czując, jak łzy napływają jej do oczu. -
Bardzo miło!
- Tino, jesteś w domu? - zawołał Ty, zamykając za sobą drzwi.
Nie pojawiła się w biurze od czasu, gdy poszła załatwiać sprawy
w banku. Dzwonił wiele razy do domu, ale nikt nie odpowiadał.
Zaczął się martwić.
- Tino? Gdzie jesteÅ›?
- Tutaj - odparła, wychodząc z pomieszczenia gospodarczego,
które znajdowało się za kuchnią.
W rękach trzymała kosz z ubraniami. Ty odetchnął z ulgą, lecz
gdy spojrzał na jej twarz, znów się zaniepokoił.
- Co się stało? Płakałaś?
- Co za dzień! Muszę ci o tym opowiedzieć.
Ty bez słowa poszedł za nią do sypialni. Był coraz bardziej
zaniepokojony. Gdy zobaczył na podłodze dwie walizki, wiedział, że
stało się coś bardzo poważnego.
- Co to jest?
- Pożyczam. Zwrócę ci, gdy tylko się rozpakuję.
- Dokąd się wybierasz? - spytał, wpadając w panikę. To pewnie
przez matkę. Znów ją nagabywała.
- Co się dzieje? - spytał drżącym głosem.
Tina zaczęła wyjmować rzeczy z kosza i układać je w walizce.
141
RS
- Przyszedł do mnie Martin Lopez.
- Po co?
- Przyznał się, że skłamał. Naprawdę jest moim ojcem.
- Dlaczego kłamał?
- Kiedy spotkał mamę, był żonaty, ale wyjaśnił wszystko
rodzinie. Jego żona i córka chcą mnie poznać.
- To cudownie! Nie rozumiem, dlaczego płaczesz. Nie
podnosząc głowy, odparła:
- Moja siostra Lucy mieszka w Royal Oak. To chyba niedaleko?
- Owszem.
- Ma mieszkanie nad sklepem z bieliznÄ…, gdzie pracuje. Szuka
współlokatorki. Właścicielka sklepu urodziła dziecko i potrzebują
kogoÅ› do pomocy.
Choć Ty doskonale słyszał, nie pojmował.
- Przecież masz pracę i mieszkanie.
- Oboje wiemy, że to bez sensu.
- Wcale nie. JesteÅ› najlepszym kierownikiem biura, jakiego
miałem.
- Nie o to mi chodzi - odparła, wciąż nie podnosząc wzroku.
O czym ona mówi? Po raz pierwszy w życiu Ty był naprawdę
szczęśliwy. Odebrał jej kosz z praniem.
- Tino, spójrz na mnie.
Kiedy poniosła wzrok, jej oczy były pełne łez.
- Chodzisz wciąż smutny, twoja mama jest przygnębiona. Tak
będzie lepiej - powiedziała.
142
RS
- Nie jestem smutny, a moja matka nie ma z nami nic
wspólnego. Jeśli jest smutna, to jej problem.
- Ostatnio dziwnie się zachowujesz. Nie udawaj, że ta sytuacja ci
odpowiada.
- Nie, ale to nie znaczy, że musimy się rozstać.
- Sam mówiłeś, że ci przykro z powodu matki. Wierz mi, że
będzie coraz gorzej. Ona nigdy mnie nie zaakceptuje.
Ty zaklÄ…Å‚.
- Słyszałeś moją rozmowę z Emily? Tina przytaknęła.
- Powtarzam po raz setny, że nie obchodzi mnie, co myśli moja
matka!
- Może powinno. - Tina spojrzała na niego ze smutkiem.
- Nie rozumiem.
- Czy nie przyszło ci do głowy, że ona ma rację? Może ja ciebie
naprawdÄ™ wykorzystujÄ™?
- Bzdury!
- Może powiedziałam, że cię kocham, żeby cię zaciągnąć do
łóżka? Może taki miałam plan? Może nie było tak miło, jak ci się
wydawało?
- Było wspaniale.
- Dla ciebie, ale takie oszustki jak ja często udają. Tina starała
się mówić opanowanym głosem, ale
w środku wszystko w niej krzyczało z bólu. Trzęsły jej się ręce.
Dlaczego nie dał jej po prostu odejść? Było to jedyne rozsądne
rozwiązanie. Dlaczego ją zmuszał, by mówiła te wszystkie straszne
rzeczy?
143
RS
- Nie uważasz, że to dziwny zbieg okoliczności? Gdy tylko coś
zaczyna mi się układać, pakuję walizki i odchodzę.
Ty patrzył na nią bez słowa. Jego pięści zacisnęły się na koszu.
- Jeśli tak to widzisz, świetnie! Kiedy się spakujesz, daj mi znać.
ZniosÄ™ walizki.
Rzucił kosz na łóżko i wyszedł z pokoju.
Choć stało się tak, jak chciała, poczuła, że zaraz zemdleje. Nie
przypuszczała, że tak łatwo jej pójdzie. Oczekiwała, że będzie o nią
walczył. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sulimczyk.pev.pl