[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szych drzewa i słowiki jedynymi świadkami były& I ja tego wszystkiego nikomu, księżnie
nawet, powieóieć nie mogę; ani Basia, co więcej  ani Państwo o tym nie wieóą. Nie
poświęcił ksiąó żaden tych pierścionków, nie ojciec kochany przyszłemu małżonkowi
mnie oddał, nie pobłogosławiła mi matka!& O, już teraz wierzę!& nie sen to ani czary;
żal serce ścisnął, łzy obfite i gorzkie z oczów mi płyną& prawda!& wszystko prawda!
òiennik Franciszki KrasiÅ„skiej 49
DNIA 25 MAJA, W PONIEñIAAEK, 1760, W JANOWCU
Język
W tak ciągłym byłam omamieniu, tak przeznaczeniem moim, tym, co jest, tym, co kie-
dyś bęóie, odurzona, że nie wiem, czy to moja, czyby też polskiego języka wina? ale nie
stawało mi wyrazów do opisania tego wszystkiego, jak by należało. Tyóień minął, ani
jednego słówka nie nakreśliłam w moim óienniku; a był to tyóień takiego niepojętego
szczęścia, tak goóien wspomnienia! I we środę, i przedonegdaj, i wczora brałam pióro
w rękę; zawsze tyle się natłoczyło myśli i uczuć, iż nimem ładu z nimi doszła, nimem
stosowne znalazła wyrazy, czas z trudnością na to upatrzony upłynął i wstać trzeba było
od stolika. òiÅ› pierwszy raz uderzyÅ‚a mnie myÅ›l okropna, że to szczęście moje podob-
no uleci, i óiÅ› pisać mogÄ™. òiwna rzecz, bojazÅ„ i smutek miaÅ‚yżby mieć wiÄ™cej słów
od szczęścia?& Królewice Klemens i Albrycht przyjechali tu we czwartek; w tenże sam
óień zwierza óikiego ze wszech stron nazwożono; przez piątek i sobotę polowanie się
odbywało; óiś dwaj królewice wyjeżdżają, jak mi pokojówka oznajmiła to przed chwilą,
i mnie óiś pierwszy raz ta myśl uderzyła, że i on odjechać może&
Przez ten tyóień cały, omamiona obecnym i przyszłym szczęściem, zajęta staraniem
ukrywania go przed obcymi, wreszcie po raz pierwszy w życiu grająca rolę gospodyni
domu (bo księżnie od tego stąpienia tak noga spuchła, że aż w łóżku leży, i ja zastępować
ją muszę), nie miałam bynajmniej czasu myśleć o tym, co nastąpić może; i nie wiem
doprawdy, czym myślała, że to już rzeczy tak zawsze zostaną? Czy też podobno nie my-
Å›laÅ‚am wcale; ale to wiem, iż bojazÅ„ i smutek zupeÅ‚nie mi wyszÅ‚y z pamiÄ™ci. òiÅ›, jakby ze
snu tymi słowami pokojówki obuóona, czuję nieznośne udręczenie. Cóż to bęóie, jak
królewic pojeóie? Z jakąż ja myślą usnę? Z jaką się obuóę? Po co wstanę? Dla kogo się
starownie³²t ubiorÄ™? Kim, czym przez óieÅ„ caÅ‚y zajÄ™tÄ… bÄ™dÄ™? Ani wiem, ani wystawiam
sobie, ani pojmuję& aż mi niedobrze& okno otworzyć muszę.  A!& Oddycham, lepiej
mi teraz; choć dopiero szósta goóina, już postrzegłam w oknie pałacyku, w tym pokoju,
góie on od przybycia braci mieszka, powiewającą chustkę białą. Taki co rano znak na
dobry óień mi daje; nie przyznam mu się nigdy do tego, broń Boże! iż dopiero raz jeden
znak ten już zastałam wstawszy; nie chcę go zawstyóać, żem od niego ranniejsza&
Ale któż to tak pędem, perspektywą przez las wyciętą, na koniu jeóie? Może on? Nie,
to strzelec ulubiony jego; zapewne z bukietem dla mnie: wiem, że po niego o mil kilka do
jakiejś oranżerii posyłał. Czegóż ja się też troszczyłam? Po co te obawy? On tu jest jeszcze;
od nikogo nie słyszałam, żeby miał wyjeżdżać; może wcale nie pojeóie, a przynajmniej
nie tak prędko; ani wątpić, będę jeszcze miała i drugi, i trzeci, i czwarty takiego szczęścia
tyóień. Wszak na pierścionku napisać kazał  Na wieki . Ten pierścionek jakże mi drogi!
DNIA 27 MAJA, WE ZROD
O nie! Skończyło się na jednym tygodniu szczęścia! A już wióę, że pamięć jego wszystkie
następne w porównaniu z nim czarne i posępne uczyni! Ale bo to najgorzej, kiedy się od
ponieóiałku zle darzyć zacznie. Te słowa pokojówki były pierwszymi, które usłyszałam
w ten tyóień, i odtąd same złe nowiny słyszę. Zaraz tego dnia dowieóiałam się z pewno-
ścią i od strzelca, który mi bukiet przywiózł, i od samego królewica, że wyjechać wkrótce
musi; zaledwie pod różnymi pozorami trzy dni po braciach miał tu bawić, te jutro do- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sulimczyk.pev.pl