[ Pobierz całość w formacie PDF ]

topograficzną terenu. Dasz radę zorganizować śmig-
łowiec? Będzie mi też potrzebny zestaw do udziela-
nia pierwszej pomocy i race.
 Już się robi  odparł szybko Terry.  Oba-
wiam się jednak, że zestaw do udzielania pierw-
szej pomocy nie będzie potrzebny. Przykro mi,
bracie...
170 W SERCU GÓR
 Mimo to wrzuć go do plecaka, dobrze?  powie-
dział Quinn, pokonując bolesny skurcz żołądka.
 Będę u was za niecałe pół godziny.
 Czekamy.
Kiedy Quinn zbierał się do wyjścia, Elliot z po-
dziwem oglądał jego profesjonalny kombinezon.
 Nigdy go nie wkładasz, kiedy jezdzimy razem
na nartach  zauważył.
 Nie muszę. Taki strój wkłada się tylko w eks-
tremalnych warunkach, kiedy wiadomo, że jazda
będzie długa i wyczerpująca.
 Ale te narty długaśne!  zdumiał się chłopiec,
obserwujÄ…c, jak Quinn starannie je smaruje.
 Muszą takie być. Ich długość jest dopasowana
do mojego wzrostu. Skoczkowie mają jeszcze dłuż-
sze deski.
 Skakałeś?
 Nigdy. Startowałem w biegu zjazdowym i slalo-
mie gigancie.
 Wezmiesz mnie z sobÄ…?  zagadnÄ…Å‚ Elliot bez
większej nadziei na pozytywną odpowiedz.
 Nie ma mowy! Wysokie góry to nie miejsce dla
dzieciaka. Poza tym Bóg jeden raczy wiedzieć, co
znajdÄ™ na miejscu katastrofy.
 Tato? Ona nie zginęła, prawda?
Quinn wolał zignorować to pytanie.
 Siedz w domu i nie gadaj za długo przez telefon,
bo jak by co, nie będę mógł się do was dodzwonić.
 Uważaj na siebie, tato  powiedział chłopiec,
Diana Palmer 171
patrząc, jak Quinn wprawnie zbiera swój narciarski
sprzęt.  Nie mówię ci tego za często, ale naprawdę
bardzo ciÄ™ kocham.
 Ja ciebie też, synu  wyznał Quinn. Przygarnął
chłopca do siebie i złożył na jego rudej głowie
szorstki, krótki pocałunek.  Nie martw się o mnie,
wiem, co robię. Na pewno wrócę cały i zdrowy.
 Powodzenia  szepnÄ…Å‚ Harry, odprowadzajÄ…cgo
do samochodu.  Mam nadzieję, że szczęście cię dziś
nie opuści. Będę trzymał kciuki.
 Dzięki ci, stary druhu. Będzie mi to bardzo
potrzebne!  zawołał Quinn, siadając za kierownicą.
Błyskawicznie uruchomił silnik i odjechał z piskiem
opon.
Terry Meade już na niego czekał. Towarzyszyło
mu kilku najlepszych ratowników górskich, pilot
śmigłowca oraz członkowie sztabu kryzysowego,
który naprędce zebrał się w schronisku.
 Według nas samolot powinien leżeć gdzieś
w tym rejonie.  Terry rozłożył na stole dużą mapę
topograficzną.  To jest ta góra, którą ty nazywasz
Ironside. Jak wiesz, ten szczyt jest wyłączony z na-
szych patroli, więc oficjalnie nie możemy wysyłać
tam naszych ludzi. Jakiś czas temu śmigłowiec
usiłował wylądować w pobliskiej dolinie, niestety,
ze względu na silny wiatr pilot musiał się wycofać.
Na dodatek widoczność jest ograniczona przez gęsty
las oraz intensywne opady śniegu. Nasi ludzie zacz-
ną szukać tutaj  oznajmił, wskazując kilka miejsc
172 W SERCU GÓR
na mapie.  Wszyscy wiedzą, że ta góra to wyzwa-
nie nawet dla najlepszych narciarzy. Cała nadzieja
w tobie, bo ty jeden znasz ją jak własną kieszeń. Jeś-
li ktoś może ją pokonać w tak trudnych warunkach,
to tylko ty.
