[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wiedzieć, że dzieci są dla niej radością. Jej przygnębienie po śmierci dziecka Liz świadczyło
jedynie o tym, że była prawdziwą kobietą.
Jak mogłaby żałować tego, że urodziła Laurę? To by do niej nie pasowało. Wolała
zrezygnować z własnych pragnień oraz potrzeb i poświęcić się dziecku, które miało przecież
prawo do życia. Pewnie dlatego wciąż była samotna. No i ze zrozumiałych powodów stała się
ostrożna wobec mężczyzn. Temu Ed także się nie dziwił.
Co za ironia losu, myślał, obserwując ją podczas jednej z prób. Była taka przyjazna,
serdeczna i otwarta. Wszyscy ją lubili. Gdy napotkał jej wzrok, uśmiechnęła się ciepło, zapra-
szając go na scenę. Czuł, że nie mógłby się jej oprzeć. Wciąż jednak zastanawiał się, czy Jo
czuje to samo co on. Czy nie odepchnie go od siebie?
- Jeszcze raz scena wiejska! - zawołała Roz. - Czy możecie wykrzesać z siebie więcej
entuzjazmu? Mamy tylko trzy spotkania przed próbą generalną.
Musiał otrząsnąć się z rozmyślań. Niechętnie opuścił swoje miejsce pod ścianą i dołączył
do grupy na scenie.
Ed stanowczo za dużo pracuje, pomyślała Jo. Wciąż jest zajęty. Od dnia, w którym
odwiedzili Mel, rzadko go widywała. Przez trzy tygodnie harmonogramy ich dyżurów prawie
nie nakładały się na siebie i spotykali się tylko na próbach. Pod koniec jednej z nich Ed
podszedł do Jo z nieśmiałym uśmiechem.
- Masz teraz trochÄ™ czasu?
Zerknęła na zegarek. Było już wpół do jedenastej.
- A o co chodzi? - spytała.
- Może wpadłabyś do mnie na kawę, posłuchać muzyki, odpocząć w moim towarzystwie.
- Właśnie zamierzam odpocząć w łóżku - odparła.
- Zwietny pomysł.
- Ale sama.
- Chyba nie myślałaś, że chcę cię zaciągnąć do łóżka! - Roześmiał się. - Nie widzieliśmy
się od tak dawna. Chciałbym po prostu spędzić z tobą trochę czasu.
Jo spojrzała na Laurę, która ziewając, rozmawiała z grupą przyjaciół.
- Powinnam ją zagonić do łóżka. Jest wykończona i chyba się trochę przeziębiła.
- W takim razie przyjdz pózniej.
- No dobrze, postaram się - odparła po chwili wahania. - Ale nie na długo.
Podeszła do nich Laura, tłumiąc kolejne ziewnięcie.
- Mamo, wracamy? Okropnie chce mi się spać. Już idziemy - odparła Jo, patrząc w oczy
Eda ponad
głową córki.
Po powrocie do domu Laura poszła prosto do łóżka, a Jo zajrzała do matki, by powiedzieć
jej, że wychodzi.
- Nie wiedziałam, że masz dzisiaj dyżur  powiedziała zdziwiona Rebeka.
- Nie mam. Ed zaprosił mnie na kawę.
- Och, rozumiem. Ja już się kładę. Do zobaczenia rano. Nie wracaj zbyt pózno.
Właściwie już jest zbyt pózno, pomyślała Jo, idąc przez ogród w stronę domu Eda. Czekał
na nią i przytulił ją do siebie na powitanie.
- Tęskniłem za tobą - szepnął. - Nie byliśmy sami przez całe wieki.
- Mnie także ciebie brakowało - wyznała w przypływie czułości.
Ed zaprowadził ją na kanapę przed kominkiem. Na stole stał dzbanek świeżo zaparzonej
kawy, a obok na tacy leżały herbatniki, ser i inne przekąski. W tle słychać było spokojną,
kojÄ…cÄ… muzykÄ™.
- Dobrze się czujesz? - spytał.
- Tak. Jestem tylko zmęczona. Nie zdziw się, jeśli zasnę.
- Czuj siÄ™ jak u siebie w domu.
Usiadł bokiem na kanapie i przesunął dłonią po jej ramieniu. Nie spuszczał z niej oczu.
- Chciałbym, żebyśmy trochę więcej czasu spędzali razem - powiedział cicho, powoli
rysując palcem kółka na jej ręce. - Tylko we dwoje.
Jego dotyk wprost ją odurzał.
- Zawsze jesteśmy tak zajęci - ciągnął. - Nie mamy czasu, żeby usiąść i porozmawiać.
- O czym chciałbyś rozmawiać?
Cień przemknął przez jego twarz.
- O nas. Tylu rzeczy jeszcze o sobie nie wiemy.
To prawda. Nie znała go zbyt dobrze, ale czy to ma znaczenie? Powiedział jej już to, co
najbardziej ją interesowało.
- Wiem już o tobie wszystko, co chciałabym wiedzieć - odparła.
- Na pewno nie.
- Ależ tak. Wiem, że mnie nie oszukasz.
Przesunął palcami po jej szyi, a następnie wzdłuż podbródka.
- To prawda.
Obróciła głowę i przycisnęła usta do jego dłoni. Ed pochylił się, wyjął z jej ręki kubek i
postawił na stole. Potem przyciągnął ją do siebie i zaczął całować. Przymknęła oczy.
- Jesteś taka słodka - wyszeptał jej do ucha.
Całował jej oczy, nos i policzki, wprowadzając ją w stan niewysłowionej błogości. Gdy
znowu pocałował ją w usta, jęknęła i zaczęła odwzajemniać jego pocałunki. Położył jej
rękę na biodrach i przycisnął je do siebie, ale to jej nie wystarczało. Chciała być bliżej,
znacznie bliżej. Wsunęła mu dłonie we włosy i bawiąc się nimi, chłonęła ich dotyk.
Muskając wargami szyję Jo, rozpiął powoli guziki jej bluzki i wsunął pod nią dłoń. Potem
odpiął jej stanik i dotknął językiem piersi. Jej ciało wyprężyło się i wyszeptała jego imię. W
końcu uniósł głowę i spojrzał jej w oczy.
- Pragnę cię - szepnął. - Nie zmuszam cię do niczego. Chcę tylko, żebyś wiedziała, co
czujÄ™.
Zamknęła oczy. Pozwalał jej się wycofać. Ale czy chciała z tego skorzystać? Nagle
zadzwonił telefon. Mrucząc coś pod nosem, Ed wstał i sięgnął po słuchawkę.
- Och, to ty, Rebeko.... Tak, jest. Już ci ją daję.
Jo obciągnęła bluzkę i wzięła od niego telefon.
- Co się stało, mamo?
- Przepraszam, że ci przeszkadzam, kochanie, ale Laura zle się czuje. Ma wysoką
gorączkę i boli ją gardło.
- Zaraz przyjdę - obiecała Jo i odwróciła się do Eda. - Laura jest chora. Muszę iść. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sulimczyk.pev.pl