[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Brzmiało to niemal jak grecki chór, ale Merlina wiedziała, że
ojciec zaraz wyładuje na niej swoją wściekłość w prawdziwie
włoskim stylu.
- Rzadko wpadasz bez zapowiedzi - wyjaśniła.
- A jak mam się zapowiedzieć, skoro nie odbierasz telefonu? Ani
w sobotÄ™, ani w niedzielÄ™, ani dzisiaj. A kiedy dzwonimy do pracy,
mówią nam, że już tam nie pracujesz. Informuje nas o tym ktoś
zupełnie obcy. Nasza córeczka nie raczyła dać nam znać.
- Powiedziałabym wam niedługo. A dlaczego dzwoniliście? Coś
się stało w domu?
- Popatrz tylko, dokąd cię zaprowadziła ta twoja niezależność! -
krzyknął, z obrzydzeniem wskazując na ubrania na podłodze.
Merlina wzięła głęboki oddech i powtórzyła pytanie.
- Co się stało? Czy wszystko dobrze z mamą?
- Nie, nie wszystko dobrze. Mama jest chora ze zmartwienia.
Cały dzień powtarza: coś złego się stało Merlinie. Czuję to tutaj. -
Uderzył się pięścią w serce, odgrywając rozpacz matki. - Już nie
mogę, Angelo, powiedziała. Musisz jechać do Sydney, znalezć ją. No
i co znajdujÄ™? Co znajdujÄ™?
Moja córka... - spojrzał na jej czerwony szlafrok
- ...jest ladacznicÄ…!
86
RS
Merlina przewróciła oczami. Zaraz nazwie ją prostytutką i
zabroni na zawsze wstępu do swojego domu. Ojciec zupełnie nie
przystawał do dzisiejszej rzeczywistości. Ale nie chciała stracić
rodziny. Musiała coś zrobić - tylko co?
- Jest pan w błędzie, panie Rossi - usłyszała spokojny głos za
sobÄ….
Jake!
Obróciła się. Szedł korytarzem. Nie miał na sobie nic poza
ręcznikiem zawiązanym wokół bioder. Czyżby nie zdawał sobie
sprawy, że jego wygląd tylko rozwścieczy ojca?
- No proszę! W końcu wyszedłeś z ukrycia! - zadrwił ojciec,
wyciągając się, by zbliżyć się wzrostem do Jake'a i spojrzeć na niego
z góry.
- Nie ukrywałem się - poprawił Jake. - Byłem w łazience.
Trudno było nie usłyszeć, co tu się dzieje. Musiałem wkroczyć. -
Objął troskliwie Merlinę. - Nie pozwolę panu skrzywdzić Merliny.
- To ty ją skrzywdziłeś!
- Tato, proszÄ™...
- Kim jest ten człowiek? Czy nie uczyłem cię, żebyś zachowała
dziewictwo dla męża?
- Nazywam siÄ™ Jake Devila...
- Devila? - Ojciec doznał olśnienia. - Czy nie tak nazywa się
twój szef, Merlino?
- Już dla niego nie pracuję, tato.
- Co? Wyrzucił cię z pracy, bo dałaś mu się uwieść?
87
RS
- Nie, tato...
Zignorował jej odpowiedz i znów zaatakował Jake'a.
- Jesteś człowiekiem bez honoru. Wykorzystałeś swoją pozycję,
by zawrócić w głowie mojej córce!
- Wcale tak nie było! - krzyknęła Merlina. Przeciwnie: pierwszy
raz w życiu dała głowie odpocząć i podążyła za sercem.
- Zmusił cię do obcięcia włosów. A Sylvana powiedziała nam,
że każe ci się nieprzyzwoicie ubierać do pracy.
- Przesadziła! - krzyknęła Merlina, żeby ojciec w końcu ją
usłyszał. Wielkie usta Sylvany trzeba było zaszyć tuż po urodzeniu!
- Nie. Twój ojciec ma rację. Faktycznie wykorzystałem moją
pozycjÄ™.
Merlina zamknęła oczy w rozpaczy. W Co teraz grał Jake? Nie
miał zielonego pojęcia, z jakim człowiekiem ma do czynienia, i
niweczył szansę na odkręcenie tej sytuacji. Jeśli w ogóle była jakaś
szansa.
- Nie rozumiałem wtedy, że Merlina jest doskonała taka, jaka
jest - powiedział spokojnym, dyplomatycznym tonem. - Chciałem,
żeby pasowała do wizerunku firmy. Przykro mi, że uważa pan mój
wpływ za negatywny. Nie było to zamierzone.
- Przykro ci? Czy to mi zwróci córkę, którą zepsułeś? Nie
znajdzie już teraz dobrego męża!
Jake ujął lewą dłoń Merliny i pokazał jej ojcu pierścionek od
Byrona. Zupełnie o nim zapomniała. Ale opowiadanie o zaręczynach z
jego dziadkiem wydało jej się zupełnym szaleństwem.
88
RS
- Miałem nadzieję, że zaakceptuje pan mnie jako męża Merliny.
Ciało Merliny zamarło, podczas gdy w jej głowie wirowały setki
myśli. Chciała, żeby to, co powiedział Jake, było prawdą. Ale być
może on wcale tego nie chciał, tylko próbował wybawić ją z
kłopotów. Kłopotów, które sam zgotował. No, może nie do końca.
Przecież sama tego pragnęła. Ale gdyby nie odwiózł jej do domu, na
pewno wciąż byłaby grzeczną dziewczynką, którą chciał w niej
widzieć ojciec.
Jake na pewno liczył na to, że zerwą pózniej te
pseudozaręczyny. To był pierścionek Byrona, a nie jego, ale tego jej
ojciec nie wiedział. Wlepił oczy w diament.
- Jesteście zaręczeni? - Wściekłość minęła, ale wciąż patrzył na
Merlinę z dezaprobatą. - Dlaczego nie powiedziałaś mu, że musi
najpierw poprosić mnie o twoją rękę? Dlaczego nie zapoznałaś go z
rodzinÄ…?
Wyobraziła sobie spotkanie Jake'a z jej rodziną. Zjedliby go
żywcem. Może i potrafił grać dziś przed jej ojcem, ale cała rodzina to
co innego.
- Ja... to wszystko stało się nagle, tato.
- Serdecznie pana przepraszam - powiedział Jake bez
zająknienia. - Moi rodzice rozwiedli się, gdy byłem dzieckiem. Nie
byłem świadom znaczenia tradycyjnych zwyczajów. Zaskoczyłem
Merlinę tym pierścionkiem. Nigdy wcześniej nie rozmawialiśmy
o małżeństwie, chociaż oczywiście znamy się bardzo dobrze z pracy.
89
RS
Ale dopiero wtedy, gdy Merlina odeszła z firmy, zacząłem poważnie
myśleć o związku.
Merlina była pod wrażeniem. Ten krótki monolog z całą
pewnością rozwieje wszystkie wątpliwości ojca. I jak na ironię,
wszystko to było prawdą - poza tym, że playboy Jake kreował się na
dżentelmena.
- Nie wykorzystywałeś jej w pracy? - zapytał podejrzliwie
ojciec.
- Nic takiego nie miało miejsca. Może mi pan wierzyć.
Ojciec zastanawiał się przez chwilę, zanim przyznał:
- W takim razie jesteś człowiekiem honoru.
- Dziękuję - odpowiedział z szacunkiem Jake.
- Jeśli chcesz poślubić Merlinę, musisz najpierw poznać naszą
rodzinÄ™.
- Z przyjemnością zrobię to przy najbliższej okazji. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sulimczyk.pev.pl