 Jestem zdecydowany.
 Jak znajdziesz wrak, odpal racÄ™. Znasz nasze
procedury. Na wszelki wypadek wkładam ci do
plecaka dwie komórki i dodatkową baterię. Czy
wszyscy wiedzą, co mają robić?  zapytał, zwracając
się grupy ratowników.  Skoro tak, kończymy od-
prawę i przystępujemy do akcji!  zawołał i wy-
prowadził wszystkich przed schronisko.
Quinn włożył czapkę i zsunął gogle na oczy. Starał
się całkowicie skupić na zadaniu, które go czeka.
Wolał nie myśleć o tym, co przyjdzie mu oglądać na
miejscu katastrofy, o ile oczywiście uda mu się
odnalezć wrak. Gdy uświadomił sobie, że do końca
życia nie zapomni ostatniej rozmowy z Amandą,
odechciewało mu się wszystkiego.
Wciąż słyszał jej smutny drżący głos, gdy pytała
go, czy mówi to wszystko poważnie. Myśl o tym, jak
bardzo ją zranił, była niczym otwarta rana w sercu.
Doskonale pamiętał, że ledwie skończyli rozmowę,
gorzko pożałował swoich słów. Chciał do niej za-
dzwonić, wybrał nawet numer, ale w ostatniej chwili
zmienił zdanie. Czuł, że nie ma prawa wyrywać jej
z barwnego świata, do którego należy. Nie ma prawa
wymagać, by dla niego zostawiła to, co zdobyła
Diana Palmer 173
ciężką pracą, i by wyrzekła się swego talentu. Nie
miał złudzeń, że kobieta tak piękna i niezwykła
zasługuje na dużo więcej, niż on jest w stanie jej dać.
Zgnębiony westchnął ciężko. Jeśli Amanda nie prze-
żyła katastrofy, wspomnienie ich ostatniej rozmowy
będzie dręczyło go do końca życia. Obawiał się, że
nie poradzi sobie z tym ciężarem. Nawet nie chciał
próbować. Dlatego nie pozostawało mu nic innego,
jak odnalezć ją żywą. Dobry Boże, jęknął błagalnie,
ocal ją. Nie zabieraj mi jej! Ona musi żyć!
ROZDZIAA DZIEWITY
Ostre słońce odbijało się od śniegu i nieprzyjem-
nie raziło go w oczy. Na policzkach czuł delikatne
ciepło promieni, a w nozdrzach znajomy zapach
krystalicznie czystego powietrza, które na szczycie
Ironside pachniało zupełnie inaczej niż w dolinie.
Gdy wyskoczył ze śmigłowca, maszyna na chwilę
zawisła nad białym wierzchołkiem, wzbijając wir-
nikami chmury śnieżnego pyłu. Potem pilot skinął
mu na pożegnanie ręką i poderwał maszynę do lotu.
Quinn został sam: samotny barwny punkt pośrodku
białej pustki, poprzecinanej czarnymi zębami nagiej
skały. Na szczęście nie miał czasu, żeby o tym
myśleć. Błyskawicznie sprawdził wiązania, zaciąg-
nÄ…Å‚ paski plecaka i odepchnÄ…wszy siÄ™ mocno kijkami,
rozpoczął niebezpieczną jazdę w dół dziewiczego
stoku.
Diana Palmer 175
Zwykli narciarze nie mieli prawa zapuszczać się
na zbocza Ironside, dlatego nie było tu żadnych tras
narciarskich, które łączyłyby górę z nartostradami
pobliskiego kurortu. Ratownicy górscy, którzy pat-
rolowali trasy uczęszczane przez turystów, również
omijali Ironside. Z tej przyczyny na stokach góry nie
było ani jednego punktu ratowniczego, w którym
zwykle znajdował się tobogan do transportowania
rannych oraz najpotrzebniejszy sprzęt. Quinn nie
miał złudzeń, że może liczyć wyłącznie na siebie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sulimczyk.pev.pl